Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice "willi pod basztą" w Kazimierzu Dolnym. Czy należy do Aleksandra Kwaśniewskiego?

Agnieszka Kasperska
Dzień targowy. Podczas zakupów wciąż słychać żywe dyskusje o "willi pod basztą".
Dzień targowy. Podczas zakupów wciąż słychać żywe dyskusje o "willi pod basztą". Agnieszka Kasperska
Wtorek w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą to dzień targowy. Zarówno sprzedawcy, jak i kupujący oprócz tradycyjnych rozmów o pogodzie wciąż mówią o "willi pod basztą".

Tą sprawą żyła cała Polska. Kilka lat temu zastanawialiśmy się, czy Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy są rzeczywistymi właścicielami willi w Kazimierzu i plotkowaliśmy o "rozbieranych" zdjęciach agenta Tomka, pozującego z walizką pełną pieniędzy. Dziś temat powraca za sprawą Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA. Tajemnicza "willa pod basztą" znowu staje się miejscem pielgrzymek turystów, odwiedzających miasteczko.

Wszystko zaczęło się od rozmowy Józefa Oleksego z biznesmenem, Aleksandrem Gudzowatym. W marcu 2007 r. serwisy w całym kraju puszczały nagranie, w którym niezupełnie trzeźwy były premier mówił: "Kupili przecież w Kazimierzu całe wzgórze od Jaśka Wołka. To jest ten artysta. Byłem tam. Piękne. Ale ich sprawa, ja nikomu nie zazdroszczę. Ma tego majątku trochę. Jak zderzysz jego wynagrodzenia prezydenckie, (…), żeby nie wiem jak się naharował, to nie uzbiera tyle, ile potrzebuje na wylegitymizowanie tego".

Dom, o którym mówił Oleksy, to wybudowana w 1976 roku w kazimierskim stylu willa przy ulicy Zamkowej. Stoi pod niedawno odrestaurowaną XIII-wieczną wieżą obronną zwaną powszechnie "basztą". 400-metrowy dom (jak mówią mieszkańcy Kazimierza) z ogromnym salonem, pełniącym funkcję jadalni oraz ozdobnymi kominkami, zaprojektował jeden z najlepszych architektów, Tadeusz Michalak.

- Kto do Kazimierza przyjeżdżał, gdy wybuchła afera pytał, gdzie ta willa prezydenta. Każdy chciał ją zobaczyć. Dom stał się obowiązkowym punktem każdej wycieczki obok Rynku, fary, zespołu zamkowego i Wieży Trzech Krzyży - mówi pan Marcin, przewodnik, który nie chce jednak ujawniać swojego nazwiska. - Tłumy były tak wielkie, że na drodze prowadzącej do domu postawili zakaz ruchu oraz informację, że jest to droga prywatna. Stoi tam zresztą do dziś. Potem sprawa ucichła. Turyści o willi zapomnieli.

Nie zapomniały o niej jednak służby. Do weryfikacji słów Józefa Oleksego przystąpiła prokuratura oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Agenci sprawdzali między innymi oświadczenie majątkowe byłego prezydenta i porównywali je z informacją o willi w Kazimierzu. Okazało się, że dowodów na to, że dom jest własnością Aleksandra Kwaśniewskiego, nie ma. Właścicielką willi od lat 80. ubiegłego wieku była Maria J., osoba, której finanse - jak dopatrzyła się lubelska skarbówka - nie pozwalały na utrzymanie tak dużej nieruchomości. Kobieta miała deklarować dochody na poziomie 10 tys. złotych rocznie.

