Poseł bardzo chętnie oświadcza

Głosowań starał się nie opuszczać Mariusz Grad z PO. Był na 98,9 proc. z nich i wypadł najlepiej wśród lubelskich parlamentarzystów. Na drugim biegunie uplasowała się jego partyjna koleżanka - Magdalena Gąsior-Marek, która opuściła ponad 40 proc. głosowań. - Nie mogłam uczestniczyć w listopadowych pracach Sejmu, bo byłam wtedy w dziewiątym miesiącu ciąży - wyjaśnia parlamentarzystka. Nieco lepiej od niej wypadł Janusz Palikot (PO) - "wagarował" na ponad 31 proc. głosowań.

Innym miernikiem sejmowej aktywności są pisemne interpelacje kierowane m.in. do ministrów. Z lubelskich reprezentantów na Wiejskiej rekordzistką jest Beata Mazurek z PiS (109 interpelacji). Zajmowała się m.in. sprawą obwodnicy Chełma i zmniejszaniem się populacji bielika.

Sami parlamentarzyści nie kryją, że pisanie interpelacji nie ma decydującego znaczenia dla skuteczności ich działania. - A na pewno nie powinno to być jedyne kryterium oceny. Liczy się też m.in. praca w komisjach i podkomisjach - mówi Stanisław Żmijan (1 interpelacja).

Politycy chętnie wygłaszają oświadczenia. Mogą je wypowiadać po wyczerpaniu dziennego porządku obrad, na każdy temat. Warunek jest jeden - maksymalnie pięć minut. W tej kadencji takie wypowiedzi zajęły ok. 86 godzin. Zaprzestanie ataków na Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, postać wołyńskiego poety Zygmunta Jana Rumla, wzorcowy sposób przebiegu akcji protestacyjnej rolników-producentów trzody chlewnej - to tylko niektóre z poruszanych tematów. Oświadczenia nie mają wiążącego charakteru i nie jest tajemnicą, że parlamentarzyści wykorzystują je głównie, żeby choć na chwilę pojawić się na sejmowej mównicy. A potem móc się w regionie pochwalić aktywnością. - Niektórzy rzeczywiście z tym przesadzają - przyznaje Jan Łopata (PSL).