- Według przepisów, takie referendum jest skuteczne, jeśli zagłosuje w nim 3/5 liczby wyborców, którzy brali udział w wyborze burmistrza. W tym przypadku chodzi o około 4,2 tysiąca lubartowian - tłumaczy Piotr Bisak, z-ca przewodniczącego komisji.
Do południa lokale świeciły pustkami, bo chętnych do głosowania było niewielu. - Głosujemy, bo to nasz obywatelski obowiązek - mówili ci, którzy przyszli do urn.
Niedzielne referendum to inicjatywa dwóch miejskich radnych: Jacka Tomasiaka i Bogumiły Lisek-Jublewskiej. Włodarzowi Lubartowa zarzucają m.in.: pomysł likwidacji targowiska, podwyżki cen wody i ścieków, wyłączenie latarni na terenie spółdzielni mieszkaniowej, czy plan budowy sortowni śmieci zbyt blisko zabudowań.
Sam burmistrz niejednokrotnie na łamach Kuriera dementował te zarzuty. - To są nieprawdziwe informacje. Nie chcę przecież zlikwidować targowiska, ale przenieść je o 200 metrów. Natomiast budowa sortowni śmieci zostanie umiejscowiona w dozwolonej przez prawo odległości od domów. Zgodne z prawem było też wyłączenie oświetlenia na drogach wewnętrznych - tłumaczył nam Jerzy Zwoliński.
Od początku zapowiadał też, że w referendum nie zagłosuje. - Popieram demokratyczne inicjatywy, ale to referendum, to jedynie polityczna gra moich przeciwników, którzy zapewne szykują się na moje miejsce - dodaje Zwoliński.
Wyniki głosowania poznamy prawdopodobnie w poniedziałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?