- W piątek wieczorem przyszedł do mnie sąsiad i powiedział, że przy garażu leży chyba mój kotek - opowiada pani Małgorzata. Zwierzę nie mogło się ruszać. - Miało bezwładne łapki. Wtedy nie miałam pojęcia, co było tego przyczyną - dodaje właścicielka zwierzaka. Kotek trafił do kliniki weterynaryjnej. Prześwietlenie wykazało, że stworzenie zostało postrzelone. Śrucina utkwiła między kręgami i uszkodziła rdzeń.
- Nie było szans na uratowanie kota i lekarze musieli go uśpić - mówi Arkadiusz Arciszewski z zespołu prasowego KWP w Lublinie. Policja w sobotę dostała oficjalne zawiadomienie o zastrzeleniu zwierzęcia. Sprawę starają się rozwiązać policjanci z II komisariatu. Właścicielka zwierzęcia nie ma wątpliwości, że za śmierć odpowiada ktoś z jej sąsiadów. Mieszka na zamkniętym osiedlu przy ul. Bielskiego. Dostępu do kilku bloków strzeże firma ochroniarska.
* INTERWENCJE - Kurier pisze o bolączkach Czytelników - klikaj i czytaj
Pani Małgorzata jest załamana. Kota przygarnęła dwa lata temu. - Komuś z sąsiadów musiał on bardzo przeszkadzać - mówi i dodaje: - Dwa lata wcześniej podrzucono mi trutkę do ogródka, zginął mój piesek. Nic z tym nie robiłam, ale teraz nie jestem w stanie pogodzić się z tym i milczeć.
Nie wiadomo, czy policji uda się ustalić sprawcę tego przestępstwa. To kolejny przypadek zabicia kota z broni pneumatycznej w naszym regionie. Na początku czerwca opisaliśmy przypadek uśmiercenia kotki w Stoczku Łukowskim, a rok wcześniej o uśmierceniu kotki, która wyszła na balkon mieszkania na Czubach.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?