Po porażce z Wybrzeżem przed dwoma tygodniami, w ostatnim meczu rundy zasadniczej, puławianie zwracali uwagę na liczbę własnych błędów. Popełnili ich wtedy 16. i jak mówił Przemysław Krajewski, przy takiej liczbie strat trudno myśleć o zwycięstwie.
W czwartek Azoty rozpoczęły spotkanie od… dwóch błędów w ataku, po których gospodarze, na szczęście nieskutecznie, skontrowali. Ale po czterech minutach gry Wybrzeże prowadziło 3:1. W odpowiedzi goście rzucili cztery gole z rzędu, a w ich bramce od początku świetnie spisywał się Vadim Bogdanow.
Spotkanie się wyrównało, po czym w 23. minucie Azoty odskoczyły na trzy trafienia (11:8). Największym problemem w grze puławian były jednak błędy techniczne, których tylko do przerwy popełnili już osiem. Głównie za sprawą własnej niefrasobliwości goście pozwolili Wybrzeżu szybko odrobić straty i po 30 minutach gdańszczanie tracili tylko jedną bramkę.
- Dużo czasu poświęciliśmy na oglądanie i analizę naszego ostatniego meczu z Wybrzeżem. Zapamiętaliśmy swoje błędy i gramy lepiej. Gdy zaczęliśmy od dwóch błędów bałem się, że będzie podobnie, jak ostatnio. Później jednak było lepiej – mówił w przerwie przed kamerami telewizyjnymi Vadim Bogdanow, .
Na początku drugiej połowy zespół z Puław ponownie kilka razy podarował za darmo piłkę rywalowi i w 39. minucie gospodarze niespodziewanie prowadzili 17:14. Azoty nie potrafiły nawet wykorzystać okresu gry w przewadze dwóch zawodników i po trzech kwadransach przegrywały 17:20.
W 45. min. podopieczni trenera Marcina Kurowskiego mieli już na koncie 14 strat! Na szczęście w ostatnim kwadransie zagrali zdecydowanie dokładniej i odwrócili losy spotkania. Poza tym puławianie dysponowali dłuższa ławką i przez cały mecz trener dokonywał wielu zmian. Gdańszczanie z kolei grali praktycznie jedną siódemką, a na dodatek stracili jeszcze swojego kołowego. Łukasz Rogulski doznał kontuzji stawu skokowego i boisko opuścił na noszach.
W 49. min. Leos Petrovsky doprowadził do remisu (21:21), a w 53. min., po rzucie Krzysztofa Łyżwy przez całe boisko do pustej bramki, puławianie odzyskali w końcu prowadzenie (24:23). Za chwilę Łyżwa poprawił, a po bramce Bartosza Jureckiego Azoty wygrywały w 56. min. 26:23. Wynik spotkania ustalił Nikola Prce.
- Popełniliśmy za dużo strat. To nie powinno nam się przytrafić. Ale w ostatnich 15 minutach zagraliśmy mocno w obronie, pomogli nam bramkarze i odjechaliśmy. Chcieliśmy zagrać, jak najlepsze spotkanie, ale nie jesteśmy do końca z siebie zadowoleni – przyznał Przemysław Krajewski.
W środę, 26 kwietnia, obie drużyny spotkają się w Puławach. – Spotkanie kosztowało nas mnóstwo sił i w końcówce nam ich zabrakło. Będzie jednak walczyć w rewanżu. Strata trzech bramek jest do odrobienia i wierzę, że przywieziemy z Puław zwycięstwo – zapowiada Hubert Kornecki, rozgrywający Wybrzeża.
Wybrzeże Gdańsk – Azoty Puławy 24:27 (12:13)
Wybrzeże: Chmieliński, Pieńczewski – Niewrzawa 6, Kornecki 4, Rogulski 3, Sulej 3, Wróbel 3, Podobas 2, Kondratiuk 2, Skwierawski 1, Oliviera, Prymlewicz. Kary: 12 min. Trener: Damian Wleklak
Azoty: Bogdanov, Koszowy – Krajewski 8, Kuchczyński 3, Łyżwa 3, Jurecki 3, Prce 3, Petrovsky 2, Orzechowski 2, Sobol 2, Kubisztal 1, Przybylski, Grzelak, Masłowski. Kary: 2 min. Trener: Marcin Kurowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?