Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Archiwum Państwowym znaleziono dokument związany z pomnikiem Jana Kochanowskiego

Witold Michalak
W tubie ukryto pergamin "Ku wiecznej rzeczy pamiątce"
W tubie ukryto pergamin "Ku wiecznej rzeczy pamiątce" Jacek Babicz
Nie wiadomo kto, ani kiedy ukrył ją w lubelskim Archiwum Państwowym. Wszystko wskazuje na to, że tutaj miała bezpiecznie przetrwać czas wojennej zawieruchy. Udało się. Dzisiaj możemy zajrzeć do tuby, jaką w latach 30. ubiegłego wieku lublinianie wmurowali w pomnik Jana Kochanowskiego.

Na mosiężnej tubie widnieje ślad pieczęci, dzisiaj trudnej do odczytania. To początek sekretów. Po podniesieniu pokrywki widzimy twarz Chińczyka wymalowaną na małej puszeczce po wazelinie. - Wewnątrz mamy monety z lat 20. i 30. XX wieku. Wśród nich pięciozłotówki wydane z okazji setnej rocznicy powstania listopadowego - mówi Piotr Dymmel, dyrektor Archiwum Państwowego w Lublinie.

To nie koniec znalezisk. Tuba kryje w sobie szklane naczynie, a w nim pergamin zatytułowany "Ku wiecznej rzeczy pamiątce". W dokumencie wymieniono osoby, które przyczyniły się do powstania monumentu, opisano także pokrótce dzieje budowy pomnika. W piśmie czytamy: "Pomnik niniejszy wzniesiono na rynku Starego Miasta przed gmachem Trybunału małopolskiego, w którym poeta życie swe zakończył". Poniżej widnieją podpisy osób związanych z budową pomnika. Na samej górze widzimy sygnaturę Ignacego Mościckiego, ówczesnego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. - Wszystko wskazuje na to, że ta tuba została wmurowana z okazji odsłonięcia pomnika 27 września 1931 roku - podkreśla Piotr Dymmel.

Monument zaprojektowany przez warszawskiego rzeźbiarza Franciszka Strynkiewicza stał na rynku aż do czasu, kiedy okupanci polecili go zniszczyć. Lublinianie nie pozwoli na to i ukryli rzeźbę. Prawdopodobnie wtedy też wydobyto tubę z pamiątkami i postanowiono ukryć ją w archiwum.

- W opinii publicznej nasza instytucja cały czas cieszyła się zaufaniem. Uważano, że archiwum to najlepsze miejsce dla tego typu pamiątek. To zresztą nie był jedyny przypadek, kiedy do archiwum oddawano coś, co uważano za cenne z nadzieją zapewnienia bezpiecznego schronienia - przyznaje dyrektor Dymmel.

To, że tuba trafiła do archiwum w tajemnicy, wydaje się być pewne. Nigdzie w dokumentach nie ma wzmianki o przyjęciu takich materiałów, co w normalnych okolicznościach nie powinno było się zdarzyć. Puszka i jej sekret przeleżały bezpiecznie w archiwum kilkadziesiąt lat. Także pomnik przetrwał okupację. W 1951 r. odsłonięto go ponownie, tym razem przy ul. Narutowicza.

Kurier Lubelski na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski