Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia w Rakowiskach: O tej dwójce nastolatków usłyszała cała Polska

Marcin Koziestański
Zuzanna i Kamil usiedli na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Lublinie w środę. Nastolatkom grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności
Zuzanna i Kamil usiedli na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Lublinie w środę. Nastolatkom grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności Małgorzata Genca
Obrońca Kamila N. próbował przedstawić go jako dogłębnie zmanipulowanego nastolatka. Wszystkiemu winna miała być Zuzanna M., która zdeprawowała chłopaka. Chłopaka, przed którym świat stał otworem. Niewykluczone, że ten świat do końca swoich dni będą oboje widzieć jedynie przez zakratowane okno.

We wtorek rozpoczął się proces w sprawie jednego z najbrutalniejszych morderstw w historii Lubelszczyzny. Na ławie oskarżonych zasiedli 18-letni Kamil N. i 19-letnia Zuzanna M. Oskarżeni są o to, że w grudniu 2014 r. dokonali mordu na Jerzym i Agnieszce N, rodzicach Kamila. Obojgu grozi dożywocie.

Miał zostać prawnikiem
Kamil był zwykłym chłopakiem, jakich wielu. Nie sprawiał większych kłopotów, jednak był zamknięty w sobie. Marzył, by dobrze zdać maturę i pójść na studia. Jego ojciec Jerzy N., pracownik Straży Granicznej, miał wiele kontaktów w służbach mundurowych. Miał pomóc chłopakowi zostać w przyszłości prawnikiem.

Kamil nie miał zbyt dobrych kontaktów z rodzicami. Twierdził, że go nie rozumieją. Najbliższą mu osobą pozostawał dziadek. Po jego śmierci chłopak zbliżył się do wujka. Lubił z nim spędzać wolny czas.

Jak każdy dorastający nastolatek interesował się dziewczynami. Pewnego razu jego uwagę przykuła Weronika N. Niska, szczupła brunetka szybko zawróciła młodemu chłopakowi w głowie. Długo się o nią starał, odwiedzał ją w rodzinnym domu, spędzali razem wolny czas. Robił wszystko, by dziewczyna zaufała mu i chciała się z nim związać. Wiosną 2013 r. zostali parą.
Związek dwojga młodych ludzi rozwijał się.

- Byliśmy szczęśliwi - mówiła Weronika, która często odwiedzała chłopaka w jego domu w Rakowiskach, gdzie przeprowadził się z rodzicami z Białej Podlaskiej. Dziewczyna zaobserwowała, że Kamil nie ma najlepszych relacji z rodzicami. Jednak, jej zdaniem, nie było żadnych podstaw do niepokoju. Normalny bunt nastolatka.

Gospodyni klasy z aspiracjami literackimi
Zuzanna M. nie znała swojego ojca. Wychowywała ją samotnie matka, historyczka, pracownik naukowy. Pomagała córce w nauce. Przygotowywała ją do konkursów i olimpiad historycznych. Była dumna ze swojej pociechy.

Także Zuzanna była dumna z matki, która robiła habilitację. W pierwszej klasie liceum dziewczyna została przewodniczącą klasy. Sama się zgłosiła, pozostali ją poparli. Była całkiem zwykłą nastolatką. Jak wiele dziewczyn w tym wieku, przechodziła młodzieńczy bunt. Z drugiej strony była miła i koleżeńska.

Zuzanna miała dziewczynę, Olę. Ciągle o niej mówiła, marzyła o tym, żeby mieć już 18 lat, móc wynająć pokój w hotelu i razem z Olą spędzić w nim cały dzień. Pisała o niej wiersze. Ta pasja doprowadziła do powstania tomiku poezji. Pod wierszami podpisywała się jako Maria Goniewicz.

Sama o sobie mówiła: bezczelnie młoda, bezczelnie zdolna. Nie dbała jednak o siebie, chodziła kilka dni w jednym zestawie ubrań. Jednocześnie bardzo lubiła eleganckie sukienki i spódnice połączone ze sportowym obuwiem. Tak też ubrała się na pierwszy proces w sądzie.

Dziwna przemiana
Niespodziewanie Zuzanna zaczęła się zmieniać. Marihuana stała się jednym z jej codziennych towarzyszy. Narkotyki i młoda partnerka sprawiły, że Zuzanną zainteresowała się policja. Niedawno za seks z osobą poniżej 15. roku życia i częstowanie marihuaną nieletnich usłyszała wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery.

