Start Lublin wysoko przegrał w Zielonej Górze z Zastalem. To kolejna wyjazdowa kompromitacja czerwono-czarnych

Kregor Hermet trafił tylko jeden z 12 oddanych rzutów. Sherron Dorsey-Walker, najlepszy strzelec zespołu, trafił pięć razy na 13 prób. Drużyna Startu zagrała na zaledwie 34-procentowej skuteczności w rzutach za dwa punkty (najgorszej w tym sezonie) i tylko 13 trafionych „trójek” (najwięcej w obecnych rozgrywkach) uchroniło podopiecznych trenera Artura Gronka przed całkowitą kompromitacją.

Szkoleniowiec udał się do Zielonej Góry bez Kacpra Młynarskiego oraz z niedysponowanym Michałem Krasuskim (zagrał tylko cztery minuty). Z wyjściowej piątki po raz pierwszy „wyleciał” Dorsey-Walker. Ta zmiana nie okazała się korzystna dla Amerykanina, który mecz rozpoczął od czterech niecelnych rzutów, a pierwsze punkty zdobył w połowie drugiej kwarty.

- Jesteśmy zespołem, który w tym sezonie gra w kratkę. Nie wiem, czy to kwestia umiejętności, czy głowy. Ale myślę, że bardziej tego drugiego – uważa Mateusz Dziemba. - Brakuje pewności w tym co robimy, nie ma przekonania i wiary, że możemy wygrać. Chodzi o wolę walki i serducho. Każdy musi spojrzeć na siebie, bo do tego nie potrzeba nawet treningu – dodaje kapitan czerwono-czarnych.

Na razie na wolne od treningów zapracowali sobie koszykarze z Zielonej Góry. Po tak okazałym zwycięstwie ich trener, Oliver Vidin, zapowiedział dwa dni wolnego. - Od początku meczu trzymaliśmy tempo i odpowiednią intensywność. Dobrze zagraliśmy i wygraliśmy z dobrym przeciwnikiem. W Starcie są doświadczeni zawodnicy. Tylko Hermet i Smith nie grali wcześniej w ekstraklasie – podsumował Oliver Vidin.

Szkoleniowiec Zastalu w przedmeczowych założeniach skupił się na ograniczeniu poczynań Dorsey-Walkera oraz Klavsa Cavarsa. Łotysz i tak zagrał niezłe spotkanie, zdobywając 12 punktów (6/8 z gry) oraz notując 10 zbiórek.

Rozczarowaniem były popisy Kregora Hermeta, którego postawa wcześniej i tak nie zachwycała, ale w Zielonej Górze wykazał się wyjątkową nieporadnością rzutową. Pierwszą połową zakończył wynikiem 0/7, w tym z trzema nieudanymi rzutami zza linii 6,75m. Trafił tylko raz, w ostatniej minucie trzeciej kwarty, gdy Start przegrywał już 28 punktami.

- Jeżeli jest otwarty, ma rzucać. W tamtym sezonie trafiał, w okresie przygotowawczym i na początku tego sezonu też trafiał. Gdy ma otwartą pozycję, to ma rzucać. Natomiast nie do końca miałem też wybór jeśli chodzi o rotację – mówi o grze Hermeta i problemach kadrowych trener Startu, Artur Gronek.

Lubelski zespół rozpoczął od prowadzenia 7:2, a w połowie pierwszej kwarty remisował 14:14. Później było już tylko gorzej i gorzej. Najwyższe prowadzenie gospodarzy wynosiło 31 punktów. - Rzucaliśmy dziewięć wolnych, a trafiliśmy cztery. Z pomalowanego zdobyliśmy 18 punktów. Gdybyśmy nie rzucili tych trójek, to nie wiem, czy zdobylibyśmy 50 punktów – podsumował występ w Zielonej Górze trener Gronek.

Rehabilitacja za ten mecz nastąpi zapewne za tydzień, 4 listopada. Start zagra bowiem znowu we własnej hali i w dodatku z beniaminkiem, który jeszcze nie wygrał, Sokołem Łańcut.

Zastal Zielona Góra – Polski Cukier Start Lublin 96:67 (26:16, 22:13, 25:22, 23:16)

Zastal: Hadzibegovic 21, Alford 13, Zecevic 11, Żołnierewicz 11, Brewton 10, J. Wójcik 10, Kutlesic 7, Sz. Wójcik 7, Kowalczyk 3, Trubacz 3, Góreńczyk, Dydak. Trener: Oliver Vidin

Start: Melvin 17, Dorsey-Walker 15, Cavars 12 (10 zb), Dziemba 6, Pelczar 6, Smith 6, Hermet 4, Szymański 1, Krasuski. Trener: Artur Gronek

Sędziowali: Tomasz Trawicki, Tomasz Langowski, Maciej Dębowski