Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwia Matuszczyk (MKS Perła Lublin): Przeciwko Odense bolało mnie serce, bo to nie byłyśmy my

KK
Fot. Wojciech Szubartowski
Rozmawiamy z Sylwią Matuszczyk, obrotową drużyny MKS Perła Lublin. W sześciu meczach Pucharu EHF popularna "Syla" i jej koleżanki zanotowały remis oraz pięć porażek. W miniony weekend pożegnały się z występami w rozgrywkach międzynarodowych.

W ostatnim meczu Pucharu EHF przegrałyście u siebie z duńskim Odense 20:33, choć do przerwy rywalki prowadziły tylko jedną bramką. Co się stało w drugiej połowie?
Nie wyglądałyśmy jak zespół MKS-u. Byłyśmy rozstrzelone zarówno w ataku, jak i obronie. Nie było walki, którą się charakteryzujemy. Na pewno bardzo żałuje, że nie pokazałyśmy tego pazura, który mamy. Wszystko było bez jaj, pomimo tego, że nie jesteśmy facetami.

Wszystko było bez jaj, pomimo tego, że nie jesteśmy facetami.

Po raz pierwszy w tym roku rywalki miały w kadrze meczowej mniej zawodniczek niż wy, a mimo to wygrały...
Tak, to trochę dziwna sytuacja, bo jak dotąd to zawsze my byłyśmy outsiderem jeżeli chodzi o liczbę zawodniczek. Dunki pokazały nam, że w mniejszym składzie też można wygrywać i mam nadzieję, że to będzie dla nas lekcja. Czujemy złość, bo wiedziałyśmy, że jest szansa na lepszy wynik. Obyśmy to teraz przekuły na kolejne zwycięstwa.

Jak można ogólnie podsumować wasze pucharowe występy? Jeden punkt zdobyty w Pucharze EHF to nikły dorobek.
Oczywiście, że jest to wynik poniżej oczekiwań. Stawiałyśmy sobie wyższe cele i choć może nie było to wyjście z grupy, to chciałyśmy urwać kilka punktów. To dla nas bardzo dobra lekcja i mam nadzieję, że zaprocentuje ona w PGNiG Superlidze.

Czy można powiedzieć, że Europa odjechała polskim drużynom klubowym na polu piłki ręcznej?
W jakimś stopniu na pewno. Nie chcę się usprawiedliwiać naszymi brakami kadrowymi i kontuzjami, ale mam przeświadczenie, że gdyby ten skład był pełniejszy, to mogłybyśmy powalczyć jak równy z równym, może nie tyle z Odense, ale z zespołami z Rumunii i Węgier, które także były w naszej grupie. Dunki są jednak poziom wyżej niż my.

Po odpadnięciu z pucharów kończycie maraton meczów co trzy dni. Będziecie miały w końcu więcej czasu na regenerację?
Regeneracja swoją drogą, ale będziemy miały w końcu czas, żeby trochę poćwiczyć naszą grę. W ostatnim czasie miałyśmy praktycznie tylko podróże, rozruchy i mecze. To wszystko się nakładało i ciężko było cokolwiek przećwiczyć. Mam nadzieję, że najbliższe treningi pozwolą nam odzyskać większe zgranie, które było zarówno w obronie, jak i ataku. Z Odense to szwankowało.

W sobotę jedziecie na ligowy mecz do Elbląga i nie możecie tam zagrać tak słabo jak w drugiej połowie z Dunkami.
Z nikim nie można grać w ten sposób. Naprawdę w trakcie drugiej połowy przeciwko Odense bolało mnie serce, bo to nie byłyśmy my i nie wiem, dlaczego tak to wyglądało. Mam nadzieję, że na następny mecz znajdziemy w sobie tę siłę, nabierzemy troszeczkę świeżości i ze wspomnianym wcześniej pazurem powalczymy w Elblągu. Jeżeli będziemy walczyły, to jestem spokojna o końcowy rezultat.

ZOBACZ TAKŻE:

Kibice na meczu MKS Perła Lublin - Odense Handbold. Zobacz zdjęcia

MKS Perła Lublin - Odense Handbold 20:33. Smutne pożegnanie ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski