Dwie godziny przed rozpoczęciem meczu rozpoczęły się intensywne opady mokrego śniegu, który grubą warstwą przykrył murawę stadionu w Łęcznej. Piłkarze potrzebowali kilku minut, żeby dostosować się do specyficznych warunków. - Mam nadzieję, że przypadek nie będzie rządził na boisku – mówi przed pierwszym gwizdkiem trener Kamil Kiereś.
Przypadku było jednak sporo. Piłkarze ślizgali się i mieli problemy z dokładnym podaniem piłki, ponieważ ta szybko zatrzymywała się w śniegu. Wydaje się, że szybciej z trudnymi warunkami oswoili się przyjezdni, którzy w pierwszych minutach często przebywali pod bramką Górnika.
Strzałów z dystansu próbował Marcel Zylla, na uderzenie z 20 metrów zdecydował się także Mark Tamas, ale wszystkie próby były niecelne.
Po upływie 20 minut coraz odważniej zaczęli atakować łęcznianie. Z prawej strony aktywny był Jason Lokilo, który szukał kolegów w polu karnym. Za każdym razem na posterunku był jednak golkiper Śląska, Michał Szromnik.
W 43. minucie Lokilo dośrodkował z lewej strony, a do piłki wyskoczył Sergiej Krykun. Zawodnika Górnika uprzedził Victor Garcia, ale futbolówkę skierował do własnej bramki i gospodarze tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie.
W drugiej połowie sędzia Paweł Raczkowski kilka razy wyciągał żółty kartonik. W 67. minucie ukarany w ten sposób został Kryspin Szcześniak. To napomnienie nie ostudziło piłkarza Górnika i cztery minuty później otrzymał on drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Do końca spotkania łęcznianie grali więc w dziesięciu.
Napór wrocławian przyniósł im powodzenie w 78. minucie. Adrian Łyszczarz, który na boisku pojawił się niecały kwadrans wcześniej, wbiegł w pole karne między dwoma defensorami Górnika, a następnie strzałem tuż przy słupku doprowadził do wyrównania.
W samej końcówce goście byli bliscy zwycięskiego gola. W 94. minucie groźny strzał oddał Caye Quintana, ale Kostrzewski był tam, gdzie powinien. Minutę później golkiper Górnika wykazał się interwencją meczu, gdy w sytuacji sam na sam wybił nogą uderzenie z bliska Roberta Picha.
W składzie Górnika zabrakło najlepszego strzelca zespołu, Bartosza Śpiączki, który pauzował ze względu na kartki. Jego miejsce zajął Przemysław Banaszak. Na boisku zabrakło również kapitana Macieja Gostomskiego, który rozchorował się w czwartek wieczorem i między słupkami, po raz pierwszy w ekstraklasie, stanął 23-letni Adrian Kostrzewski.
Z kolei dla Kamila Kieresia mecz ze Śląskiem był setnym spotkaniem na ławce trenerskiej drużyny z Łęcznej.
Górnik Łęczna – Śląsk Wrocław 1:1 (1:0)
Bramki: Garcia 43 (sam) – Łyszczarz 78
Górnik: Kostrzewski – Szcześniak, Rymaniak, Leandro, Krykun, Gol, Drewniak, Dziwniel, Gąska (75 Midzierski), Lokilo (75 Mak), Banaszak. Trener: Kamil Kiereś
Śląsk: Szromnik – Verdasca (90 Bejger), Golla, Tamas, Sobota (65 Pich), Lewkot, Janasik (69 Iskra), Garcia (65 Łyszczarz), Zylla, Jastrzembski, Piasecki (64 Quintana)
Trener: Jacek Magiera
Żółte kartki: Lokilo, Szcześniak, Leandro, Banaszak – Tamas, Jastrzembski
Czerwona kartka: Szcześniak 71 (druga żółta)
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa); Widzów: 2302
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?