- Przy takiej liczbie uczniów, trudno jest nam sprawdzić wszystkie główki jednocześnie. Mimo to staramy się organizować przeglądy cyklicznie i uczulamy rodziców, aby robili to również sami w domu - zapewnia Jerzy Piskor, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 21.
W placówce tej uczy się blisko 900 dzieci. Ostatnio jedna z mam uczennicy z SP nr 21 poskarżyła się, że po raz kolejny musiała leczyć u swojej córki wszawicę.
- To prawdziwa plaga. Już kilka razy musiałam odwszawiać moje dziecko. Boję się, że córeczka może w końcu zarazić swoją młodszą siostrę, która chodzi do żłobka - alarmuje kobieta.
- Dlaczego dyrekcja szkoły nie interweniuje? Wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy, że taki problem istnieje i dzieci cały czas przenoszą sobie wszy nawzajem. Jeżeli tak dalej będzie, nie poradzimy sobie z nimi aż do wakacji - denerwuje się Czytelniczka.
Okazuje się, że ostatni przegląd dziecięcych głów w SP nr 21 przeprowadzono... w piątek.
- Regularnie monitorujemy sytuację od 25 września. Już trzy razy prosiliśmy wychowawców, aby w trakcie zebrań z rodzicami ostrzegali ich o potencjalnym problemie. Ci, którzy chodzą na zebrania, powinny o tym wiedzieć. Poza tym pamiętajmy, że dziecko może "złapać" wszy również poza terenem szkoły - wyjaśnia Jerzy Piskor.
Lubelski sanepid uspokaja. Nie grozi nam wybuch epidemii wszawicy. - W Lublinie problem wszy w zasadzie nie istnieje. Od września zgłoszono do nas tylko siedem interwencji, co na tyle tysięcy dzieci jest tak naprawdę kroplą w morzu - przyznaje Irmina Nikiel, szefowa lubelskiego sanepidu.
Rozwiązanie problemu wszy to obowiązek pielęgniarek szkolnych i samych rodziców. Sam sanepid nie może niczego narzucać tylko zlecić jedynie, po interwencji rodziców, zainteresowanie się problemem. - To rodzice właśnie w pierwszej kolejności powinni sprawdzać niepokojące sygnały, gdy np. dziecko często się drapie lub swędzi je główka. Z moich obserwacji wynika, że dyrektorzy placówek postępują odpowiedzialnie, nie mam im nic do zarzucenia - ocenia Nikiel.
Wśród zgłoszonych do sanepidu interwencji, jedna dotyczyła przedszkola. Po tym, jak wykryto u maluchów wszy, dyrekcja placówki zarządziła generalne porządki i zleciła pranie wszystkich pluszaków, kocyków i dywanów, na których kładą się dzieci.
- Bardzo ważne jest też stosowanie takich działań higienicznych, ponieważ to one pomogą w zwalczeniu wszy i sprawią, że nie pojawią się już u kolejnego dziecka - zaleca Irmina Nikiel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?