Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceminister Ukrainy spotkał się z kierowcami tirów stojącymi w kolejce do granicy

OPRAC.: Adrianna Romanek
Bogdan Nowak
Wiceminister infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz spotkał się w sobotę z ukraińskimi kierowcami tirów stojącymi w kilkudniowej kolejce oraz polskimi przewoźnikami protestującymi przed przejściem granicznym w Dorohusku.

Wiceminister Derkacz podczas briefingu prasowego przy drodze do przejścia granicznego w Dorohusku powiedział mediom, że przyjechał do ukraińskich kierowców "stojących i marznących" w "bardzo ciężkich" warunkach, żeby porozmawiać z nimi, okazać im wsparcie, przekazać posiłki i wodę.

- Pracujemy z ministerstwem infrastruktury, z Komisją Europejską, żeby znaleźć rozwiązanie. Też prosimy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, żeby pomagał nam, żeby znaleźć to rozwiązanie i jak najszybciej odblokować tę granicę – powiedział Derkacz. -Robimy wszystko, żeby negocjować dalej z Unią Europejską, z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, żeby znaleźć to rozwiązanie, żeby odblokować granicę i pozwolić naszym kierowcom wrócić do domu – dodał.

Nawiązując do śmierci dwóch ukraińskich kierowców po polskiej stronie granicy zapowiedział, że mogą zabrać wszystkich chętnych kierowców, którzy chcą wrócić na Ukrainę.

- Mamy już teraz, za półtorej dnia, około 20 takich kierowców, którzy zgłosili się, których zabierzemy i potem z powrotem przywieziemy tutaj – powiedział Derkacz.

Zablokowanie przejść granicznych - zdaniem wiceministra "przynosi dużo strat finansowych Ukrainie, Polsce i innym naszym partnerom z Unii Europejskiej".

- Otrzymujemy przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej ok. 30 proc. wszystkiego, co potrzebujemy dla naszego sektora energetycznego. Kiedy mamy sytuację, że ponad miesiąc te cysterny stoją już w oczekiwaniu w kolejkach to (powoduje - PAP) bardzo duże napięcie, presję i duży problem dla naszych systemów energetycznych – powiedział Derkacz.

- Jeżeli chodziło protestującym, żeby doprowadzić do kryzysu energetycznego w Ukrainie, to im to się zaczyna udawać – stwierdził wiceminister dodając, że w kolejce do granicy można zobaczyć dużo cystern z paliwem, które – jak deklarowali protestujący przewoźnicy – miały jechać poza kolejką.

Podobna sytuacja – według wiceministra – dotyczy ciężarówek z pomocą humanitarną, które miały jechać poza kolejką, ale niejednokrotnie się w niej znajdują. Jak podał, wszystkie takie precedensy zostały udokumentowane.

- Jesteśmy zaskoczeni, że nadal takie zezwolenia na akcje protestacyjne, blokady zostają wydawane przez władze lokalne – stwierdził Derkacz, którego zdaniem postawa protestujących i przedstawicieli lokalnych władz "nie pozwala nam znaleźć rozwiązania tego problemu".

Odnosząc się do jednego z postulatów protestujących, czyli przywrócenia zezwoleń na przewóz, stwierdził, że "zostaliśmy jeńcami tej sytuacji". "Ta umowa już działa około półtora toku i jeszcze będzie (obowiązywać – PAP) do 30 czerwca 2024 r. Została podpisana pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską" – powiedział wiceminister dodając, że protestujący o tym wiedzą.

- Mamy podejrzenie, że ten protest ma na celu, żeby fizycznie zablokować granicę, a nie żeby rozwiązać jakieś tematy i że nie są nastawieni do negocjacji – stwierdził.

W briefingu uczestniczył konsul generalny Ukrainy w Lublinie Kuts Oleh, który tłumaczył wystąpienie wiceministra na język polski. Po briefingu wiceminister Derkacz odpowiadał na pytania zebranych ukraińskich kierowców. Podczas wizyty ministra kierowcom rozdawana była żywność.

Następnie Derkacz udał się na miejsce blokady i zwrócił uwagę protestującym przewoźnikom na przypadki zatrzymywania ciężarówek z pomocą humanitarną, materiałami niebezpiecznymi (tzw. ADR) i cystern.

Odpowiadając wiceministrowi przedstawiciele przewoźników stwierdzili, że co godzinę przepuszczają na Ukrainę trzy ciężarówki z transportem komercyjnym, natomiast na bieżąco - zapewnili – umożliwiają przejazd cysternom z paliwem, pojazdom z pomocą humanitarną, szybko psującą się żywnością, materiałami wojskowymi i niebezpiecznymi (tzw. ADR). Ich zdaniem, przewoźnicy oczekujący na przekroczenie granicy wprowadzili własny system numerkowy i to oni decydują, która ciężarówka podjeżdża na miejsce blokady.

- Kilka kilometrów stąd sami kierowcy ukraińscy – posiadając wiedzę, że sporo dokumentów jest popodrabianych, popodkładanych itd. – weryfikują ładunki, które są ADR-ami, które powinny przejechać i często już stamtąd te pojazdy nie dojeżdżają tutaj, dlatego że są zatrzymywane przez ukraińskich przewoźników – powiedział uczestniczący w proteście wiceprezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w Szczecinie Piotr Krzyżankiewicz.

Mówiąc o postulatach protestujących zwrócił uwagę, że najważniejsze jest przywrócenie bilateralnych zezwoleń dla polskich i ukraińskich przewoźników, gdzie strona ukraińska otrzymałaby np. 70 proc. zezwoleń, a polska – 30 proc.

Kolejnym postulatem – podał Krzyżankiewicz - jest wprowadzenie na przejściach granicznych osobnych pasów dla ciężarówek państw unijnych, które wracają bez ładunku z Ukrainy do UE, a także wyłączenie ich z ukraińskiego elektronicznego systemu kolejkowego. Zdaniem protestujących, obecnie część polskich przewoźników wracających "na pusto" z Ukrainy do Polski musi czekać na przekroczenie granicy ponad 20 dni.

Trzeci postulat protestujących dotyczy wprowadzenia zakazu rejestrowania firm transportowych ze wschodnim kapitałem.

- Popieramy stronę ukraińską w kwestii wojny, chcemy, żeby oni odnosili sukcesy – powiedział Krzyżankiewicz zastrzegając, że "nie mogą tego robić kosztem polskich przewoźników". Jak dodał, obecnie ukraińscy przewoźnicy zdominowali polski rynek.

Według policji, w sobotę rano w kolejce do przejścia z Ukrainą w Dorohusku stało 750 pojazdów ciężarowych, a czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosił 230 godzin, natomiast w 163-godzinnej kolejce do przejścia w Hrebennem stało 730 tirów.

W piątek wojewoda lubelski Lech Sprawka poinformował, że kierowcy stojący w kolejkach mają dostęp do sanitariatów, dostarczana jest im woda i gorąca zupa.

Od 6 listopada, na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) trwa protest polskich przewoźników, którzy przepuszczają kilka aut na godzinę.

Źródło: PAP

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski