18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestępcy z lubelskiej dzielnicy żydowskiej

Małgorzata Szlachetka
"Lubliner Tugblat" wychodził w latach 1918-1939
"Lubliner Tugblat" wychodził w latach 1918-1939 Biblioteka Narodowa
"U nas nie robi się żadnych grand. Jesteśmy porządnymi złodziejami. Porządnie zarabiamy na chleb. Mogę pójść przysiąc do synagogi, przed marami z czarnym światłem, a nawet przed rabinem. Moi ludzie są honorowi, wszystko co ukradną, przynoszą do mnie". Dr Adam Kopciowski z UMCS opowiada, jak przestępcy z lubelskiej dzielnicy żydowskiej byli opisywani w przedwojennej prasie - pisze Małgorzata Szlachetka

Cofnijmy się do lat 20. i 30. XX wieku i Lublina, którego już nie ma. Nad dzielnicą żydowską unosi się gwar rozmów w jidysz. Drzwi do sklepów sąsiadują z synagogami. Jeśli chce się dowiedzieć najnowszych plotek, wystarczy przyjść na Szeroką, główną ulicę handlową żydowskiego miasta, albo sprawdzić, co tam napisali w nowym numerze "Lubliner Tugblat". Drukowany w jidysz dziennik wychodził od 1918 roku, do wybuchu II wojny światowej. Ostatni numer ukazał się 8 września 1939 roku. "Starczyło, że jeden sąsiad prenumerował gazetę, aby czytała ją cała kamienica…" - pisał Mosze Roszgold w "Żydowskiej księdze Lublina" (tłum. Monika Adamczyk-Garbowska).

Gazecie bliżej było do dzisiejszych tabloidów niż dzienników opinii. Redakcja odnotowywała przypadki samobójstw i mniej lub bardziej spektakularnych kradzieży. - Kiedy czytałem "Lubliner Tugblat", to wątki sensacyjne od razu rzucały się woczy - przyznaje dr Adam Kopciowski, historyk z Zakładu Kultury i Historii Żydów UMCS. Pod koniec roku w Wydawnictwie UMCS ukaże się jego książka o "Lubliner Tugblat".

Niekiedy "Lubliner Tugblat" był ostatnią deską ratunku. M. Frejman z ul. 3 Maja w 1919 roku na łamach gazety apelował do złodziei: "W środę o 6 po południu na lubelskim dworcu, gdy odjeżdżał pociąg do Chełma i Zamościa wyciągnęliście mi z kieszeni portfel z 1600 koronami, w którym były też legitymacje, papiery wojskowe, zdjęcia, adresy, metryki i jeszcze inne rzeczy, które dla was nie mają żadnej wartości. Pytam - czy to według was uczciwe, że do dziś nie oddaliście mi papierów. Możecie to zrobić przez posłańca lub pocztę. Proszę, nie zapomnijcie tego zrobić. Mój adres: Lublin, 3-go Maja nr 2 dom Głowaczowa dla M. Freimana".

- Bohaterowie artykułów na ogół nie byli anonimowi. Nawet jeśli dziennikarze przedstawiali kogoś z imienia i inicjału, to w taki sposób, aby udało się go łatwo zidentyfikować. Na przykład pisząc o " pięknym Heńku", znanym w Lublinie homoseksualiście, zaznaczali jednocześnie, że był on synem właściciela, przylegającego do Bramy Krakowskiej, hotelu "Centralny" - wyjaśnia dr Adam Kopciowski.

Przedstawiciele przestępczego półświatka często byli znani tylko ze swoich pseudonimów. Szef szajki złodziei, działającej poza dzielnicą żydowską, miał ksywkę "Tancmuż", bo podobno chodził tanecznym krokiem. W Lublinie działał też "Mordke Bękart" i "Joszke Wamp", co w jidysz znaczy "flak". - Czasami z kontekstu domyślałem się o kogo chodzi, o żyda, czy o chrześcijanina. Na przykład wydawało się, że "blond Jadzia" to nieżydówka, ale okazało się, że jej brat jest rabinem, a szwagier szochetem, czyli zajmuje się ubojem rytualnym. Z kolei mieszkająca na Piaskach "Toszke Chinezerin" (Chinka) była chrześcijanką - opowiada dr Kopciowski . I dodaje: - A dom publiczny przy ul. Foksal 32 prowadziła Gruba Chana "Der Grober Chana".
W jaki sposób dziennikarze zdobywali informacje do artykułów o lubelskim półświatku?

- Korzystali z raportów policji i komunikatów Polskiej Agencji Telegraficznej. Zdarzało się, że dziennikarze towarzyszyli wczasie interwencji policji. W jednym z artykułów znajdziemy szczegółową listę burdeli z lubelskiej dzielnicy żydowskiej, nawet z nazwiskami prowadzących je osób. To efekt nalotu policji, aresztowani trafili wprost do więzienia na Zamku - zdradza dr Adam Kopciowski.

Okazuje się, że słowo melina pochodzi z języka jidysz, tłumaczy się je jako "miejsce snu"

Oddajmy na chwilę głos autorowi tekstu, który ukazał się 11 lutego 1927 roku. "Przy Szambelańskiej 56 był dom publiczny Heleny Marowicz. Jego faktyczna właścicielka ma być właścicielką domu przy Rybnej 5 Laja Klajn, która podczas okupacji austriackiej prowadziła duży dom publiczny ("efentlich hojz" - Adam Kopciowski). Jej specjalnością miało być namawianie nieletnich dziewcząt do nierządu" - czytamy w"Lubliner Tugblat".

Tylko z tego artykułu dowiadujemy się, że w lutym 1927 roku domy publiczne były m.in. przy ul. Olejnej 6, Grodzkiej 3, Kowalskiej 10, ale też przy ul. Foksal 32

- Autorzy artykułów często pisali ze współczuciem o lubelskich prostytutkach. Pamiętajmy, że przed wojną w Polsce działał gang handlarzy żywym towarem, który wywoził kobiety do domów publicznych, głównie w Ameryce Południowej - przypomina Adam Kopciowski.

Sutenerzy wykorzystywali metodę "na ożenek".

- Ofiarami były młode dziewczyny z biednych domów, którym na przykład obiecywano bogatego męża z Ameryki - dodaje.
Czasami kobiety wyjeżdżały z błogosławieństwem swoich rodzin, które wierzyły, że do ich córek uśmiechnął się los.
"Lubliner Tugblat" szeroko rozpisywał się też o półświatku lubelskich złodziei. Celował w tym Jankiel Waksman, dla którego pisanie artykułów do prasy codziennej było tylko jednym z kilku zajęć. Waksman był autorem i reżyserem sztuk w jidysz, ale też utrzymywał się z pisania pism urzędniczych dla nieznających biegle polskiego mieszkańców lubelskiej dzielnicy żydowskiej. Waksman w "Lubliner Tugblat" publikował artykuły wychodzące w cyklach "Szajka przestępców i złodziei z Lublina" oraz "Postacie bohaterów arystokratycznego półświatka w Lublinie". - W cyklu "Szajka przestępców i złodziei z Lublina" ukazało się około 40 artykułów Waksmana. Wychodziły raz w tygodniu. To opowieść o grupie złodziei działających w Lublinie pod koniec XIX wieku. Autor korzystał z rosyjskich akt procesu z 1891 roku, ale opierał się też na swoich wspomnieniach, bo sprawa była w Lublinie dosyć głośna. Szajka działała wyłącznie na terenie dzielnicy żydowskiej, ale "arystokraci" już poza nią. Kontrolowali rynek prostytutek, przyjmujących klientów w hotelach Lublina. Najczęściej sutener proponował gościowi usługę konkretnej kobiety, a później wymuszał od niego szantażem dodatkowe pieniądze, jako zapłatę za milczenie - opowiada dr Adam Kopciowski.

Artykuły w "Lubliner Tugblat" są dzisiaj dla nas nieocenionym źródłem wiedzy na temat dawnej gwary złodziejskiej.
- Okazuje się, że niektóre słowa z jidysz przechodziły do języka polskiego i na odwrót. Na przykład "melina" pochodzi z jidysz, tłumaczymy słowo jako "miejsce snu", a "dintojra", to pierwotnie rozstrzygnięcie sporu przez sąd rabinacki - wylicza Adam Kopciowski. I dodaje: - W artykułach powracają pewne kalki językowe, na przykład "zbój leżał z nożem wbitym w serce w kałuży krwi", albo "krew z niego tryskała jak z zarzynanej świni".

W artykule "Din Tojra" w Lublinie, ale nie taka jak u Urke Nachalnika" ("Lubliner Tugblat", nr 285, 9 XII 1935) znalazł się dialog między panem Pinchasem K. a grupą złodziei, od której mężczyzna domagał się zwrotu 600 zł. Pieniądze zostały mu wyciągnięte z kieszeni, w teatrze. Złodzieje pięknie kłócą się z Pinchasem K.:

"Stul pysk, dostałem portfel tylko z 400 złotymi. Jestem pewien, że więcej w nim nie było. Jak śmiesz obrażać tego oto starszego pana", "Łobuz jeden. Nie masz szacunku dla moich siwych włosów. Mówi nam grandę prosto w oczy, że niby miał sześć stówek, a ja na lewo ukręciłem dwie z nich", albo "No to już bezczelność. Pętak jeden. Chcesz, by moi ludzie pracowali za darmo? Czy bilety do teatru nic nie kosztują, a żyletki leżą na ulicy?".

Cytaty z prasy w jidysz przetłumaczył dr Adam Kopciowski

Możesz wiedzieć więcej! Za to warto zapłacić: Raporty, analizy, gorące tematy

Treści, za które warto zapłacić!
RAPORTY, KOMENTARZE, REPORTAŻE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski