Po dwóch porażkach w Polkowicach (63:65 i 72:89) wszyscy zdawali sobie sprawę, że odwrócenie losów rywalizacji łatwe nie będzie. Każdy jednak zrobił co mógł, aby niemalże niemożliwe, stało się możliwym.
Na wysokości zadania przed trzecim meczem w Lublinie stanęli organizatorzy, którzy zadbali o niezapomnianą oprawę godną finału. Ogromne wsparcie drużynie okazali kibice, którzy tłumnie zjawili się w lubelskiej hali MOSiR. Tych zapewne było sporo ponad tysiąc, co jest rekordem frekwencji Energa Basket Ligi Kobiet. Przede wszystkim zadaniu podołały jednak koszykarki, które choć finalnie przegrały 73:80, to zgromadzonej publiczności emocje zapewniły do samego końca. Jeszcze na pięć i pół minuty przed ostatnią syreną, to akademiczki prowadziły 68:64.
– Mimo porażki, więcej jest powodów do radości. Nie ma co się smucić. Powiedziałem dziewczynom po meczu, że nie mogą być zawiedzione, bo zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić – mówił po finale trener Pszczółek, Krzysztof Szewczyk.
Dla lublinianek był to najlepszy sezon w ciągu ośmiu lat ich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju. Co ciekawe, szósty pod wodzą Krzysztofa Szewczyka, który najpierw pracował w Lublinie w latach 2014-2017, a następnie przejął drużynę w roku 2019. Podczas pierwszej przygody na ławce trenerskiej Pszczółek, sięgnął z nią po puchar Polski (2016), ale to środowy wieczór był dla niego bardziej wyjątkowy.
– To najpiękniejsze chwile w mojej klubowej karierze trenerskiej. Jestem w Lublinie od lat. Jako pierwszy trener w historii klubu doprowadziłem drużynę do medalu mistrzostw Polski. Niezmiernie się cieszę z tego cieszę – komentuje wydarzenia z środowego wieczoru szkoleniowiec Pszczółki. – Kibice dopisali i stworzyli świetną atmosferę. Myślę, że ten mecz pokazał, że Lublin zasługuje na dobrą żeńską koszykówkę i jest na nią zapotrzebowanie – dodaje.
Lublinianki dobry basket na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy zdecydowanie prezentowały. Nie tylko na podwórku krajowym, ale też w rozgrywkach międzynarodowych – EuroCup. Tu zielono-białe dotarły aż do ćwierćfinału, kończąc zmagania dopiero w marcu. Akademiczki zaczynały je natomiast jeszcze we wrześniu, od eliminacji z faworyzowanym Spartakiem Moskwa. Pokonanie tego przeciwnika było swego rodzaju „mitem założycielskim”, który zbudował drużynę.
– Myślę, że wygrana w Moskwie była dla nas kluczowym momentem. Wtedy zespół uwierzył, że może naprawdę dobrze grać – uważa trener Szewczyk.
Co było potem, doskonale wiemy: ćwierćfinał EuroCup i finał Energa Basket Ligi Kobiet. Sezon 2021/2022 przeszedł do historii, ale jeszcze długo wszyscy będą o nim pamiętać.
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – BC Polkowice 73:80 (17:20, 22:21, 19:16, 15:23)
Pszczółka: Smalls 21, Mack 14, Fassina 12, Jakubcova 12, Stanaćev 6, Kośla 6, Kurach 2. Trener: Krzysztof Szewczyk
BC: Spanou 19, Wheeler 15, Gajda 14, Spanou 11, Zięmborska 5, Telenga 4, Gajda 3, Puter 3, Cado 2. Trener: Karol Kowalewski
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?