Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Suchecki, żużlowiec Lubelskiego Węgla KMŻ: Wyrzuciłem nowe silniki

Krzysztof Nowacki
Karol Wiśniewski
Rozmowa ze Zbigniewem Sucheckim, żużlowcem Lubelskiego Węgla KMŻ

Gratuluję udanego weekendu. W sobotę wygrał Pan turniej Master of Speedway, a w niedzielę był najlepszym zawodnikiem KMŻ.
Rzeczywiście bardzo dobrze mi poszło. Wprawdzie w ostatnim biegu niedzielnego meczu miałem przebitą oponę i motor nie chciał się zebrać, żeby dogonić zawodników Opola, ale jestem zadowolony. W końcu coś drgnęło i jest poprawa.

Czyli doszedł Pan już do ładu z motocyklami?
Dokładnie. Pozmieniałem naprawdę bardzo dużo. Wyrzuciłem nowe silniki, zmieniłem mechanika i efekt jest dużo lepszy.

W turnieju w Niemczech musiał Pan startować z nowym tłumikiem.
I szczerze mówiąc, byłem zdziwiony, że aż tak dobrze pojechałem. To był dopiero mój drugi start na nowych tłumikach. Jakoś specjalnie się nie przygotowywałem, ale nie jeździ się na nich za dobrze. Zabierają bardzo dużo mocy silnika i jest sporo ciężej niż na starych modelach.

Przynajmniej tor był przygotowany pod nowe tłumiki?
Dokładnie, tor był dosyć twardy. Gdy na treningu przed zawodami było tylko trochę przyczepnie, to już bardzo ciężko się jechało. Obawiałem się, że jeśli taka nawierzchnia zostałaby do zawodów, to start byłby bardziej niebezpieczny.

Finał turnieju rozgrywany był w sześcioosobowym składzie na dystansie sześciu okrążeń. To dobry pomysł?
Tor wcale nie był szerszy od polskich, ale mają tam taką tradycję. Na starcie było ciasno, ale na szczęście szybko uciekłem i jechałem sam z przodu, więc nikt mi nie przeszkadzał. Robią tak pewnie dla uatrakcyjnienia zawodów, ale generalnie lepiej jeździć we czterech.

Jazda na twardym torze w Niemczech pomogła Panu przygotować się do meczu w Opolu?
Start w turnieju na pewno utwierdził mnie w przekonaniu, że idę w dobrym kierunku. Wiedziałem, że silniki, które posiadam, są dużo lepsze. Tłumiki robią różnicę, ale jeśli motor dobrze jedzie na nowych, to i na starych nie powinno być problemów. Natomiast przez silniki, na których jeździłem wcześniej, zmarnowałem tylko półtora miesiąca i nic nie mogłem zrobić. Żużel polega na tym, żeby nie szukać, tylko żeby wszystko było dobrze. Takie grzebanie, zmienianie zębatek, przerzucanie wszystkiego nic nie daje. Mecz się kończy, a zawodnik dalej nic nie wie.

Po meczu w Opolu koledzy postawili Panu piwo, bo w dużej mierze to Pan uchronił drużynę przed ewentualnymi konsekwencjami w przypadku porażki?
Nie, żadnego piwa nie było. Cieszę się, że dobrze pojechałem i myślę, że cała drużyna pojechała na podobnym poziomie. Wszyscy punktowali i sukces jest wspólny. A za dwa wcześniejsze mecze, w których tak słabo pojechałem, to ja powinienem kolegom postawić ze dwie skrzynki piwa. W Opolu pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać. To było potrzebne nam, zawodnikom, kibicom i działaczom, którzy tupali z nogi na nogę i czekali, kiedy w końcu będzie dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski