Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szalona ostatnia akcja meczu i wygrana Startu Lublin z Arką Gdynia (WIDEO)

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Cleveland Melvin w ostatniej sekundzie zapewnił Startowi Lublin zwycięstwo z Arką Gdynia
Cleveland Melvin w ostatniej sekundzie zapewnił Startowi Lublin zwycięstwo z Arką Gdynia archiwum / Start Lublin
Cleveland Melvin „ukradł” szczęśliwie piłkę rywalom i sekundę przed końcową syreną zdobył zwycięskie punkty. Koszykarze Startu prowadzili w tym spotkaniu przez ponad 36 minut, ale mogą mówić o dużym szczęściu, że mecz z Arką Gdynia zakończył się ich wygraną 72:71.

- To była szalona akcja! Piłka się toczyła, od kogoś się odbiła i na szczęście wpadła w moje ręce i skończyłem punktami - cieszy się bohater ostatniej akcji. - Przez cały mecz graliśmy mocno i agresywnie. Scoochie (Dayshon Smith – red.) trafił bardzo ważne rzuty. Dobrze dzieliliśmy się piłką i na szczęście wygraliśmy. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Potrzebowaliśmy takiego meczu – twierdzi Cleveland Melvin.

Z jednej strony ogromna radość w lubelskim obozie, a z drugiej wielkie rozczarowanie w ekipie gości. Arka, która do hali Globus przyjechała bez kontuzjowanego lidera James’a Florence’a, była w tym spotkaniu na prowadzeniu zaledwie przez niespełna półtorej minuty. Przewaga gdynian ani razu nie była większa, niż jeden punkt, a mimo wszystko, na pięć sekund przed końcem, to goście byli bliżsi triumfu, prowadząc 71:70.

- Spodziewaliśmy się, że przy absencji Florence’a ktoś inny będzie musiał wziąć odpowiedzialność w grze. I zrobił to Fenner. Ale goście zagrali też bardzo twardo jako zespół. Nam natomiast przez całe spotkanie brakowało skuteczność zza łuku i nie kończyliśmy prostych akcji z szybkiego ataku oraz nie kończyliśmy spod kosza. Przez to zrobił się nerwowy mecz – tłumaczy trener Startu, Artur Gronek.

Przez 40 minut gry statystyki obu drużyn cały czas były łudząco podobne. Gracze Startu i Arki grali przy trochę ponad 40-procentowej skuteczności z gry, bardzo niskiej skuteczności w rzutach za trzy punkty oraz z podobną liczbą zbiórek.

- Arka zagrała bardzo dobre spotkanie i mieliśmy problem, żeby wyegzekwować własne rzeczy, bo wyszli dobrze w obronie. Dlatego mecz do końca był na styku. Cieszę się, że mieliśmy trochę szczęścia i ostatnia piłka była nasza, a Cleveland wykończył akcję – twierdzi Artur Gronek.

Przebieg meczu przypominał sinusoidę. Gospodarze odskakiwali na sześć, osiem punktów, by niedługo potem wynik znowu był bliski remisu. Goście nie potrafili jednak przełamać tej niewielkiej przewagi czerwono-czarnych.

Na trzy minuty przed końcem był remis 64:64. Wtedy dwie ważne „trójki” trafił Smith i lubelski zespół odskoczył na cztery punkty (70:66). Ale gdynianie, a przede wszystkim D.J. Fenner, nie planowali jeszcze odpuścić. Amerykanin najpierw wykorzystał trzy rzuty wolne, a na pięć sekund przed końcem sprytnie zachował się na atakowanej desce i dobitką dał Arce prowadzenie.

Piłkę spod kosza rywala do gry wprowadzał Smith, najbardziej pewny rzutowo zawodnik Startu w tym spotkaniu (9/16 z gry, w tym 6/11 za trzy punkty). - Najważniejsze przed rzutem jest wprowadzenie najpierw piłki z autu. A kiedy jest tak nerwowo i mało czasu, to potrzebny jest zawodnik, który ma pewność siebie i przede wszystkim widzi dobrze boisko, żeby wiedzieć gdzie podać. Stąd taka decyzja. Nie mieliśmy potrzeby rzucać za trzy punkty, bo było minus jeden. Wystarczył więc rzut za dwa i tak się skończyło – przyznaje szkoleniowiec Startu.

W ostatniej akcji Smith próbował podać Clevelandowi, ale ten nie zdołał złapać piłki. Rzucili się do niej Adrian Bogucki i Trey Wade, i wydawało się, że ją przejmą. Nie chwycili jej jednak, a piłka potoczyła się do Clevelanda, który rzucił celnie do kosza i był przy tym jeszcze faulowany. Amerykanin wprawdzie nie wykorzystał rzutu wolnego, a piłkę zebrał Bogucki, ale wyniku już nie zmienił.

- Trener nas ostrzegał, że to będzie mecz dwóch, trzech posiadań i to się sprawdziło – ocenia Mateusz Dziemba. - Mój błąd w końcówce, bo nie zastawiłem Fennera i zdobył punkty z dobitki. Na szczęście ostatnia akcja była szczęśliwa, bo nie wyglądała tak, jak sobie ją rozrysowaliśmy. Dobrze ze zachowaliśmy spokój i chłodną głowę, bo prowadząc cały mecz mogliśmy wypuścić zwycięstwo – dodaje kapitan czerwono-czarnych.

Drużyna z Lublina odniosła siódmą wygraną w 18. meczu Energa Basket Ligi. W piątek, 10 lutego, Start zagra w Ostrowie Wielkopolskim, natomiast już w poniedziałek, 6 lutego, podejmie w hali Globus ukraiński BC Budivelnyk w rozgrywkach European North Basketball League.

Polski Cukier Start Lublin – Suzuki Arka Gdynia 72:71 (22:16, 14:16, 18:17, 18:22)

Start: Smith 30, Melvin 16, Dziemba 10, DeVoe 6, Cavars 6, Pelczar 2, Szymański 2, Krasuski, Barnies. Trener: Artur Gronek

Arka: Fenner 24, Wade 17, Bogucki 9, Wołoszyn 8, Musić 5, Hrycaniuk 4, Sewioł 2, Wilczek 2, Janiec. Trener: Krzysztof Szubarga

Sędziowali: Robert Mordal, Michał Kuzia, Mateusz Skorek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski