Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Piotr Zasada: Motor jest profesjonalnym klubem w amatorskiej lidze

KK
fot. Wojciech Szubartowski
Na konferencji prasowej po meczu z Avią Świdnik, trener Motoru Lublin cierpliwie odpowiadał na wiele pytań dziennikarzy. Szkoleniowiec odniósł się m.in. do kwestii swojej przyszłości w lubelskim klubie czy wprowadzania młodzieży do składu.

Do końca trwających rozgrywek pozostała jedna kolejka. Czy pod koniec obecnej rundy były już czynione przymiarki, by w przyszłym sezonie oprzeć Motor na juniorach i czy w ostatnim meczu z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski zagracie głównie młodzieżą?
Jest za wcześnie, by o tym mówić. Staram się wyprzedzać pewne fakty i to, że określona grupa zawodników z Centralnej Ligi Juniorów jest tutaj wprowadzana, to taki fundament na poczet tego, że pierwszy zespół nie zrealizuje celu sportowego. Wszyscy państwo wiecie, że pewnie w Motorze będą pewnego rodzaju zmiany personalne. Akademia służy do tego, żeby w momencie kiedy w budowaniu pierwszej drużyny jedna formuła się nie sprawdza, wtedy z solidnych struktur, które udało się stworzyć przez półtora roku, móc skorzystać z tych zawodników. Wprowadzanie ich do piłki seniorskiej to jest proces. Nie można wrzucić całego zespołu z CLJ do III ligi, bo skończyłoby się to katastrofą zarówno dla drużyny, jak i indywidualnie dla zawodników. Dlatego taką małą łyżką starałem się przez ostatni okres wprowadzać młodzież i wyszło to dobrze. Mimo wszystko, z tych 11 spotkań odkąd prezes Bartnicki powierzył mi zespół, odnieśliśmy 9 zwycięstw. Ok, były też dwie porażki i trzeba je przyjąć na klatę. Natomiast jest czterech młodych zawodników, którzy zadebiutowali w zwycięskich meczach oraz mieli udział przy zdobytych bramkach. Może jeszcze mamy jednego, dwóch lub trzech graczy z CLJ, ale bardzo istotne jest to, że oni muszą być w odpowiednim środowisku, czyli otoczeniu bardziej doświadczonych zawodników. Wszystkie klocki trzeba poukładać, żeby to miało ręcę i nogi, a zawodnicy muszą być gotowi. Każdy mógłby z ulicy przyjść i powiedzieć, że wystawiamy teraz 11 młodzieżowców, ale to byłoby za proste. Mamy doświadczonych graczy, którzy mają bardzo dużo minut w tym sezonie i oni też potrzebują trochę odpoczynku. A to kolejna okazja by następni młodzieżowcy dostali szansę. Więc na meczu z KSZO przynajmniej jeden zawodnik będzie mógł się zaprezentować.

Jak trener widzi swoją przyszłość?
Mam kontrakt obowiązujący do końca czerwca bieżącego roku i go wypełnię. To, co teraz będzie ze mną jest w tym wszystkim najmniej istotne. Dlatego, że w Motorze Lublin najważniejszy jest Motor Lublin. Organ, który zarządza klubem musi podjąć taką decyzję, która przede wszystkim będzie jak najlepsza dla Motoru. Mi się kończy umowa, miasto musi pomyśleć o tym, co będzie najlepsze dla klubu, a ja o tym, co będzie najlepsze dla mnie. Pomimo, że jest już dosyć późno, to jeszcze za wcześnie, żeby na ten temat mówić na zewnątrz.

A jest z pana strony jakakolwiek wola, żeby pozostać w Motorze?
To jest najmniej istotne. Na tym etapie nie chciałbym się na ten temat wypowiadać do momentu, w którym moi przełożeni sami nie zajmą stanowiska w sprawie, w jaki sposób dalej będzie prowadzony klub. Uważam, że taka postawa z mojej strony jest najbardziej uczciwa przede wszystkim wobec przełożonych, ale i wobec państwa.

W zeszłym sezonie goniliście czołówkę i zabrakło wam na finiszu. Teraz przystępowaliście do rundy wiosennej z niewielką przewagą w tabeli. Czego zabrakło do awansu?
To są dwie różne sytuacje. Rok temu, przynajmniej ja trafiłem do Motoru razem z trenerem Sasalem, tuż po tym jak prezesem klubu został Leszek Bartnicki. Wówczas było dosyć duże tąpnięcie personale. Klub rozstał się z dużą ilością zawodników, a drużyna była budowana już pod kątem sezonu 2017/18. Przede wszystkim był to zespół, który w tamtym sezonie, pod katem sportowym nic nie musiał. Mieliśmy w pierwszym półroczu zrobić jak najlepszy wynik, ale przede wszystkim zrobić fundament pod budowę drużyny na następny sezon i to zrobiliśmy. Z kolei w tym sezone celem był awans. Ciężko jest mi wskazać jeden krytyczny moment, który spowodował, że czegoś zabrakło. Po rundzie jesiennej byliśmy liderem. Mieliśmy po 17 kolejkach 35 punktów. Na wiosnę również zdobyliśmy 35 punktów, ale w 16 meczach. Ciężko powiedzieć, ze wiosna była nieudana czy na jesieni czegoś zabrakło. Zawsze uważam, że o awans się nie walczy 9 czerwca, tylko przez cały rok. Resovii trzeba przede wszystkim pogratulować, bo miała kosmiczną rundę wiosenną. 13 zwycięstw i 3 remisy? To chyba nam się rok temu nie trafiła taka runda. Podejrzewam, że sami się zimą nie spodziewali, że mogą tyle punktów złapać. Generalnie zabrakło punktów. Uważam, że na 33 mecze siedem porażek to sporo. Czasami są takie mecze, że piłce ciężko znaleźć drogę do bramki. Ale wtedy przynajmniej trzeba zremisować i zagrać na 0:0. Uważam, że trochę za dużo pogubiliśmy punktów i wiosną i na jesieni. Ktoś się może śmiać, że to III liga, ale z perspektywy zawodników takie rzeczy jak poczucie odpowiedzialności, strach, obawa i stres zaczęły się pojawiać w głowach na koniec sezonu, pewnie za naszym pośrednictwem. One nie ułatwiają walki o punkty w ostatnich kolejkach. Niejednokrotnie o awansie może decydować mecz z sierpnia czy z października lub starcie z drużyną, która spada z ligi. Te punkty w czerwcu okazują się najbardziej istotne, a niekoniecznie bezpośrednia rywalizacja z zespołami, które mają podobne cele sportowe.

Istnieje ryzyko, że wzorem ubiegłych lat, wyróżniający się juniorzy będą wyciągani przez zespoły z wyższych lig. Jakie argumenty mogą ich przekonać, żeby zostali w Lublinie i w Motorze?
Tych argumentów trochę jest. Nie można wszystkich młodych zawodników, którymi będą się interesować kluby z wyższych klas rozgrywkowych wrzucić do jednego worka. My tym graczom zapewniliśmy przede wszystkim pierwszy kontakt z piłką seniorską na poziomie trzecioligowym. To poziom, na którym duża część klubów ekstraklasowych ma swoje rezerwy. Daliśmy także możliwość zmierzenia się z piłką seniorską w takim trochę innym wymiarze niż większość drużyn trzecioligowych może zaproponować. Jestem z Warszawy i na rezerwy Legii przychodzi tam 100-200 osób. A tutaj, wsadzając głowę do piłki seniorskiej, w momencie, gdy ciężko skontaktować się z kolegą, który jest 15 metrów obok mnie i nie jestem osobą anonimową, pojawiam się w mediach społecznościowych, a opinia publiczna zaczyna się mną interesować. To są czynniki, które mogą nie tyle skusić zawodników, ale od samego początku uważam, że Motor jest profesjonalnym klubem w amatorskiej lidze. Pod tym kątem, jest to dobre miejsce do rozwoju. Ja z perspektywy trenera nigdy nie chciałbym pracować z zawodnikiem, który jest u mnie nieszczęśliwy. To jest bez sensu. Wydaje mi się, że czynniki, które Motor ma do zaproponowania to infrastruktura, pewien proces treningowy we wprowadzaniu tych zawodników do piłki seniorskiej, to są znacznie bardziej korzystne i lepsze okoliczności niż pójść do klubu drugoligowego czy nawet pierwszoligowego i być 22 czy 23 zawodnikiem w kadrze. Być może poziom na treningach zespołów z wyższych lig jest wyższy. Ale dla zawodnika najważniejsze jest, by grać. Czasami lepiej jest być w niższej klasie rozgrywkowej, ale grać. Po co trenuje zawodnik? Po to, żeby grać, a nie po to, żeby trenowac. Sytuacja każdego z tych chłopaków jest inna. Jeżeli mamy zawodników ofensywnych, którym łatwiej jest się "sprzedać", gdy ktoś przyjedzie ich obserwować, to mają oni łatwiejsze okoliczności do pokazania się. W nowym miejscu chętniej dostanę szansę, bo trenerzy częściej wpuszczają zawodników ofensywnych. Bramkarz czy obrońca ma najczęściej tę drogę wydłużoną. Chociaż sytuacja Maksa Cichockiego może temu zaprzeczyć.

A jak pan ocenia Cichockiego właśnie?
Na pewno trzeba ocenić Maksa bardzo pozytywnie. Zadebiutował w bardzo trudnym, wyjazdowym meczu w Chełmie. Ich specyfika, jak na warunki tej ligi jest szczególna. Chełmianka to zespół bardzo ambitny, dużo biegający i zorganizowany taktycznie. Kluczem było dać Maksowi taki zakres obowiązków, z którego będzie w stanie się wywiązać. Wydaje mi się, że drugim kluczem było to, żeby nie bał się popełnić błędu. Jeżeli ten pierwszy kontakt w wejściu do seniorskiego zespołu jest udany, to wtedy – jak to się mówi – "idzie". Maks ma bardzo atutów, w szczególności fizycznych. Natomiast ma też pewne mankamenty, nad którymi musi pracować. Sztuką jest to, żeby wspólnie z trenerem potrafił to ukryć i my to zrobiliśmy. Może w końcówce sezonu jako drużyna byliśmy mniej nieskuteczni. Jednak sporo trudnych meczów potrafiliśmy zagrać na zero "z tyłu". Uważam też, że Maks bardzo pozytywnie zareagował na współpracę z Radkiem Kursą. Ponadto, on nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a młodzi zawodnicy często mają wahania dyspozycji. Maks to taki zawodnik, który w skali szkolnej zawsze da czwórkę lub coś więcej. Niezależnie od tego jakie decyzje zapadną w Motorze, on jest gotowy do gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski