Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie otwarcie

Teresa Księska – Falger
Publiczne wystąpienie nowego dyrektora dra Dominika Mielko, pożegnanie po. dyrektora Zuzanny Dziedzic, ponadczasowa muzyka Feliksa Mendelssohna, Roberta Schumanna i Ludwiga van Beethovena, wspaniali goście - Tomasz Strahl i Paweł Kos-Nowicki , entuzjazm publiczności…! 5 września, w świetnym stylu, Filharmonia im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie zainaugurowała swój 79 sezon koncertowy.

Wieczór otworzyła Uwertura koncertowa Hebrydy op. 26 Mendelssohna, jedno z najpiękniejszych dzieł w literaturze tego gatunku, kompozycja uznana za wzór romantycznego malarstwa dźwiękowego. Źródłem inspiracji była podróż artysty do Szkocji, odkrycie niezwykłego archipelagu, a także fascynacja literaturą legendarnego celtyckiego barda Osjana.W uwerturze op.26 artysta wykorzystał klasyczną formę, modyfikując jednak jej tradycyjne elementy. Zrezygnował z dualizmu tematycznego i zbudował na kanwie jednego krótkiego motywu monotematyczne allegro sonatowe, w którym głównym celem stała się romantyczna nastrojowość, nacechowana tęsknotą do rozległych przestrzeni elegijnego pejzażu Północy.

Lubelscy Filharmonicy grali niezwykle wrażliwie, celebrując doświadczenie piękna dźwiękowej materii, koncentrując swoją pracę na zmysłowym oddziaływaniu samej muzyki. Paweł Kos-Nowicki, jeden z najbardziej charyzmatycznych dyrygentów polskich ostatnich dekad, zaproponował interpretację skoncentrowaną na doskonałości czystych form dźwiękowych, szlachetną i prostą , bez nadmiaru semantyki, dowodząc przewagi absolutu nad programowością.

Kolejną pozycją był Koncert wiolonczelowy a-moll op. 129 Roberta Schumanna.

Dla miłośników muzyki niemieckiego twórcy, dzieło będące świadectwem jego niezwykłej indywidualności artystycznej i bogatej wyobraźni. Robert Schumann, człowiek wielu talentów, przez długie lata nie mógł podjąć decyzji w jakim obszarze skoncentrować swoją twórczą działalność, zostać kompozytorem, pianistą, czy literatem. Pod wrażeniem występu Niccolò Paganiniego obrał drogę muzyka, porzucając studia prawnicze. Problem pianistyki rozwiązał się niejako samoistnie – zbyt intensywnym ćwiczeniem artysta przeforsował jedną z rąk tym samym zamykając sobie drogę do kariery. Ostatecznie skupił się na dwóch dziedzinach: na kompozycji i krytyce muzycznej. W Koncercie wiolonczelowym słychać schumannowską skłonność do melancholii tak wzruszjąco wypowiedzianą w lirycznych miniaturach fortepianowych i pieśniach - w programowych cyklach, które zapoczątkował „tuzinem motyli”, czyli Papillons oraz Tańcami Związku Dawida pisanymi w euforii wywołanej zaręczynami z Klarą Wieck, znakomitą pianistką, przyszłą żoną. Koncert z wiolonczelą w roli głównej uwalnia orkiestrę od tradycyjnego symfonicznego wstępu, wyczula natomiast na partnerską obecność. Trzy części kompozycji Schumanna wykonywane są attacca, temat pierwszej powraca pod koniec drugiej, co nadaje utworowi charakter fantazji zbudowanej na jednym, głównym pomyśle melodyczno-strukturalnym.

Wrażenie to potęguje klimat muzyki, w którym kantylena i szlachetna wirtuozeria ( szerokie przestrzenie wiolonczelowych możliwości sprawczych) nasuwają skojarzenia z pieśniami Schumanna. Usłyszeliśmy Tomasza Strahla, artystę, którego sztuka wykonawcza nieustannie zachwyca i wzbudza emocje, stanowiąc wzór dźwiękowej urody i technicznej niezawodności. Poproszony o bis, muzyk wykonał czwartą Etiudę g-moll ze zbioru 21 etiud Jeana Louisa Duporta, utwór szczególnie lubiany przez legendarnego Andre Navarrę, wielkiego wiolonczelistę i pedagoga.

Część drugą wieczoru wypełniła II Symfonia D-dur op.36 Ludwiga van Beethovena.

Wprawdzie tradycyjnie zorientowana historia muzyki wyznaczyła artyście rolę trzeciego z klasyków wiedeńskich, to znając całą twórczość artysty, jej stylistyczną ewolucję, trudno stanowisko to uznać za w pełni uzasadnione. Beethoven sam dla siebie jest epoką : między I Symfonią C-dur op.21, ukończoną na początku roku 1800, a IX Symfonią d-moll op.125, wykonaną po raz pierwszy 7 maja roku 1824, istnieje formalna i wyrazowa przepaść. Pierwsza wyrasta z ducha stylu klasycznego, ostatnia należy do świata wielkiej symfoniki romantycznej. Miejsce beethovenowskiego op. 36 - II Symfonii, którą autor ukończył późnym latem1802 roku jest szczególne - wprawdzie nadal pozostaje ona w kręgu uznanych norm i wzorców, to jednak poczynione przez kompozytora modyfikacje daleko wykraczają poza klasyczną symfonikę, znaną z dzieł Haydna i Mozarta. Trzecie ogniwo cyklu symfonicznego nie jest już menuetem ( tańcem dworskim) lecz scherzem, a cała Symfonia emanuje niezwykłą żywiołowością, energią dźwiękowej narracji, brzmi koncertowo, w sposób wirtuozowski, wyzwolony, porywający. I tak odczytali ją i wykonali Lubelscy Filharmonicy pod wodzą Pawła Kosa-Nowickiego, co więcej - ku radości i satysfakcji wszystkich zgromadzonych – wieńcząc całość historycznym bisem: ponownym wykonaniem całej IV części. Tak, to było WIELKIE OTWARCIE.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski