Rugby: Budowlani Lublin jadą do Sochaczewa

W zeszłym sezonie Orkan był zmorą Budowlanych. To właśnie po meczu z tą drużyną lublinianie definitywnie pożegnali się z marzeniami o play-off. W obecnych rozgrywkach ekipa z Sochaczewa nieco osłabła. - Straciła czterech podstawowych zawodników. Myślę, że jesteśmy od nich mocniejsi, nawet pomimo strat, które ostatnio zanotowaliśmy - przekonuje Kozak.
Te straty to wyjazd czterech ukraińskich graczy Budowlanych na spotkanie ligowe w ich rodzimej lidze w barwach Sokoła Lwów. - To dla nich arcyważny mecz, który może im zapewnić trzecie miejsce na koniec sezonu - wyjaśnia lubelski szkoleniowiec.

Poza ww. absencjami nie będzie żadnych przykrych niespodzianek w kadrze Budowlanych. Najważniejszą dobrą informację jest to, że wykurował się już Wojciech Piotrowicz. Wciąż nieobecny jest Krzysztof Kędra, ale już wcześniej było wiadomo, że jego kontuzja jest poważna i zawodniknie zagra przynajmniej do końca tej rundy.

Głównym problemem lublinian przed starciem w Sochaczewie jest... psychika. - Nie tylko w tym sezonie, ale także poprzednim nie potrafiliśmy grać na wyjazdach tak, jak u siebie. WLublinie jesteśmy przygotowani świetnie mentalnie, gdy przychodzi nam grać w gościach, coś niedobrego dzieje się z psychiką - tłumaczy Kozak. - Musimy nastawić się do tego spotkania tak, jak byśmy grali je w domu - dodaje.

Drugim warunkiem kluczowym dla wywalczenia triumfu na obcym terenie będzie obrona "jeden na jeden", która często była bolączką lublinian. Ten element jest o tyle ważny, że Orkan, posiadający bardzo dobrą drużynę w odmianie siedmioosobowego rugby, świetnie "gra ręką". - Musimy po prostu wykonać swoją robotę. Jeśli będziemy popełniać proste błędy, o punkty będzie strasznie ciężko - kończy szkoleniowiec.