Zuzanna stała się niemiła dla kolegów z klasy. Próbowała górować nad nimi. Czuła się ważniejsza i lepsza. - Wasze dzieci będą omawiać moje wiersze na maturze - miała mówić znajomym.

Często na lekcje przychodziła pod wpływem środków odurzających. Raz w czasie zajęć paliła marihuanę. Głośno komentowała, gdy dostała złą ocenę. Rzucała plecakiem, wywracała krzesła. Koledzy i koleżanki przestali ją lubić. Napisali na nią skargę, nie chcieli dłużej chodzić z nią do jednej klasy.

Jej stosunki z matką uległy pogorszeniu. Stała się opryskliwa, powiedziała nawet, że grubym ludziom nie wolno ufać (jej matka jest osobą otyłą).

Gdy Kamil poznał Zuzannę, to odrzucił go jej wygląd. - Jest obrzydliwa - skomentował. Nie utrzymywali kontaktów. Kamil miał swoją dziewczynę, Zuzanna swoją. Jednak w drugiej klasie coś się stało. Usiedli razem w ławce, stali się nierozłączni.

Czy zostali parą? Trudno stwierdzić. Kamil rozstał się z Weroniką, jednak nigdy nie pocałował Zuzanny, nie trzymał jej za rękę. - To była raczej przyjaźń - twierdzą ich wspólni znajomi. Co chłopaka ciągnęło do Zuzanny? - Mimo wszystko myślę, że pociągała go jej fizyczność - mówi Konrad R. Dziewczyna zaczęła bardziej dbać o siebie, chciała, żeby Kamil zwrócił na nią większą uwagę.

Toksyczna znajomość
Zuzanna została przeniesiona do innej szkoły. Kamil całkiem zamknął się w sobie. Wcześniej barwny chłopak, stał się ponurakiem. Na lekcje ostentacyjnie przychodził z książkami. Przestał się uczyć, wagarował. Miał poniżej 50 proc. obecności na zajęciach. Zaczęło mu grozić niedopuszczenie do matury.

Zuzanna miała coraz większy wpływ na chłopaka. Spędzał z nią każdą chwilę. Siedzieli razem do późna w nocy, jeździli po całej Polsce na liczne koncerty. Kamil powoli przejmował poglądy na świat, które prezentowała Zuzanna. - Zaczął być jej kopią - twierdzi jego kolega z klasy.

Chłopiec stawał się coraz bardziej zależny od swojej przyjaciółki.

Z Weroniką widział się ostatni raz w listopadzie 2014 r. Podczas rozmowy z byłą dziewczyną Zuzanna dzwoniła do niego dwadzieścia razy. Nawet na chwilę nie po-zwalała mu o sobie zapomnieć. Gdy Weronika życzyła byłemu chłopakowi powodzenia na maturze, ten z pewnością siebie odparł, że osiągnie w życiu wszystko, czego tylko zapragnie.

Rodzicom Kamila nie podobało się zachowanie syna, martwili się o niego. Żałowali, że poznał Zuzannę. Przecież przy Weronice to był z niego taki grzeczny chłopiec. A teraz? Zaczął sprawiać wiele kłopotów. Dodatkowo pił i palił. Rodzice byli bardzo zaniepokojeni. Przecież chodziło o ich jedyne dziecko.

Wszystko ma swój koniec
Rodzice stali się problemem. Nikt nie będzie młodym mówił, co mogą, a czego nie. Zuzanna pisała:

"wszystko ma swój koniec
tylko ludzie są nieskończenie głupi
mają różne miłości
do wyboru (człowiek)"

Decyzję o pozbyciu się "balastu" mieli podjąć na przełomie listopada i grudnia 2014 roku. Po zbrodni planowali sprzedać majątek rodziców Kamila (m.in. nowy dom w Rakowiskach warty ok. miliona złotych) i z uzyskanych w ten sposób pieniędzy spokojnie żyć we dwoje. Datę dokonania zabójstwa para wybrała w taki sposób, by mieć alibi. Zamierzali utrzymywać, że w czasie zabójstwa byli w Krakowie, gdzie Zuzanna M. miała swój wieczór autorski.

Pomocnicy z Poznania
Linda M. i Marcin S. poznali Zuzannę M. i Kamila N. na festiwalu muzycznym w Gdyni. Potem widywali się sporadycznie. W grudniu Zuzanna M. zadzwoniła do nich z prośbą o pomoc. Studenci z Poznania otrzymali od Zuzanny M. propozycję zawiezienia ich za 10 tysięcy złotych z Warszawy do Krakowa, a potem do Opola. Studenci zgodzili się, choć uważali tę propozycję za niecodzienną. W trakcie podróży do Krakowa Zuzanna kazała znajomym zawrócić, pod pretekstem, że zapomniała z domu laptopa. Wydało im się to dziwne, ale się zgodzili. Młodzi we czwórkę przyjechali do Rakowisk.

Zatrzymali się przed domem Kamila. Znajomi postanowili zaczekać na parę w samochodzie. Gdy ci długo nie przychodzili, postanowili odjechać. Jednak w końcu wrócili po zabójców, by zawieźć ich potem do Krakowa. W trakcie podróży Zuzanna wyznała Marcinowi, że razem z Kamilem dokonali morderstwa. Wtedy S. zażądał dodatkowych 100 tys. zł. W Krakowie, razem z Lindą M., stwierdzili, że chcą jednak od zabójców po 200 tys. zł. Jednak Zuzanna odmówiła "podwyżki". Znajomi z Poznania sądzili, że ta rozmowa to żart. Gdy jednak znaleźli plecak, a w nim zakrwawione ubrania i noże, postanowili zgłosić się na policję, gdzie złożyli wyjaśnienia.

Dwójka studentów chciała dobrowolnie poddać się karze. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał Marcina S. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Linda M. usłyszała wyrok ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.

Nóż w plecy
Tamtej pamiętnej nocy Zuzanna i Kamil weszli do mieszkania. Jerzy i Agnieszka N. leżeli w łóżku. Zostali zaatakowani we śnie. Ranny ojciec chłopaka zaczął się szamotać z Zuzanną. Wtedy dostał śmiertelny cios nożem w plecy. Zadał mu go własny syn. Matka zdołała uciec z sypialni. Chłopiec ją dogonił i przejechał dwa razy nożem po gardle.

Sąsiad obudził się w nocy. - Usłyszałem krzyk: "O Jezu! Ratunku! O Jezu!" - zeznawał Tomasz D. - Myślałem, że ciągle śpię i to mi się śni. Gdy się obudziłem, nadal słyszałem ten głos. Byłem przerażony, że sen trwa na jawie. Usłyszałem też szczekanie psa. To mnie uspokoiło, bo pomyślałem, że to po prostu jakaś kobieta przestraszyła się w nocy psa - relacjonował. - Gdy rano wstałem i zobaczyłem krwawe ślady na elewacji sąsiedniego domu, szybko połączyłem fakty i zadzwoniłem po policję - dodał.

Po zabójstwie para nastolatków zatrzymała się w Krakowie u Karoliny P., znajomej Zuzanny. Chcieli zostać u niej na noc. Byli cali podrapani i mieli zakrwawione ubrania. Twierdzili, że zostali pobici na dworcu. - Uwierzyłam im - zeznawała znajoma Zuzanny. - Jednak moją uwagę przykuł fakt, iż Kamil nie miał skarpetek. Zdziwiło mnie to, gdyż była połowa grudnia. Po jakimś czasie dostałam wiadomość od kolegi, z której wynikało, że rodzice Kamila nie żyją. Wybuchłam płaczem, ale też ucieszyłam się, że Kamilowi nic się nie stało - dodała Karolina. Dziewczyna dopiero później dowiedziała się, że zabójcami Jerzego i Agnieszki N. są prawdopodobnie jej znajomi. Zostali zatrzymani przez policję w jej mieszkaniu.

Podczas pierwszych dni procesu Kamil zachowywał się, jakby żałował. Widać w nim było skruchę i smutek. Zuzanna sprawiała wrażenie rozchwianej emocjonalnie. Wyglądała, jakby miała wybuchnąć płaczem, by za sekundę z zadziornym uśmiechem patrzeć przesłuchiwanym prosto w oczy. Wcześniej w jednym z wierszy napisała:

"oglądam życie jak film
ja to już tylko i wyłącznie
nieudany zbiór liter
napisy końcowe
które tak skrupulatnie
układam w swojej wyobraźni
spisane bez życia
na nieistniejącej kartce
mój własny nekrolog".

Kolejna rozprawa zaplanowana została na 15 września. W związku z tym, że tymczasowy areszt nastolatków upływa 9 września, sąd postanowił przedłużyć go o kolejne trzy miesiące - do 9 grudnia.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski