Oto machina do odpalania zapałki: na korbkę, sznureczek i specjalną dźwignię. Skomplikowane urządzenie uczni tę czynność znacznie trudniejszą niż bez niego. Humor i malarska wyobraźnia towarzyszą pracom lubelskiego artysty, Kamila Stańczaka.
Kolejny wynalazek, przypominajacy skomplikowany karabin służy do chlapania bądź nanoszenia farby na płótno. Jest praktyczny, wisi na nim specjalna sakiewka na barwniki, jak i przymocowany lejek. Maszyny czy malarskie narzędzia stanowią pewnego rodzaju protezy. Są przedłużeniem ręki malarza. - Tworzę je od czasów studiów, zupełnie bezinteresownie. Nie myślałem wtedy o wystawach, z punktu widzenia zaliczeń przedmiotów też były nieprzydatne. Postały z autentycznej potrzeby. Postanowiłem podbić znaczenie użytych w nich artystycznych przedmiotów - opowiada Kamil Stańczak.
Co ciekawe, wiele z tych oryginalnych prac działa. Często też nawiązują do przeszłości, jak przyczepiane na magnes kasety magnetofonowe, gry kupowane na bazarach, dyskietki czy podnoszące ręce pajacyki („Modern painters”). Różnego rodzaju automaty także nawiązują stylistyką raczej do kącika dawnego rzemieślnika niż supernowoczesnych sterylnych urządzeń. - Lubię się posługiwać gotowymi rzeczami, jak pędzle czy lampy przemysłowe. Bardziej od funkcji ciekawi mnie ich estetyka - dodaje artysta. Skojarzenia ze światem zwierzęcym są także jak najbardziej uprawnione. Zaklęte w kształty przedziwnych stawonogów wynalazki puszczają do nas oko na wiele sposobów.
Kmil Stańczak, „Labor”, Pracownia LuCreate, Krakowskie Przedmiecie 53, 1. piętro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
