Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z historii Lublina: Lekarze grozili odejściem z pracy

Ilona Leć
Z historii Lublina: Lekarze grozili odejściem z pracy
Z historii Lublina: Lekarze grozili odejściem z pracy Archiwum
To podminowało cały Lublin. 8 stycznia 2008 roku 63 specjalistów z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie złożyło wymówienia. W kolejce do odejścia ustawiło się kolejnych 30 lekarzy.

DAWNY LUBLIN - czytaj nasz serwis specjalny i oglądaj stare zdjęcia

- To wystarczy, by za trzy miesiące jedyne w regionie centrum pediatryczne przestało istnieć - alarmował Kurier Lubelski.
Dla szpitala, w którym zatrudnionych było 216 lekarzy, nagłe odejście tak znacznej części personelu mogło oznaczać, w najlepszym wypadku, zawieszenie funkcjonowania co najmniej kilku oddziałów. Motywem tak drastycznych kroków były oczywiście pieniądze. Lekarze domagali się sowitych podwyżek, podkreślając przy tym, że i tak obniżają przy okazji swoje wymagania. Zamiast należących im się 5,7 tys. zł brutto, postulują o podniesienie pensji do 4 tys. zł brutto. Tak na początek. I tutaj pojawiły się pierwsze przeszkody. Lekarze nie przewidzieli, że rezygnacja z pracy w szpitalu może ich pozbawić etatu na Akademii Medycznej. Bo w końcu większość specjalistów z DSK była zatrudniona na uczelni.

- Ustawa o szkolnictwie wyższym zakłada, że jeśli lekarz chce być nauczycielem akademickim, to ma jednocześnie obowiązek pracy w szpitalu klinicznym - podkreślał rzecznik AM Włodzimierz Matysiak.

8 I 2008 r. Lekarski szantaż płacowy

Zadłużony szpital z niedoszacowanym przez NFZ kontraktem na 2008 rok, nie mógł podnieść lekarzom pensji do takiej wysokości, jak by tego chcieli. Maksymalną stawką było 3,2 tys. zł brutto lub 50 zł za godzinę dyżuru. Taka propozycja nie wszystkim przypadła do gustu. Gdy inni żądali negocjacji, anestezjolodzy i lekarze ze szpitalnego oddziału ratunkowego zgodzili się na wyższe stawki za dyżury. W zamian za to na dwa miesiące podpisali klauzulę tzw. opt-out, w której zgadzali się na pracę w wymiarze ponad 48 godzin tygodniowo.

To nie rozwiało jednak czarnych chmur nad szpitalem. Garstka lekarzy nie mogła bowiem uratować ciągłości pracy. Dyrekcja i pracownicy dali więc sobie trzy miesiące na ewentualne rozmowy i próbę dojścia do kompromisu. I to nie za wszelką, ale bardzo określoną, cenę.

Warto wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski