Do tej pory zachwycaliśmy się przecież śniadaniem kontynentalnym (pieczywo i dżem) podawanym w tanich hotelach za granicą, śniadaniem angielskim (jajka na bekonie i kiełbaski) francuskim (rogaliki i czekolada). Na salonach, jeszcze przed wojną, ale w Krakowie także dziś, nasze popisowe śniadanie nazwaliśmy wiedeńskim (jajka w szklance), choć z kuchnią austriacką nie miało ono nic wspólnego. Nazwa miała świadczyć o elegancji posiłku, tak jakby "po polsku" znaczyło "dla hołoty"... Cudze chwalicie, swego nie znacie - wydaje się być wciąż aktualne. My, Polacy, wciąż strzelamy sobie samobója. Także w kuchni.
Całe szczęście, że zamiast wiejskiej kiełbasy, tłustej pasztetówki, drożdżowych bułek z piekarenki za rogiem i jaja na miękko od kury zielononóżki z masłem ubitym z mleka krowy polskiej nizinnej z odrobiną kamiennej soli z Wieliczki, komuś nie przyszło do głowy, by się podlizać (jak to mamy w zwyczaju) zagranicznym gościom w inny sposób: kawą po turecku, rybą po grecku, fasolką po bretońsku, barszczem ukraińskim, plackiem po węgiersku i frankfurterkami... A! No i najsłynniejsze nasze danie narodowe - ruskie... Że wyszli? Ale chyba nie z grupy?!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?