Skarbówka bada, CBA śledzi

W tej sytuacji sprawą Marii J. zainteresował się Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie. Stało się to po tym, jak agenci CBA ustalili, że na przełomie 2005 i 2006 r. na konto kobiety zaczęły wpływać ratami duże kwoty pieniędzy. W sumie 830 tysięcy dolarów. Kwota, która mogłaby sugerować, że kobieta sprzedała dom. Tymczasem w księgach wieczystych nie zmienił się stan prawny willi w Kazimierzu. Wzywana do stawienia się i złożenia wyjaśnień Maria J. powiedziała, że dom sprzedała znanemu biznesmenowi Markowi M. Akt notarialny tej transakcji miał zostać podpisany już podczas postępowania prowadzonego przez Urząd Kontroli Skarbowej. Wcześniejsza umowa przedwstępna, za którą poszła wpłata gotówki, miała zaś zostać podpisana w 2005 r. nie w formie aktu notarialnego, ale zwykłej pisemnej umowy.

Zwróciliśmy się z pytaniem o to, jak zakończyło się do Urzędu Kontroli Skarbowej tamto postępowanie. Do dziś nie doczekaliśmy się jednak odpowiedzi.

Wiadomo natomiast, że sprawie "willi pod basztą" - w ślad za przedstawicielami skarbówki - coraz dokładniej zaczęli przyglądać się agenci CBA. Żeby ustalić, jaki jest faktyczny stan posiadania domu, Marii J. założono podsłuch. Jak mówił później dziennikarzom agent Tomek (obecnie poseł Tomasz Kaczmarek), kobieta często konsultowała się telefonicznie w sprawach dotyczących funkcjonowania willi z Jolantą Kwaśniewską. Pytała na przykład, czy przedłużyć umowę na telewizję kablową i jaki pakiet wybrać. Była prezydentowa miała też przysyłać jej pieniądze na bieżące utrzymanie domu, którym Maria J. tylko administrowała.

- Słyszałem o tym i wcale się nie dziwię - mówi pan Waldemar, jeden z mieszkańców ulicy Góry w Kazimierzu Dolnym. - Ten dom większość roku stał pusty. Maria J. mieszkała w Puławach. Jak coś się działo, to tylko wtedy jak Kwaśniewscy tu przyjeżdżali. Dla nas to była taka atrakcja podglądać, jak się zachowują i gdzie chodzą. To przecież ludzie światowi. Miło, że wybrali za swój drugi, czy kolejny dom nasz Kazimierz.

- Wszyscy plotkują, że to willa Kwaśniewskich - mówi mężczyzna, pobierający opłaty za parking przy kazimierskiej farze. - Często tu bywali. Sam wielokrotnie ich widziałem.

- Co tu dużo mówić. Ja uważam, że ten dom jednak należał do Kwaśniewskiego. Tak na zdrowy rozum, to przecież nawet gości tu zapraszał państwowych. Z prezydentem Ukrainy, Leonidem Kuczmą, nawet imprezowali. Jakby to nie był jego dom to by go do obcych nie brał, tylko w hotelu został - snuje swoje teorie inne mieszkaniec Kazimierza, który nie chce jednak podać swojego imienia i nazwiska. - Po co? Komu to potrzebne? - pyta. - Potem mnie jeszcze na świadka po sądach będą ciągać.

Operacja "Krystyna" i słynna walizka z pieniędzmi

Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, właścicielka domu Maria J. (czy, jak utrzymywali to agenci CBA - państwo Kwaśniewscy) postanowiła willę sprzedać. Zbiegło się to akurat w czasie z wystąpieniem funkcjonariuszy o wydanie zgody na dokonanie tzw. zakupu kontrolowanego. Zgoda została wydana, a tajną operację opatrzono kryptonimem "Krystyna". Jej celem było zebranie dowodów na to, że Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy dysponują majątkiem, który nie ma pokrycia w ich dochodach, a więc pochodzi z nielegalnych źródeł. Osobą wyznaczoną do dokonania zakupu był agent Tomek, który na potrzeby tej akcji przybrał nową tożsamość - został Tomaszem Małeckim, biznesmenem zajmującym się handlem nieruchomościami.

W jednym z wywiadów agent Tomek opowiadał, że aby zapoznać się z rodziną J. zamieszkał w domu, w którym mieszkał Jan J., syn Marii J. Panowie szybko przypadli sobie do gustu. Kiedy więc Małecki, przyznał się podczas któregoś z towarzyskich spotkań załamującym się głosem, że nie ma z kim spędzić Wielkanocy został zaproszony do Puław oraz pobliskiego Kazimierza. Twierdzi, że w rozmowie z nim Jan J. mówił wielokrotnie, kto jest prawdziwym właścicielem posesji. Prosił jednak o dyskrecję - sprawa nie mogła się wydać. Małecki obiecał milczeć. Kiedy zaś zobaczył dom powiedział, że zrobił na nim ogromne wrażenie i chce willę kupić. Poprosił Jana J. o pośrednictwo.

O tym, jak miały wyglądać negocjacje posłowie dowiedzieli się niedawno od Mariusza Kamińskiego. Przed głosowaniem nad uchyleniem mu immunitetu były szef CBA miał wyjawić tajniki operacji "Krystyna". Mimo że jego wyjaśnienia były utajnione dosłownie kilka godzin później stenogramy wyciekły do sieci.

Co powiedział Kamiński?

M.in., jak wyglądały negocjacje przy sprzedaży domu. Maria J. miała telefonicznie konsultować wszystkie decyzje z Jolantą Kwaśniewską. W jednej z rozmów miała powiedzieć, że "klient mówi, że 350 złotych za te buty to za drogo". Ostatecznie ustalono wtedy kwotę sprzedaży na 3,1 mln złotych. Maria J. miała też zaproponować, że aby zapłacić mniejszy o 30 tysięcy złotych podatek, w akcie notarialnym znajdzie się informacja, że dom zostaje sprzedany za połowę ustalonej kwoty. Reszta miała zostać przekazana "pod stołem" (to właśnie te pieniądze w walizce zobaczyła cała Polska na zdjęciach agenta Tomka).

Sprawa znów w sądzie

Do finalizacji transakcji kupna "willi pod basztą" miało dojść 29 lipca 2009 r. Nieco wcześniej Maria J. zadzwoniła do Marka M. i poinformowała go, że sprzedaje willę. Mężczyzna zgodził się i podpisał akt notarialny. Połowę pieniędzy miano przesłać przelewem. Resztę zapłacono w gotówce. Agenci CBA mieli przekazać walizkę z oznaczonymi banknotami (zakładali, że pieniądze trafią do prawdziwych właścicieli willi i udowodnią powiązania Kwaśniewskich z kazimierskim domem). Akcja jednak nie do końca się udała, bo mężczyzna przesypał gotówkę do bagażnika, a walizkę, w której był ukryty GPS oddał.

Jak mówili potem agenci, Maria J. miała zadzwonić też do Joanny Kwaśniewskiej z pytaniem, co robić z pieniędzmi. Usłyszała podobno, że była prezydentowa chce, aby "ubranie było w rozmiarze europejskim". Wspólny znajomy obu kobiet mógł ją wymienić na dolary. Maria J. zadzwoniła wtedy ponownie mówiąc, że "samochód jest w dobrym amerykańskim standardzie". Wtedy agenci CBA przerwali akcję. Bali się, że pieniądze znikną z ich pola widzenia. Nieco później dogadali się też z Markiem M., by ten oddał im pieniądze biorąc w zamian willę.

Śledztwo w wątku dotyczącym majątku Kwaśniewskich zostało umorzone z powodu braku dowodów w sprawie.

Sprawa trafiła też do II wydziału karnego Sądu Rejonowego w Piasecznie. Prokuratura postawiła Marii i Janowi J. zarzut pomocnictwa w przestępstwie karnoskarbowym, a Markowi M. - zarzut poświadczenia nieprawdy i oszustwa skarbowego (proces dotyczy okoliczności sprzedaży willi w roku 2009). Zapadły wyroki skazujące. 2 czerwca tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrywał apelację złożoną przez obrońcę Marii J.

- Na skutek tej apelacji sprawa została uchylona do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy w Piasecznie - informuje prezes SSO Adrianna Szewczyk- Kubat.

Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Wszystko wskazuje na to, że proces może ruszyć w drugiej połowie września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski