I to martwi, bo analogiczna sytuacja, choć oczywiście nie identyczna, miala miejsce przed rokiem. Wtedy puławianie, beniaminek rozgrywek, po zimie mógł z nadzieją patrzeć w kierunku strefy barażowej w walce o awans. Koniec końców walczył o utrzymanie w eWinner 2. Lidze.
– Na pewno wyciągnęliśmy wnioski. Przed rokiem pierwszą część sezonu skończyliśmy bardzo przetrzebieni personalnie. Zabrakło trochę ławki i w tym aspekcie cierpieliśmy. Teraz mamy szerszą i bardziej wyrównaną kadrę, zatem trenerzy i sztab mają większe pole manewru – zapewniał w październiku prezes Wisły, Piotr Owczarzak.
Tegoroczną wiosnę, z dorobkiem 35 punktów, biało-niebiescy rozpoczynali na piątym miejscu w tabeli (strefa barażowa w walce o awans), tracąc do drugiej pozycji, premiowanej bezpośrednią promocją do Fortuna 1. Ligi, tylko dwa oczka.
– Myślę, że każdy z nas nie może się już doczekać inauguracji wiosennej na swoim stadionie – mówił przed startem rundy rewanżowej kapitan puławian, Adrian Paluchowski.
W pierwszym meczu jego drużyna bezbramkowo zremisowała z SIarką Tarnobrzeg 0:0. W kolejnych trzech padły jeszcze dwa remisy, a raz Wisła wygrała.
Brak porażek cieszył, ale martwił brak wygranych. Co gorsze pod koniec marca podopieczni trenera Mariusza Pawlaka przegrali u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o awans, Polonią Warszawa (0:2), natomiast w miniony weekend ulegli w Krakowie z walczącej o utrzymanie Garbarni aż 1:4.
Pierwszy fragment może i był lepszy w wykonaniu Wisły, lecz szybko przyszedł zimny prysznic. W pół godziny „Duma Powiśla” straciła trzy gole.
– Początek mógł sprawiać wrażenie, że będziemy rządzić i dzielić, ale w piłce tak to nie działa. Niektórych zawodników takie podejście na pewno zgubiło. Jestem bardzo zły. Pracuję w tym klubie trzy lata i pięć miesięcy, jednak takiego fragmentu, jak ten od 10. minuty do końca pierwszej połowy nie pamiętam. To było najsłabsze 35 minut w naszym wykonaniu – podsumował trener Mariusz Pawlak. – Podejmowaliśmy złe decyzje, zabrakło charakteru. Nie wiem, czy powód tkwi w naszym mentalu – zastanawia się szkoleniowiec.
Po przegranej jego drużyna wypadła poza strefę barażowa. Aktualnie zajmuje siódme miejsce, tracąc do niej trzy punkty. Do miejsca premiowanego bezpośrednią promocją strata wynosi już siedem oczek.
– Każdy mecz to walka o zwycięstwo, ale tej walki w Krakowie na tyle nie było, abyśmy mogli myśleć o czymś więcej. Tego bardzo żałuję. Biorę tę porażkę na siebie. Umiem się zreflektować. Wyciągnąłem już pewne wnioski i zrobię wszystko, aby taka sytuacja nie miała więcej miejsca – zapewnia Pawlak.
W kolejnym spotkaniu ligowym, 8 kwietnia, Wisła podejmie Olimpię Elbląg (piąte miejsce).
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?