Puławianie są jednak przygotowani na taki maraton i niestraszne im mecze co trzy dni. - Gdy gra się tak często, to mecze traktuje się jak normalny, mocny trening. Tak właśnie grają zespoły na zachodzie. Mniej jest zajęć na co dzień, a mecz jest po prostu treningiem i jednocześnie dobrym przetarciem przed… następnym spotkaniem - twierdzi Maciej Stęczniewski.
Bramkarz Azotów był bohaterem środowej potyczki z Mielcem. Podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka wygrali 28:27 i zdobyli pierwsze w tym roku ligowe punkty. Pozwoliły one puławianom awansować na czwarte miejsce w tabeli. Jednak ścisk za prowadzącą dwójką (Vive Kielce i Wisła Płock) jest ogromny i po najbliższej kolejce możliwe są następne przetasowania. - Punkty zdobyte z Mielcem były bardzo cenne, bo dały nam szansę dalszej walki o czwórkę, a trochę punktów już pogubiliśmy. Dlatego każdy następny mecz będzie dla nas ważny. W tabeli jest bardzo ciasno i aby utrzymać obecne miejsce, musimy wszystko wygrywać. Nie będzie jednak łatwo, bo mamy trudnych przeciwników. Ale postaramy się urwać punkty innym - zapewnia Stęczniewski.
Do końca sezonu zasadniczego pozostały tylko trzy kolejki. Azoty walczą o jak najwyższą pozycję przed fazą play--off, a Miedź Legnica wciąż ma szansę na opuszczenie dolnej czwórki i również grę w PO. Obie drużyny wyjdą w sobotę na parkiet mocno zdeterminowane. Przed sezonem zespół z Legnicy typowany był w gronie drużyn, które będą walczyły o medale. I chociaż Miedź rozczarowuje, to skład, jakim dysponuje, jest dużo silniejszy niż miejsce w tabeli.
W pierwszej rundzie Azoty wygrały w Puławach 24:21.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?