- Śmierć chłopca nastąpiła w wyniku rozległych oparzeń ciała wywołanych wysoką temperaturą i działaniem otwartego ognia - informuje Katarzyna Czekaj z Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
To te czynniki doprowadziły do ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej. Ze względu na liczne poparzenia, które objęły praktycznie całe ciało 14-latka, lekarzom ze szpitala w Łęcznej, do którego trafił, nie udało się go uratować.
Szokującą wieść o makabrycznym podpaleniu w wąwozie, początkowo anonimowego mężczyzny, szybko skojarzono z zaginięciem 14-letniego ucznia gimnazjum. Informacja o prawdopodobnej śmierci dziecka szybko dotarła do jego rodziców oraz szkoły. Uczniowie nie mogli się pogodzić z faktem, że ich rówieśnik mógł w tak drastyczny sposób chcieć odebrać sobie życie.
- Imię i nazwisko chłopca, którego zaginięcie zgłosili rodzice, pokrywa się z danymi ucznia, który chodzi do naszej szkoły. Niestety, od poniedziałku nie pojawił się na lekcjach. Mimo to, nie mamy przecież stuprocentowej pewności, że zmarły chłopiec to jest właśnie on - zapewniał na naszych łamach dyrektor gimnazjum, do którego chodził 14-latek.
Aby w stu procentach potwierdzić tożsamość ofiary, prokuratura postanowiła zlecić badania DNA. Jak się później okazało, nie były konieczne.
- Zrezygnowaliśmy z nich. Mimo bardzo złego stanu, w którym znajdowało się ciało chłopca, rodzina rozpoznała w nim swoje dziecko. Tym samym jego tożsamość została ostatecznie potwierdzona - przyznaje Katarzyna Czekaj.
Śledztwo w sprawie okoliczności śmierci chłopca jest w toku. Nadal jest wiele niewiadomych. Z relacji świadków i policji wynikało, że na miejscu, w którym odnaleziono poparzonego 14-latka, miał leżeć, oprócz m.in. portfela bez dokumentów, nieoznakowany, nadpalony plastikowy pojemnik. Czy to w nim był płyn, którym chłopiec mógł się oblać? - Udało nam się zabezpieczyć pewną substancję z podłoża, na którym leżał chłopiec wraz z podłożem. Wysłaliśmy ją do analiz, które potwierdzą, czy to właśnie jej użył 14-latek, aby się podpalić - dodaje Katarzyna Czekaj.
Nadal niejasne jest również, czy ktoś przyczynił się do odebrania sobie życia przez gimnazjalistę. Jego znajomi ze szkoły nie chcą uwierzyć w to, że zrobił to sam.
Przypomnijmy. Do tragedii doszło przed południem 10 marca. Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że nieznany mężczyzna oblał się łatwopalnym płynem i podpalił. Jego krzyk usłyszeli mieszkańcy, którzy ruszyli na ratunek. Płonącą postać ujrzeli w okolicach ul. Onyksowej, po tym jak wybiegła z okolicznych zarośli. Świadkom szybko udało się ugasić płomienie. Poszkodowany trafił do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej. Niestety, lekarzom nie udało się go uratować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?