Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Górnika Łęczna, Ireneusz Mamrot: „Zabrzmi dziwnie, ale po remisie z liderem mam niedosyt”

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Ireneusz Mamrot jako szkoleniowiec Górnika przegrał tylko raz, 0:1 w półfinale Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa)
(Ireneusz Mamrot jako szkoleniowiec Górnika przegrał tylko raz, 0:1 w półfinale Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa) fot. Wojciech Szubartowski
Górnik Łęczna we wtorkowy wieczór zremisował z Łódzkim Klubem Sportowym 1:1. Liderujący w Fortuna 1. Lidze goście punkt uratowali w doliczonym czasie gry.

Łęcznianie do starcia z drużyną z Łodzi przystępowali w dobrych nastrojach. Co prawda tydzień wcześniej przegrali w półfinale Pucharu Polski ze zmierzającym po mistrzostwo Polski Rakowem Częstochowa 0:1, ale postawa pierwszoligowca mogła się podobać. Zwłaszcza w pierwszej części meczy, po które był remis 0:0.

Jeśli zagramy z takim podejściem i zaangażowaniem, jak w pierwszej połowie spotkania z Rakowem, który był przeciwnikiem dużo mocniejszym, to jesteśmy w stanie powalczyć o trzy punkty – twierdził przed wtorkową konfrontacja z ŁKS-em trener Mamrot.

I faktycznie jego podopieczni tak właśnie zagrali. NIe przeszkodziły im w tym absencje pauzujących za kartki Jonathana de Amo i Marcina Biernata oraz wykluczonego z powodu kontuzji Sergieja Krykuna.

Od pierwszych minut przewagę mieli gospodarze. Już w 2. minucie bliski szczęścia był Egzon Kryeziu. Co nie udało się tym razem, udało kwadrans później, gdy zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Górnik prowadził 1:0. To nie zadowalało miejscowych, którzy dalej chcieli atakować. Do przodu chcieli grać też goście, ale przede wszystkim uderzali z dystansu, a z ich próbami dobrze radził sobie rozgrywający setny mecz w barwach Górnika, Maciej Gostomski.

Pierwsza połowa na pewno pod dyktando Górnika. Rywale byli agresywniejsi i mieli kilka okazji bramkowych. My natomiast nie mogliśmy złapać swojego rytmu – uważa trener drużyny z Łodzi, Kazimierz Moskal. Podobne odczucia do niego ma również szkoleniowiec miejscowych, Ireneusz Mamrot. – W pierwszej połowie na pewno bardzo dobrze operowaliśmy piłką, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Podobnie wyszliśmy na drugą odsłonę – zwraca uwagę.

I to mogło mogło przynieść kolejnego gola w 62. minucie, gdy do rzutu karnego podszedł wracający po dłuższej przerwie do gry Damian Gąska. Świetnie interweniował 19-letni Aleksander Bobek, który najpierw odbił piłkę na słupek, a następnie zatrzymał również dobitkę Gąski. Młodym talentem interesuje się Juventus Turyn.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten remis zawdzięczamy Olkowi – zaznacza Kazimierz Moskal. Trener gości miał jednak trochę uwag co do samej decyzji Marcina Kochanka o przyznaniu łęcznianom jedenastki. – Ja naprawdę nie wiem, kiedy jest ręka, a kiedy jej nie ma, jak to się to interpretuje i gwiżdże… Już mówiłem, że to musi się zmienić. Albo gwiżdżemy wszystkie ręki, albo żadnej – twierdzi Moskal. Kwestię we wtorkowy wieczór rozstrzygnęła dopiero analiza VAR. – Jeśli my mamy decydować, w jakim momencie ręka jest naturalnie ułożona, a w jakim nie, gdy zawodnik jest w ruchu bądź wyskoku – to naprawdę ciężka sytuacja – uważa.

Niemniej od tego momentu Górnicy radzili sobie nieco słabiej. – Na pewno szkoda tego karnego na 2:0, bo pewnie inaczej by nam się grało – mówi Ireneusz Mamrot.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą. To stare piłkarskie porzekadło i tym razem, niestety dla gospodarzy, okazało się słuszne. W doliczonym czasie gry świetnie w ich polu karnym zachował się Stipe Jurić. Bośniacki napastnik, ustawiony tyłem, przyjął piłkę na klatkę piersiową, a następnie obrócił się i pewnie pokonał Gostomskiego (1:1).

Oczywiście w końcówce ŁKS miał dużą przewagę i mógł strzelić nawet bramkę na 2:1, natomiast za mojej kadencji do momentu karnego na pewno był to najlepszy mecz Górnika. Dziwnie to zabrzmi, ale po meczu z liderem mam niedosyt – podsumowuje Mamrot.

Odkąd pod koniec lutego objął drużynę, ta w lidze jeszcze nie przegrała, notując dwie wygrane i trzy remisy.

Wierzę, że będziemy robić postęp. Naprawdę jestem zadowolony z tego, jak ten zespół funkcjonuje. Punktujemy regularnie, nie tracimy dużo bramek i to na pewno cieszy – uważa trener.

Jego drużyna ma aktualnie siedem punktów przewagi nad strefą spadkową. Dziewięć oczek traci natomiast do strefy barażowej w walce o awans.

W kolejnym meczu, w sobotę, Górnik zmierzy się na wyjeździe z innym Górnikiem – tym z Katowic. Pauzować za kartki będzie Souleymane Cisse. Nie jest jasnym, czy zagra wracający do zdrowia Sergiej Krykun.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski