Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Torturowali i kazali kopać dla siebie grób. Teraz staną przed sądem

Agnieszka Kasperska
Napastnicy zamknęli 25-latka w piwnicy jednego z domów jednorodzinnych w Rudce Kozłowieckiej.
Napastnicy zamknęli 25-latka w piwnicy jednego z domów jednorodzinnych w Rudce Kozłowieckiej. materiały policji
Sześć osób stanie przed sądem oskarżonych o znęcanie się nad mężczyzną, którego posądzili o kradzież. Męczyli go przez trzy dni.

Wszystko zaczęło się w lipcu ubiegłego roku. Mieszkający w Lubartowie 49-letni Krzysztof I., pseudonim Tarzan, oraz jego konkubina, 29-letnia Małgorzata Ś. wynajęli do remontu mieszkania Piotra B. Mężczyzna pracował bez nadzoru. Miał też klucze od domu. Kiedy więc para zorientowała się, że ze schowka przy podłodze w przedpokoju zginęło 40 tys. zł i 1100 euro, podejrzenie od razu padło na majstra. Piotr B. był jednak nieuchwytny. Nie odbierał telefonu.

Wtedy Tarzan zwrócił się o pomoc do swojego siostrzeńca Emila B. (Piotr B. był jego znajomym). Chciał, by 27-latek przywiózł nieuczciwego fachowca na posesję Krzysztofa G., ps. Dżojs do Nowogrodu pod Lubartowem. Tam mieli go skłonić do oddania gotówki.

Emil B. zwabił kolegę 6 sierpnia 2013 pod pozorem obejrzenia domu, którego właściciel chciał im zlecić remont.

- Znasz powód naszego spotkania? - miał spytać Tarzan.

- Pewnie chodzi o źle przykręcony karnisz - domyślił się Piotr B.

Wtedy Tarzan i jego konkubina zaczęli na niego krzyczeć żądając przyznania się do kradzieży pieniędzy. Gdy zaprzeczał, mężczyźni zaczęli go bić. Początkowo tylko z otwartej ręki w twarz. Potem straszyli, że jak nie odda pieniędzy, to wywiozą go do lasu. Groźbę zrealizowali. Jak wynika z aktu oskarżenia, Piotra B. przewieziono (część drogi spędził w bagażniku) do lasu w pobliżu Rudki Kozłowieckiej, gdzie mieszkał kolejny oskarżony w tej sprawie, 32-letni Witold G.

W lesie najpierw kazali swojej ofierze zebrać drewno i ułożyć ognisko. Sami pili alkohol, co drugi kieliszek bijąc mężczyznę pięściami lub kopiąc. Przywiązywali go też do drzewa. W pewnej chwili jeden z dwóch niezatrzymanych dotychczas uczestników wydarzeń przyniósł ze swojego samochodu szpadel i kazał mu kopać grób. Gdy Piotr B. wciąż nie przyznawał się, postanowili, że spędzi noc w ciasnej (0,8 m na 1,4 m) piwniczce wykopanej pod podłogą przedpokoju domu Witolda G. Żeby przetransportować tam mężczyznę, włożyli mu na głowę reklamówkę i włożyli do bagażnika.

Na drugi dzień, co jakiś czas wyciągali go z piwnicy i biciem próbowali zmusić do przyznania się. W pewnej chwili przystawili mu też nóż do gardła i kazali zadzwonić do matki, żeby pożyczyć 5 tys. zł. Kobieta zgodziła się, ale do "transakcji" nie doszło, bo Tarzan powiedział, że taka kwota "go nie satysfakcjonuje".

Wtedy zaciągnięto Piotra B. do łazienki i wrzucono do wanny z wodą. Oprawcy zaczęli go podtapiać. Maltretowany mężczyzna krzyczał. Gdy opadał z sił i zaczynał tracić świadomość, wyciągali jego głowę, by mógł zaczerpnąć powietrza. Potem postawili w wannie i bili pięściami po całym ciele. Piotr B. słyszał, że Tarzan miał namawiać kamratów do "poobijania" więzionego. Mówił, że "jak jest mokry, to będzie bardziej odczuwał". Zaczęli tedy bić po całym ciele grubym przewodem. Mężczyzna zeznał potem, że piszczał z bólu. Małgorzata Ś. miała wtedy wyjść z łazienki zasłaniając sobie uszy i rzucając na odchodne: "Dobrze ci tak, złodzieju".

W pewnej chwili Witold G. powiedział: "W takim stanie będzie dobrze przewodził prąd". Do ust włożyli mu skarpetki, związali ręce i razili prądem. Początkowo po ranach na rękach i nogach. Potem po twarzy, szyi i uszach. Wreszcie zdjęli torturowanemu spodenki i razili prądem okolice intymne. Mężczyzna płakał. Był pewny, że zginie.

Gdy mimo to się nie przyznawał, oprawcy pozwolili mu chwilę odpocząć. Potem musiał zmyć z łazienki swoją krew, a gdy to zrobił, zaczęli go podduszać, wieszając na splecionym w pętlę przewodzie elektrycznym. - Zaraz poczujesz, co czuł twój ojciec w ostatnich chwilach życia - miał przy tym mówić Krzysztof I., który wiedział, że ojciec mężczyzny się powiesił.

Po torturach Piotra P. wrzucono do piwniczki, w zeznaniach nazywanej "dziuplą". Gdy usłyszał, że wszyscy śpią, wypchnął nogami klapę i uciekł. Powiadomił policję. Śledczy uwierzyli w jego relację. Potwierdzały ją jego obrażenia, zeznania dwóch oskarżonych (reszta nie przyznała się do winy), eksperyment procesowy i analiza logowań telefonów oskarżonych do stacji przekaźnikowych. Na spodniach Witolda G. znaleziono też ślady krwi męczonego mężczyzny.

Proces oskarżonych ruszy przed Sądem Okręgowym w Lublinie 29 sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski