Tuż po śmierci Osamy ben Ladena Barack Obama stwierdził, że "Sprawiedliwości stało się zadość". Zadziwiające. Słowa prezydenta najbardziej demokratycznego kraju na ziemi. Kraju, w którym wolność, sprawiedliwość i zasady demokracji wysysa się z mlekiem matki.
Osama ben Laden wielkim terrorystą był. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak jego największym sukcesem nie było zburzenie World Trade Center, a sprowadzenie wroga, czyli nas do swojego poziomu. Teraz My, demokratyczny świat rządzimy się jego zasadami i niestety bardzo nam się to podoba.
Aresztowanie terrorysty? Po co proces? Po co więzienie? Szkoda prądu na krzesło elektryczne. Pytanie tylko kto tu jest teraz zaślepionym terrorystą zabijającym w imię źle rozumianej idei dżihadu, a może demokracji? Jak ma się demokracja do radości ze śmierci człowieka? Czym różniły się wiwatujące tłumy w USA po zabiciu Osamy od tych, które szalały dziesięć lat temu po zburzeniu World Trade Center?
Pół biedy, gdyby była to śmierć po rozprawie sądowej i skazaniu na śmierć. Nic, że i to bestialskie, zwierzęce, ale dzikość w ludzkiej formie. Ten akt zabójstwa niczym się nie różnił od ataku na niewinnego człowieka. Czy nie Nasze, demokratyczne zasady nie mówią przypadkiem, że przed wyrokiem sądu jesteśmy niewinni?
Obama oglądał całość operacji na wielkim monitorze. Zapewne słyszał, co mówią żołnierze. Więc słyszał też polecenie rozstrzelania. Zaprotestował? Laureat Pokojowej Nagrody Nobla milczał. W czasie II wojny światowej też wielu milczało, gdy zabijano miliony.
Gdybym był Amerykaninem Barack Obama straciłby mój głos w wyborach. Nie na rzecz republikanów. Stracił wartość jako demokrata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?