Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Michałowski: Świat nadal potrzebuje humanistów

Aleksandra Dunajska
Małgorzata Genca
Tuż po rozpoczęciu roku akademickiego o wyzwaniach i planach lubelskich uczelni rozmawiamy z ich rektorami. Na początek - prof. Stanisław Michałowski, rektor UMCS.

Kiedy wiosną został Pan ponownie wybrany rektorem UMCS, zapewniał Pan, że uczelnia „nie tonie”. Jaka jest jej sytuacja ekonomiczna?
To nie tajemnica, że nie jest łatwa. Mamy coraz mniej studentów na studiach niestacjonarnych (płatnych), a w ostatnich latach przeznaczyliśmy wiele środków finansowych na inwestycje i remonty. Zeszły rok zakończyliśmy jednak „na plusie”.

Czyli nie będą potrzebne kroki, jak np. zwolnienia grupowe?
Nie ma takich planów. Prowadzimy jednak politykę, w myśl której niejednokrotnie nie zatrudniamy nowych pracowników w miejsce osób odchodzących na emeryturę. Wyjątkiem jest realizacja projektów czy grantów. Dziekani i dyrektorzy muszą dostosować swoje potrzeby kadrowe do sytuacji dydaktycznej - to oczywiste, że nie można mnożyć liczby pracowników, kiedy ubywa studentów.

Jakie działania podejmuje uczelnia, żeby poprawić swoją kondycję finansową?
Jednym ze sposobów jest kształcenie studentów zagranicznych, którzy płacą za studia (wyjątkiem są osoby posiadające Kartę Polaka). Obecnie mamy najwięcej studentów ze Wschodu - z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu. Na pierwszy rok przyjęliśmy około 670 zagranicznych studentów - około 330 z nich będzie płaciło za naukę. Kolejne źródło to pozyskiwanie środków na badania naukowe w formie grantów. Nie ma się co oszukiwać - nie jesteśmy w tym najlepsi, jednak to się powoli zmienia. Ważna jest też duża liczba badań realizowanych dla przemysłu i gospodarki. Do poprawy ich jakości na pewno przyczyni się Centrum Ecotech-Complex.

Skoro liczba studentów jest problemem - jak ich przyciągnąć?
Podejmujemy w tym celu różne działania, ale także coraz częściej zastanawiamy się, czy powinniśmy tak stawiać pytanie. Jest ono formułowane w ten sposób głównie dlatego, że od liczby studentów zależy ministerialna dotacja dla uczelni. Może jednak należy to zmienić? Na studia przychodzą obecnie słabiej przygotowani młodzi ludzie i nie wszyscy z nich muszą iść na uczelnie wyższe. W Polsce istnieje potrzeba zmiany modelu kształcenia - dostrzega ten problem także minister Jarosław Gowin, który zapowiada zmiany sposobu finansowania uczelni.

Szef resortu nauki chce m.in. w większym stopniu uniezależnić dotacje dla uczelni od liczby studentów. Ale też faworyzować w sensie ekonomicznym największe ośrodki, tworząc kilka flagowych uczelni. Taka koncepcja nie uderzy w takie szkoły wyższe, jak UMCS?
Pomysł tworzenia dużych, wiodących ośrodków nie jest zły. Żeby „ruszyć” polską gospodarkę trzeba uaktywnić uczelnie w sensie badawczym. Mam jednak nadzieję, że to nie uderzy w mniejsze uniwersytety, jak nasz, bo to byłoby „wylanie dziecka z kąpielą”. Na pewno problemem w Polsce są za małe nakłady na badania naukowe i szkolnictwo wyższe. Mam nadzieję, że ta sytuacja ulegnie zmianie.

UMCS słabo wypada w ogólnopolskich rankingach. W zestawieniu Perspektyw zajął w tym roku 26 miejsce wśród 50 polskich uczelni. Nisko oceniono umiędzynarodowienie (czyli m.in. liczbę studentów zagranicznych, programy studiów w językach obcych, wykładowców z zagranicy) i innowacyjność (brana jest pod uwagę m.in. liczba udzielonych patentów).
Chciałbym z panią polemizować, gdyż w ostatnich latach w tych rankingach awansowaliśmy: w 2012 r. zajmowaliśmy 31 miejsce, w 2013 r. - 30, w 2014 r. - 29, a w 2015 r. - 26. W tym roku utrzymaliśmy dotychczasową pozycję, natomiast warto zauważyć, że niejednokrotnie przegrywamy już na starcie - ze względu na lubelski rynek pracy. Nasi studenci często wyjeżdżają po licencjacie na studia magisterskie do Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. I nie wynika to z tego, że nasza uczelnia jest postrzegana jako słaba. Dwa ostatnie lata studiów to jednak zwykle czas rozglądania się za pracą, więc studenci jadą tam, gdzie mają na nią największe szanse. To są zwykle ci aktywniejsi młodzi ludzie, którzy w rankingach są już przypisywani innym uczelniom.

Jeśli chodzi o umiędzynarodowienie, to sytuacja jest o tyle ciekawa, że mamy coraz więcej studentów zagranicznych, którzy się u nas kształcą, jednak prawie połowa z nich posiada Kartę Polaka - a tacy, niestety, nie są brani pod uwagę w rankingowych wskaźnikach.

A innowacyjność? Prof. Jan Stanek z UJ napisał kilka lat temu, że to nie pieniądze, ale „chów wsobny” są problemem polskich uczelni. Tłumaczył, że młodzi doktorzy kontynuują badania swych promotorów, nie tworząc przez lata właściwie nic nowego. Postulował, żeby kolejne szczeble kariery naukowcy zdobywali poza macierzystą uczelnią. Co Pan o tym sądzi?
Pewnie jest w tym część prawdy. Im więcej młodzi naukowcy mają kontaktów, doświadczeń, im bardziej są mobilni, tym lepiej. Nie zgodzę się jednak, że pieniądze nie są problemem. Powtórzę: w Polsce zbyt mało środków przeznacza się na badania naukowe, co potwierdza minister Jarosław Gowin.

Dużo ostatnio mówi się o konieczności współpracy nauki z biznesem. Na ile jest to szczytne hasło, a na ile takie współdziałanie rzeczywiście ma miejsce?
Pewne jest, że naukowcy powinni w jak największym stopniu zajmować się tym, co ma również znaczenie dla gospodarki. To dziś podstawowy warunek rozwoju. W Polsce królują obecnie głównie montownie, bo duże, zagraniczne firmy przychodzą do nas z własnymi technologiami. Dzięki aktywnej współpracy biznesu z uczelniami powinno się to zmieniać, tym bardziej że szkoły wyższe mają potencjał do wykorzystania - mówię m.in. o supernowoczesnych laboratoriach wyposażonych za unijne pieniądze.

W UMCS przykładem takiego powiązania dwóch światów jest spółka BioInnova, która zajmuje się komercjalizacją mutanazy (enzym pomagający m.in. zwalczyć próchnicę zębów. Technologię jego produkcji opracowali naukowcy z UMCS - red.). Trzeba jednak mieć świadomość, że w naszym regionie współpraca uczelni z przemysłem jest mniej dynamiczna, niż np. w Warszawie, Poznaniu czy Wrocławiu. Powodem jest specyfika regionu, który ma charakter rolniczy, a jednocześnie dominują w nim firmy małe, których albo nie stać, albo po prostu nie są zainteresowane wprowadzaniem innowacyjnych rozwiązań. Żeby coś w tej kwestii „drgnęło”, sporo musi się jeszcze zmienić, także w mentalności przedsiębiorców. Oczywiście są wyjątki i to daje nadzieję na zmiany.

Inny wymiar współpracy uczelni z przedsiębiorcami to uruchamianie kierunków studiów odpowiadających ich potrzebom.
Staramy się dostosowywać ofertę edukacyjną do oczekiwań pracodawców. Jesteśmy otwarci na ich propozycje. Przykładowo, od tego roku akademickiego uruchamiamy międzyobszarowy kierunek „społeczeństwo informacyjne” prowadzony wspólnie przez Wydziały Politologii i Matematyki, Fizyki i Informatyki. To odpowiedź na konkretny sygnał ze strony biznesu. Kierunek powstał, żeby połączyć kompetencje merytoryczne - informatyczne i miękkie, takie jak umiejętność budowania zespołu, prowadzenie negocjacji i rozwiązywanie sporów. Oferujemy także chemię techniczną i agrochemię, które tworzyliśmy we współpracy z puławskimi Azotami czy kierunek prawno-biznesowy, logistykę i geoinformatykę. Prowadzimy również rozmowy z ZUS o uruchomieniu wspólnego kierunku.

Jak na rynku pracy wypadają będący dziś w odwrocie humaniści? UMCS kształci ich najwięcej w regionie.
Mam świadomość, że część pracodawców wymaga od nas przygotowania młodych ludzi do wykonywania konkretnej pracy, jednak są też tacy, którzy poszukują osób przygotowanych uniwersalnie, czyli łączących umiejętności twarde z kompetencjami miękkimi. Musi się więc zmienić ogólna filozofia kształcenia młodego człowieka, która nauczy fizyka - jak zarządzać czasem, a budowlańca - jak pracować w grupie. Nie mówiłbym dzisiaj o kryzysie wśród humanistów, gdyż humanistyka to między innymi takie kierunki jak: historia, filologia polska czy neofilologie. Na rynku pracy jest dla nich miejsce tak samo, jak dla inżynierów. Czy można sobie wyobrazić społeczeństwo i państwo bez specjalistów z tego zakresu? Natomiast należy dyskutować o tym, ilu humanistów powinniśmy kształcić.

Jakie są plany inwestycyjne UMCS?
Potrzeb jest bardzo dużo, mam na myśli m.in. budynki Instytutu Psychologii i Wydziału Politologii przy pl. Litewskim, które wymagają pilnej interwencji. Scenariusze są dwa: albo je wyremontujemy, albo sprzedamy i wybudujemy nową siedzibę dla pracowników i studentów tych jednostek. Żadne decyzje jednak nie zapadły, obecnie analizujemy tylko te warianty. Chcemy również dokończyć remont Akademickiego Centrum Kultury „Chatka Żaka”, konkretnie sali widowiskowej oraz Akademickiego Ośrodka Sportowego. Planujemy również modernizację miasteczka akademickiego. Ogromnym wyzwaniem dla uczelni jest też wykorzystanie Centrum Ecotech-Complex. Zależy nam, żeby zaczęła działać spółka celowa, która pozwoli wykorzystać potencjał tego ośrodka, m.in. we współpracy z przemysłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski