Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnie sprzed lat: Zakopała swoje żywe wnuczęta pod podłogą w stodole

Agnieszka Kasperska
Zakopała swoje żywe wnuczęta pod podłogą w stodole
Zakopała swoje żywe wnuczęta pod podłogą w stodole Zdjęcie ilustracyjne
Ojczym sypiał z niepełnosprawną pasierbicą. Matka dziewczyny mordowała dzieci rodzące się z tego związku. To, co się działo w rodzinie K., wyszło na jaw dzięki sąsiadom, których zaniepokoił los dzieci "durnej Franki".

Stanisław K. (rocznik 1936, absolwent dwóch klasy szkoły podstawowej) mieszkał na terenie 14-hektarowego gospodarstwa, oddalonego o ponad kilometr od małej wsi pod Białą Podlaską. Ludzie go nie lubili i unikali. Przeszkadzały im zwłaszcza liczne związki sąsiada z kobietami. Jego trzecią z kolei żoną była Marianna K. (rodzona siostra żony numer dwa). Marianna K. wychowywała ze Stanisławem trójkę własnych dzieci i pięcioro dzieci męża (imiona dwójki innych, które zabrano do domu dziecka, mężczyzna nie znał).

Najstarszą córką kobiety była Franciszka, zwana w całej wsi "durną Franką". Dziewczyna miała 20 lat i psychikę 5-letniego dziecka, gdy ojczym zaczął z nią sypiać. Ze związku urodziło się troje dzieci.

Maluchy przychodziły na świat na słomie. Porody odbierała Marianna K., która zakopywała potem żywe dzieci pod podłogą budynku gospodarskiego.

- Wszystkie leżą w jednym miejscu - zeznawała podczas procesu. - Dobrze to widziałam, bo księżyc świecił i brałam do ręki kosteczki poprzednich dzieci.

- Czym się pani kierowała zabijając wnuki? - pytał przewodniczący składu orzekającego, sędzia Cezary Wójcik.
- Niczym - odpowiedziała i dodała, że jest "nieczytata i niepisata". Nie wie nawet gdzie i kiedy się urodziła.

DAWNY LUBLIN - czytaj nasz serwis specjalny i oglądaj stare zdjęcia

Zbrodnia wyszła na jaw po sześciu latach współżycia ojczyma z pasierbicą. Donieśli sąsiedzi zaniepokojeni tym, że Franka przestała być ciężarna, a jej dzieci ani z pierwszej (bliźniaczej), ani drugiej ciąży nikt nie widział. Dodali, że "durna Franka", nigdy nieafiszująca się z mężczyznami, jest widywana z ojczymem. Ktoś ich widział na łące. Ktoś inny w zbożu.

- Ale najpierw nikt się nie wtrącał - zeznawał Jerzy C., sołtys wsi. - Rodzina K. była najbiedniejsza w całej osadzie. Nie pod względem materialnym, a dlatego, że mieszkańcy ją odepchnęli. K. potrzebne było ludzkie serce i pomoc w trudnych chwilach, ale nigdy go nie miał.

Sąd Wojewódzki w Lublinie skazał 9 marca 1995 roku Mariannę K. na 12 lat pozbawienia wolności, a Stanisława K. na dwa lata.

- Oskarżony współżył z osobą upośledzoną, niepotrafiącą dysponować sobą - mówił sędzia Wójcik. - Jest człowiekiem na bardzo niskim poziomie intelektualnym. Podporządkowywał się żonie, która nad nim dominowała i ukrywała jego stosunki ze swoją córką, która nie potrafiła kontrolować swojego popędu płciowego.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski