Something Like Elvis to polska grupa z kręgu hard-core/post-rock, która rozpadła się w 2003 roku, a w zeszłe wakacje powróciła do życia na festiwalu Off w Katowicach. Znaczenie tego come backu jest może mniejsze niż zmartwychwstanie Elvisa, ale dla polskich fanów to jedna z informacji roku.
Z Something Like Elvis sprawa jest dość paradoksalna. Gdy istnieli, mało kto się nimi w Polsce przejmował. Mimo że utworzony w 1994 r. SLE dawał koncerty za granicą (Czechy, Niemcy, Stany Zjednoczone), wydawał tam płyty (w holenderskiej wytwórni Smoeff/De Konkurrent), występował u boku zagranicznych tuzów muzyki niezależnej, jak NoMeansNo i Fugazi (Ian MacKaye z tego drugiego zespołu, nazwał Polaków "jedynym supportem, który gra bisy").
Wystarczyło jednak, by kapela z Szubina się rozwiązała. Prawie natychmiast polski internet zaczął wyżalać się, że "kiedyś to była taka grupa, ach, gdzież są niegdysiejsze śniegi..."
IMPREZY W LUBLINIE: zapowiedzi, relacje, recenzje
I pewnie założona przez braci Kapsów formacja zostałaby z rozrzewnieniem wspominaną legendą, gdyby nie zaskakująca decyzja o kontynuowaniu muzycznej kariery.
- Pierwszy koncert na festiwalu, czyli symboliczny powrót, mamy już za sobą i czuję, że jeszcze chwilę potrwa, zanim wszystko będzie chodziło jak należy. To nawet nie jest kwestia wyćwiczenia, a jedynie większej liczby występów i żywego kontaktu z publicznością. Po latach przerwy musimy zagrać choć kilka pierwszych koncertów z tym materiałem, aby ujawnił się właściwy duch tej muzyki - mówił w wywiadzie dla popupmusic.pl Sławek Szudrowicz, gitarzysta zespołu.
Teraz to już tylko czekać na tournée Michaela Jacksona.
Something Like Elvis, Teatr im. H.Ch. Andersena, 20 listopada, bilety 30-35 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?