Zespół z Kalisza od pierwszych minut nacierał na bramkę gospodarzy. W 13. minucie doskonałą okazję miał Bartłomiej Putno, który wbiegł z piłką w pole karne i płaskim strzałem próbował pokonać Bartłomieja Gradeckiego. Golkiper Wisły nogą zapobiegł utraty gola.
Okazje dla KKS mnożyły się z upływającymi minutami. Gospodarze długo nie potrafili realnie zagrozić bramce rywala. Pierwszą dobrą okazję miał Adrian Paluchowski, który w 29. minucie otrzymał podanie po dośrodkowaniu na bliższy słupek i niespodziewanym strzałem próbował zaskoczyć bramkarza. To się jednak nie udało, a akcję zakończył uderzeniem z dystansu Maciej Kona. Mateusz Górski w tej sytuacji pewnie interweniował.
Kapitan Wisły był bliski strzelenia bramki w 40. minucie, gdy puławianie wyszli z kontrą. Znowu jednak golkiper gości był dobrze ustawiony i wybronił strzał.
Po okresie lepszej gry miejscowych, dwie minuty przed przerwą, goście zadali pierwszy cios. W polu karnym z piłką znalazł się Mateusz Majewski. Zdołał ją jeszcze odegrać do Adriana Łuszkiewicza, a ten z 20 metrów posłał futbolówkę do siatki Wisły.
Podopieczni trenera Mariusza Pawlaka w drugiej połowie musieli zagrać odważniej, ale w 58. minucie zostali zranieni po raz drugi. Dośrodkowanie Nestora Gordillo strzałem głową na bramkę zamienił Putno. - Mecz pokazywała telewizja i wszyscy chcieli pokazać się z dobrej strony. To nam się nie udało. Nasza motoryka nie była na najlepszym poziomie. W pewnym momencie nam odjeżdżali i pozostawało czekać, kiedy padnie druga, trzecia bramka – przyznaje szkoleniowiec Wisły.
W następnych 15 minutach goście z Kalisza mieli kolejne świetne sytuacji, z których powinni zdobyć co najmniej dwa gole. W odpowiedzi ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Maciej Kona. Piłka zmierzała w okienko bramki przeciwnika, ale Mateusz Górski zdołał jej dosięgnąć i wybić na rzut rożny.
Kaliszanie przypieczętowali swój triumf w 79. minucie, gdy na własnej połowie odebrali gospodarzom piłkę i wyprowadzi szybki atak. Wprawdzie nie zakończył się on strzałem, ale szybko z pomocą nadbiegł Piotr Giel, do którego trafiła piłka, a ten precyzyjnym strzałem nie dał szans Gradckiemu. - Rozegraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji – uważa Bogdan Zając, trener KKS. - Pierwsza bramka ustawiła mecz i później już kontrolowaliśmy przebieg. Wykorzystywaliśmy wolną przestrzeń, która zostawała, bo gospodarze musieli podjąć ryzyko. Potrafiliśmy to wykorzystać i poprzez szybkie operowanie piłką zdobywaliśmy teren – dodaje szkoleniowiec.
Honorowe trafienie Błażeja Cyferta w 88. minucie nie było już w stanie odmienić losów spotkania. Zespół trenera Mariusza Pawlaka przegrał drugi raz z rzędu i ponownie stracił trzy bramki.
- Kto myśli nie wiadomo o czym, ten potrzebuje dużo lodu na głowę. Dzisiaj patrzymy nie w górę, ale w dół tabeli. Trzeba spokojnie do tego podejść. Jesteśmy trzecim zespołem w lidze, który traci najwięcej bramek i trzecim, którym najwięcej strzela. Coś jest nie tak. Cieszy tylko, że zawodnicy wracają po kontuzjach i rywalizacja będzie wkrótce jeszcze większa – podsumowuje Mariusz Pawlak.
Wisła Puławy - KKS 1925 Kalisz 1:3 (0:1)
Bramki: Cyfert 88 - Łuszkiewicz 43, Putno 58, Giel 79
Wisła: Gradecki - Flak (87 Bracik), Wiech, Cyfert, Cheba (46 Kuban), Carlos Daniel, Kona, Puton, Banach (59 Kondracki), Paluchowski (73 Drozdowicz), Bartosiak (59 Ilić). Trener: Mariusz Pawlak
KKS 1925: Górski - Głaz, Stolc, Gawlik, Staszak, Putno (64 Zawistowski), Łuszkiewicz (64 Kaszuba), Borecki, Gordillo (83 Wysokiński), Kamiński (64 Koczy), Majewski (74 Giel). Trener: Bogdan Zając
Żółte kartki: Paluchowski, Kona, Cheba, Cyfert, Wiech - Staszak, Łuszkiewicz, Głaz, Stolc, Górski
Sędziował: Piotr Idzik (Poznań)
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?