Azoty Puławy – Górnik Zabrze 29:29 (18:13, k 4:5)
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Łangowski 8, Rogulski 4, Gumiński 3, Jarosiewicz 3, Podsiadło 3, Bachko 2, Szyba 2, Dawydzik 1, Kowalczyk 1, Przybylski 1, Seroka 1. Kary: 8 min. Trener: Michał Skórski
Górnik: Galia, Skrzyniarz – Sićko 7, Sluijters 6, Tomczak 5, Buszkow 3, Kondratiuk 2, Bondzior 2, Łyżwa 2, Tatarintsev 1, Gliński 1, Bis, Czuwara, Gogola. Kary: 8 min. Trener: Marcin Lijewski
Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (Tarnów); Widzów: 650
Obie drużyny miały szansę rozstrzygnąć to spotkanie w regulaminowym czasie gry. Najpierw Bartosz Kowalczyk mocno w szedł w obronę Górnika i sędziowie odgwizdali faul ofensywny. Trener gości wziął czas i rozrysował ostatnią akcję, po czym powiedział do swoich zawodników, „jak się bawić, to się bawić”.
Zabrzanie mieli 20 sekund na ostatnią akcję i chcieli ją zakończyć efektowną wrzutką. Podanie do skaczącego skrzydłowego było jednak zbyt wysokie i trener Azotów, Michał Skórski, natychmiast poprosił o przerwę. Szkoleniowiec zarządził zagranie na koło, a jego zespół na przeprowadzenie decydującego ataku spod własnej bramki miał tylko pięć sekund.
Goście bronili indywidualnie na całym boisku, ale Kowalczyk zdołał szybko przebiec z piłką na środek boiska po czym dokładnie zagrał do Dawida Dawydzika. Kołowy Azotów wyskoczył do góry, złapał piłkę i natychmiast rzucił. Fantastyczną interwencją popisał się jednak golkiper Górnika, Jakub Skrzyniarz.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne zatem były rzuty karne. Już w pierwszej serii pomylił się Łukasz Rogulski, który posłał piłkę obok bramki. Okazało się, że jego pomyłka była decydująca. Chociaż Walentyn Koszowy był bliski odbicia piłki po rzucie Łukasza Gogoli, to jednak wszyscy pozostali gracze wykorzystali swoje karne i dwa punkty meczowe zabrali do domu zabrzanie. Azoty zdobyły tylko jeden punkt i do trzeciego w tabeli Górnika tracą dziewięć punktów. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostały trzy serie meczów.
Zespół z Puław ma czego żałować, ponieważ w pierwszej połowie gospodarze rozegrali bardzo dobre zawody. W bramce świetnie spisywał się Vadim Bogdanow, a jego koledzy z pola wykorzystywali okazje do kontrataków i byli skuteczni w atakach pozycyjnych.
Tuż przed przerwą Antoni Łangowski rzucił dwie bramki, gdy Azoty grały w osłabieniu i po 30 minutach puławianie prowadzili 18:13. – Zabrze wykorzystuje każdy błąd przeciwnika, więc musimy się tego ustrzec. Widać, że gdy nie robimy błędów, to od razu zyskujemy przewagę – powiedział w przerwie Łangowski.
Goście z Zabrze potrzebowali jednak tylko ośmiu minut, aby odrobić wszystkie straty. Pod koniec meczu Górnik prowadził nawet różnicą dwóch trafień – 28:26.
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?