O sprawie napisał wczoraj "Dziennik Gazeta Prawna". Problem dotyczy pełnomocnika, który reprezentował spółdzielnie mieszkaniowe przy podpisywaniu aktów notarialnych dotyczących przekształcenia lokatorskiego mieszkania spółdzielczego w odrębną własność. Wiele spółdzielni wysyłało do notariusza tylko jednego pełnomocnika. Tymczasem na dokumencie rzekomo powinny widnieć podpisy dwóch reprezentantów zarządu spółdzielni.
- Zgodnie z prawem, przy zawieraniu umów zarządy kolegialne powinny być reprezentowane przez dwie osoby - przyznaje prof. Henryk Cioch, ekspert prawa spółdzielczego.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, akty notarialne mogą trafić do kosza
Władze lubelskich spółdzielni nie zgadzają się z tymi zarzutami i przekonują, że wszystkie działania podejmowali zgodnie z wytycznymi samych notariuszy, których zadaniem było sprawdzić umocowanie pełnomocników.
- Jeden pełnomocnik miał upoważnienie od dwóch członków zarządu. I to powinno wystarczyć - twierdzi Jan Gąbka, prezes Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, gdzie uwłaszczyło się już ok. 3,5 tys. osób. Podobnego zdania jest Jan Szacoń, prezes RSM Motor, gdzie mieszkania za grosz przejęło ponad 3 tysiące mieszkańców.
Emocje uspokajają także notariusze. - Skoro sądowe wydziały ksiąg wieczystych nie podważały tych podpisów, to właściciele mieszkań mogą spać spokojnie - studzi emocje Jerzy Krajewski, wiceprezes Rady Izby Notarialnej w Lublinie. - Dla pewności jednak można ze swoim aktem notarialnym przyjść do notariusza, który jeszcze raz sprawdzi wszystkie formalności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?