Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W muzeum „Pod Zegarem” odkryli napisy ofiar katowni gestapo (ZDJĘCIA)

Małgorzata Szlachetka
Piotr Maciuk/Muzeum Lubelskie
Inskrypcje w dawnych celach ukryte były pod ośmioma warstwami farby. Wśród odsłoniętych napisów jest także nazwisko więźnia politycznego, Henryka Czopka. Został aresztowany przez Niemców razem z żoną, będącą wówczas w siódmym miesiącu ciąży. Ich synek urodził się w niemieckim więzieniu na Zamku Lubelskim.

Areszt śledczy gestapo „Pod Zegarem” przy ul. Uniwersyteckiej był miejscem, do którego więźniowie polityczni byli przywożeni na przesłuchania. Przetrzymywani nie wiedzieli, czy przeżyją i wrócą do domu, dlatego zależało im na pozostawieniu po sobie jakiegoś śladu. Inskrypcje na ścianach wydrapywali lub wpisywali ołówkiem.

„Tu był Zygmunt Wilczek 13 i 15, 16, 17 marca na badaniach 29 kwietnia 1943 r. (...) który niesłusznie oskarżony bity męczony”; „Boże zmiłuj się nad biednym ludem”; „Boże ty jesteś sędzią najsprawiedliwszym” - to tylko niektóre inskrypcje z okresu okupacji niemieckiej, które zostały właśnie odsłonięte.

- Niektóre widoczne są we fragmentach. Konserwatorzy Muzeum Lubelskiego musieli usunąć miejscami nawet osiem warstw farb. Napisy znajdowały się we wszystkich z jedenastu dawnych cel - wyjaśnia Barbara Oratowska, szefowa Oddziału Martyrologii „Pod Zegarem” Muzeum Lubelskiego, który mieści się w pomieszczeniach byłego więzienia gestapo.

Buciki dla dziecka urodzonego w więzieniu

Wśród odsłoniętych inskrypcji jest także nazwisko i inicjał więźnia, którego synek urodził się w czasie wojny w niemieckim więzieniu na Zamku Lubelskim. - Henryk Czopek został zatrzymany na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Nie pomogło mu to, że Niemcy znaleźli przy nim pistolet - opowiada Barbara Oratowska.

Lublinianin, podobnie jak jego żona działał w konspiracji. Oboje należeli do Batalionów Chłopskich. - Henryk został aresztowany po donosie, trafił na Zamek Lubelski. Kilkakrotnie był dowożony na przesłuchania do aresztu „Pod Zegarem”. Poddawany bestialskim torturom, nikogo nie wydał - mówi Barbara Oratowska.

Krystyna Czopek w chwili aresztowania, już po zatrzymaniu jej męża, była w siódmym miesiącu ciąży. Synka urodziła już na Zamku Lubelskim, 21 maja 1944 roku. Chłopiec dostał na imię Jerzy.

- Dziecko w tajemnicy wyniesiono z Zamku, przez zatrudnioną w tym miejscu z nakazu Polkę, przedwojenną strażniczkę. Józefa Pogrebna ukryła niemowlę w koszyku. Chłopiec w celi strasznie płakał, ale w koszyku uspokoił się, jakby wiedział, że idzie na wolność. Wszyscy byli tym zaskoczeni - relacjonuje kierowniczka Oddziału Martyrologii „Pod Zegarem”.

Jerzyk został oddany pod opiekę swojego dziadka. Od ojca dostał jeszcze wyszywane buciki, które Henryk Czopek uszył z tego, co miał do dyspozycji w więzieniu. Strażnik dał mu kawałek filcu, ktoś inny podarował fragment skóry. Czy zdołał zobaczyć synka? Nie wiemy. - Pan Jerzy już jako dorosły podarował swoje pierwsze buciki do zbiorów naszego muzeum - dodaje Oratowska.

W chwili, gdy niemowlę oddawane było pod opiekę bliskich, nikt nie wiedział, czy jego rodzice będą mogli go wychowywać. Oboje dostali przecież od okupantów wyrok śmierci. Na wolność wyszli 22 lipca 1944 roku, po tym jak Niemcy wycofali się z Lublina. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, w ostatnich godzinach naziści rozstrzelali na zamku jeszcze prawie 300 osób.

Inskrypcje w celach z okresu więzienia NKWD

O tym, że w dawnych celach są napisy wykonane rękę więźniów było już wiadomo. Treść części z nich znalazła się w historycznym protokole Miejskiej Komisji do Badania Zbrodni Niemieckich. Jej członkowie oglądali wnętrza cel w 1946 roku. Napisy w dwóch celach zostały odkryte też w 1979 roku, gdy powstawało muzeum.

Areszt gestapo działał od stycznia 1940 do lipca 1944 roku. Po okresie okupacji niemieckiej „Pod Zegarem” zaczęło funkcjonować więzienie NKWD. Przetrzymywani w nim Polacy zostawiali na ścianach kolejne napisy. - Po okresie stalinowskim był to areszt wojskowy. Odkryliśmy inskrypcje ze wszystkich epok historii tego miejsca, z czasu PRL pochodzi np. nieco żartobliwy napis „Siedziałem za babę (...)” - dodaje Oratowska.

Zwraca uwagę na jeszcze jedno odkrycie. - Udało nam się odsłonić numery cel, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. Kolejni gospodarze tego miejsca nadawali nową numerację, malując cyfry jedne na drugich. Pierwsze są poniemieckie, pisane na czarno gotykiem, potem malowane czarną i szarą farbą - mówi Oratowska.

W muzeum zacznie się obecnie generalny remont, po którym powstanie nowa wystawa z udziałem multimediów. - Narracja wystawy będzie zbudowana wokół historii tego miejsca. Wykorzystamy m.in. relacje byłych więźniów. Będzie można oglądać niektóre z odsłoniętych teraz napisów - zapowiada nasza rozmówczyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski