Z historii Lublina: Po bułki i mleko już od piątej rano

DAWNY LUBLIN - czytaj nasz serwis specjalny i oglądaj stare zdjęcia

Po co pracownicy spożywczaków musieli się zrywać w nocy? Aby spełnić postulaty mieszkańców, głównie pracowników pierwszej zmiany w lubelskich zakładach i fabrykach. Wydział Handlu MRN twierdził, że dostał wiele wniosków w tej sprawie. Dlatego zadecydowano, że od połowy kwietnia siedem sklepów spożywczych będzie otwartych od godz. 5. MRN ustaliła też, że będą one pracować nie jak dotychczas do godz. 19, ale tylko do 17. Jak pisał Kurier, sklepy te od chwili otwarcia "będą zaopatrzone w świeże pieczywo i mleko". MRN zapowiedziała, że jeśli pomysł się spodoba klientom, to niebawem do wcześniejszego otwierania zostaną przymuszone także inne placówki.

Dziwactw dotyczących handlu było w tamtych latach dużo więcej. Akurat na początek kwietnia 1971 r. przypadła niedziela handlowa. Jeśli wierzyć relacjom, wiele sklepów było znakomicie zaopatrzonych: były rodzynki, przyprawy do ciast, mąka, można nawet było zrobić zapasy cukru, a po szproty w oleju stało się w kolejce nie dłużej niż pięć minut. Kupowano nie tylko jedzenie. W Modzie Polskiej ogromnym wzięciem cieszyły się męskie płaszcze ortalionowe. Dantejskie sceny rozegrały się za to przed domem towarowym przy placu Łokietka, do którego dostawały się osoby o silnych łokciach.