Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk w lubelskich marketach. Nikt się nie śpieszył

Aleksandra Dunajska, Marek Szymaniak
Pracownicy supermarketów walczyli wczoraj o swoje prawa
Pracownicy supermarketów walczyli wczoraj o swoje prawa Jacek Babicz
W czwartek w Carrefourze nikt się nie śpieszył. Nikt z pracowników. W markecie przy ul. Andersa kasjerzy z uśmiechem i bardzo dokładnie sprawdzali każdy banknot.

Bez pośpiechu liczyli bułki. Leniwie przekładali na taśmie towar, aby znany dźwięk "pip" nie pojawiał się zbyt często. Kasjerki kulturalnie i grzecznie zachęcały do zakładania klubowych kart lojalnościowych, a kolejki rosły.

Tak wyglądał wczoraj strajk włoski w supermarketach. Pracownicy wykonywali swoje obowiązki w sposób skrajnie skrupulatny, zgodnie ze wszystkimi procedurami - czyli powoli. Chcieli w ten sposób upomnieć się o swoje prawa - większe pensje i lepsze warunki zatrudnienia. - Kasjerka w hipermarkecie zarabia najniższą krajową, czyli 1317 zł brutto. Z reguły nawet mniej, bo jest zatrudniona na 2/3 etatu. Ale pracuje na cały - mówi Krzysztof Wodrowski z lubelskiego NSZZ "Solidarność".

Wodrowski podkreśla, że wynagrodzenia to nie jedyny problem. - Wiele osób całymi latami pracuje na umowy na czas określony. Pracodawcy bezlitośnie wykorzystują pakiet antykryzysowy, dający im takie prawo.

Zdaniem związkowców, problemy mógłby rozwiązać branżowy zbiorowy układ pracy. - Znalazłyby się w nim lepsze warunki dla pracowników niż te zagwarantowane w kodeksie - uważa Wodrowski.

W Lublinie do protestu przyłączyli się tylko pracownicy Carrefoura. Nie wiadomo dokładnie, ile osób w mieście i województwie uczestniczyło w strajku. - Nie urządzajmy w tej sprawie licytacji, bo to naprawdę nie jest najważniejsze - podkreślał wczoraj na konferencji w Lublinie Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ "Solidarność". - Istotne jest, żeby mówić o łamaniu praw pracowniczych w handlu. Nasza akcja miała nagłośnić ten problem i myślę, że to się udało - dodał Śniadek.

Włoski strajk w supermarketach wzbudził mieszane uczucia wśród lublinian. Jedni, całym sercem popierający protest, cierpliwie czekali w kolejkach. Drudzy, zirytowani, tupali nogami i zaciskali zęby.

- Przepraszamy klientów za utrudnienia, ale stwierdziliśmy, że to dobry sposób, żeby zwrócić uwagę na prawa pracownicze. Liczyliśmy na wyrozumiałość - zaznacza Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "S". Związkowcy zapowiadają, że jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, protest się powtórzy.

Co myślisz o włoskim strajku w lubelskich supermarketach?

Agnieszka Lebieda
Nie podoba mi się ten pomysł. Dlaczego pracownicy walczą o swoje w taki sposób? Przecież mogliby zrobić pikietę. Też zostaliby zauważeni.

Gabriela Rybińska
Wszystkie sklepy powinny połączyć siły. Jeśli protestują tylko nieliczne, to nic nie zmieni się na lepsze, szczególnie dla zwykłych pracowników.

Łukasz Osiński
Popieram. Nie może być tak, że godzinami siedzą przy kasach jak więźniowie i załatwiają swoje potrzeby w pampersy. To nieludzkie.

Sylwia Mosór
Szkoda, że odbywa się to kosztem klientów. Nikt nie lubi przecież długo stać w kolejkach. Robią na złość nie szefostwu, a klientom.

Witek Łobejko
Taki strajk to zły pomysł. Klienci nie są winni temu, że pracownicy są źle traktowani. Dziś omijam te sklepy szerokim łukiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski