Do wypadku doszło wczoraj, około godziny 19. Prywatny samolot zodiac rozbił się kilka minut po starcie i stanął w płomieniach. Na miejscu zginęli dwaj mężczyźni: 52-letni Krzysztof C. z Puław, emerytowany pilot wojskowy oraz 30-letni student z Dęblina, który prawdopodobnie uczył się pilotażu. Nie wiadomo, który z nich w momencie zderzenia trzymał stery samolotu.
- Pan Krzysztof był doświadczonym pilotem, latał na śmigłowcach bojowych, był na misji w Afganistanie - podkreśla Adam Gruszecki, dyrektor Aeroklubu Lubelskiego w Radawcu.
Wypadek wyjaśnia Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Jerzy Kędzierski, kierujący zespołem zajmującym się katastrofą w Radawcu, podkreśla, że jest za wcześnie, żeby stwierdzić na pewno, co do niej doprowadziło. Jako jedną z hipotez wymienia jednak awarię układu napędowego.
- Samolot spadł z wysokości 100 - 150 metrów. Leciał z prędkością około 100 km/h. Już start miał utrudniony - w piątek było gorąco, a przy takiej pogodzie silniki mają mniejszą moc - tłumaczy Kędzierski. - Jeśli jednak nawet doszło do awarii silnika i przerwania jego pracy, nie musiało dojść do tragedii. Układy napędowe samolotów ultralekkich, takich jak ten, który się rozbił, nie są certyfikowane. Ich piloci są więc tak szkoleni, żeby w każdej sytuacji - nawet awarii silnika - potrafił wylądować. W tym przypadku była taka możliwość a mimo to doszło do zderzenia, i to pod dużym kątem. Nie wiemy, dlaczego tak się stało i to także chcemy sprawdzić - wyjaśnia Jerzy Kędzierski.
Sprawą zajmuje się też lubelska prokuratura.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?