Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo przy Kunickiego i eksplozja przy Kleeberga. Syn zamordowanej oskarża swojego ojca o przemoc

Małgorzata Szlachetka
Małgorzata Szlachetka
Kiedy Małgorzata R. nie odbierała telefonu i nie przyjechała na rodzinne spotkanie, zaniepokojeni bliscy pojechali do jej domu przy Kunickiego. - Gdy Andrzej odebrał telefon Małgosi, już byłam pewna, że stało się coś niedobrego. Poszłam na policję - mówiła w środę przed sądem znajoma rodziny.

- Jeden ze strażaków wszedł do mieszkania po drabinie. Podeszłam potem, pytając, co on tam zobaczył. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że w pokoju na fotelu rzeczywiście są zwłoki kobiety. Były przykryte kołdrą - mówiła przed sądem świadek, która znała ofiarę i przyjaźniła się z jej siostrą.

Małgorzata R. została w 2012 roku uduszona fartuchem. Zarzut zabójstwa został przedstawiony jej mężowi Andrzejowi R., który miał następnie doprowadzić do eksplozji gazu w swoim sklepie przy ulicy Kleeberga w Lublinie. Stało się to, gdy znajdował się w środku lokalu, dlatego doznał poważnych obrażeń ciała. Do dziś jeździ na wózku.

Przypomnijmy, że oskarżony nie przyznaje się do zabójstwa. Na pierwszej rozprawie przed Sądem Okręgowym w Lublinie o wybuchu mówił z kolei: „nie wiem, jak to było”. W śrdoę przed sądem zostały odczytane zeznania złożone przez syna Andrzeja i Małgorzaty R. W śledztwie mówił, że „odkąd pamięta” jego ojciec nadużywał alkoholu, a pod jego wpływem był agresywny.

- Wyzywał mnie od złodziei i sku...ów. Znęcał się fizycznie i psychicznie nad mamą i nade mną - to fragment odczytanych zeznań. Syn oskarżonego mówił też o incydencie, w czasie którego oskarżony miał grozić mu nożem kuchennym.

- Były sytuacje, że ojciec groził wybuchem butli z gazem - zapewniał. Zdaniem świadka, relacje jego rodziców nie uległy zmianie, kiedy on wyprowadził się z domu. - Mama mówiła, że nadal ją wyzywa, grozi pobiciem i zabiciem - stwierdził.

Syn pokrzywdzonej i oskarżonego mówił w śledztwie też o godzinach poprzedzających moment, w którym dowiedział się, że jego matka nie żyje.

- Za trzecim razem jej telefon odebrał ojciec. Powiedział, że mama z kimś się umówiła. Dodał, że zabrał jej telefon, bo to jego własność - zeznawał w czasie postępowania przygotowawczego.

Syn Andrzeja R. był również w pobliżu wybuchu, do którego doszło w pasażu na ulicy Kleeberga. - Dwaj policjanci podchodzili pod drzwi sklepu. Widziałem, jak po eksplozji wynoszą człowieka ze zgliszczy. Nie wiedziałem wtedy, że to mój ojciec - relacjonował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski