Gwardia Opole – Azoty Puławy 25:23 (11:10)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki – Mauer 6, Łangowski 5, Siwak 5, Zadura 4, Mokrzki 3, Jankowski 1, Lemaniak 1, Zarzycki, Dementev, Tarcijonas, Morawski. Kary: 2 min. Trener: Rafał Kuptel
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Panic 4, Podsiadło 3, Gumiński 3, Seroka 3, Łyżwa 2, Skrabania 2, Masłowski 2, Prce 2, Jurecki 1, Ostroushko 1, Kuchczyński, Grzelak, Titow. Kary: 10 min. Trener: Daniel Waszkiewicz
Tylko trzy bramki zaliczki z pierwszego spotkania sprawiły, że Azoty nie mogły być pewne końcowego sukcesu, a Gwardia mogła realnie myśleć o odrobieniu start we własnej hali. To chyba sprawiło, że obie drużyny od początku grały nerwowo i szybko popełniały kolejne błędy techniczne.
Szczypiorniści z Puław i Opola zdecydowanie więcej jednak uwagi poświęcali grze obronnej. W pierwszym meczu to było bolączką obu zespołów, a szczególnie Azotów, które łatwo traciły bramki. W rewanżu zawodnicy rzadziej trafiali do siatki i po kwadransie gry był remis 5:5.
Przez 25 minut wynik oscylował wokół remisu. Ale po bramkach Antoniego Łangowskiego i Mateusza Jankowskiego, Gwardia objęła prowadzenie 10:8. Natomiast chwilę później puławianie stracili piłkę w ataku i gospodarze mogli odrobić straty ze spotkania w Puławach. Na bramkę strzeżoną przez Vadima Bogdanowa popędził bowiem Karol Siwak, ale golkiper Azotów wygrał ten pojedynek.
Po raz drugi dwubramkową przewagę gospodarze uzyskali na początku drugiej połowy (12:10). W Azotach znakomicie jednak wyregulowane celowniki mieli Marko Panic i Paweł Podsiadło, a w bramce świetnie spisywał się Bogdanow. Dzięki temu w 35. min. goście, pierwszy raz w tym spotkanie, wyszli na prowadzenie różnicą dwóch trafień (14:12).
Sześć minut później przewaga przyjezdnych wynosiła trzy bramki (17:14 po trafieniu Adama Skrabani), natomiast opolanie do końca ambitnie walczyli o korzystny rezultat. Na 10 minut przed zakończeniem spotkania znów był remis (19:19), a w 54. min Gwardia odzyskała prowadzenie (21:20).
Gdy gospodarze zdobyli bramkę na 22:20, a dodatkowo Azoty grały w osłabieniu jednego zawodnika, opolscy kibice znów uwierzyli, że ich zespół może odrobić straty z Puław. Na minutę przed końcem Gwardia prowadziła dwoma trafienia (24:22) i była przy piłce. A ponieważ w pierwszym meczu opolanie rzucili na wyjeździe 28 bramek, to zwycięstwo różnicą trzech trafień zapewniłoby im awans do finału.
I Kamil Mokrzki trafił! Azotom na odpowiedź zostało 15 sekund. Trener Waszkiewicz poinstruował zespół, jak mają rozegrać ostatnią akcję. Szkoleniowiec wprowadził do ataku dodatkowego zawodnika, a odpowiedzialność za rzut wziął na siebie Nikola Prce. Bośniak trafiając przy słupku zapewnił puławskiej drużynie awans.
Dla klubu z Puław, to pierwszy awans do finału Pucharu Polski. W przeszłości Azoty dwukrotnie zajmowały w tych rozgrywkach trzecie miejsce.
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?