Mecz we Wrocławiu można podzielić na część, w której gracze Startu bronili każdy swego i rywale dominowali i na tę część, w której goście przeszli na obronę strefową i w Śląsku zaczęły się nerwy. - Przez trzy kwarty graliśmy bardzo dobrze. Natomiast w czwartej Start postawił strefę i chociaż mieliśmy pozycje, to po kilku niecelnych rzutach wdarła się nerwowość i pozwoliliśmy zespołowi z Lublina wrócić do gry – ocenia trener Śląska, Jacek Winnicki. - Wcześniej kontrolowaliśmy spotkanie, a obrona strefowa wybiła nas z rytmu.
Gospodarze grali z dużą energią. Cały czas biegali do kontry. Czas swoich akcji skracali do minimum. Śląsk rozpoczął serią 9:0 i swoją grę kontynuował także w drugiej kwarcie, którą zaczął z kolei serią 7:0. W 15. minucie gospodarze prowadzili różnicą 14 punktów (39:25) i nie zwalniali.
Po pierwszej połowie zespół z Wrocławia wygrywał 52:41, a w ich ataku błyszczał głównie Hassani Gravett. Amerykanin do przerwy zdobył 18 punktów, trafiając siedem z 11 rzutów z gry. - Przed meczem podkreślaliśmy, że jest dobrym strzelcem i w pierwszej połowie trafił cztery z siedmiu rzutów za trzy punkty – zauważa Artur Gronek. - To nie powinno się zdarzyć, tym bardziej, że mieliśmy faule do wykorzystania. Należało podejść bliżej i reagować. W drugiej połowie byliśmy bardziej skoncentrowani na graczach, którzy mieli rzucać za trzy. Kosztowało nas to zbiórki Śląska w ataku, bo obrona musiała być bardziej na zewnątrz – dodaje szkoleniowiec Startu.
Przewaga gospodarzy wciąż jednak rosła. W 27. minucie, po drugiej „trójce” z rzędu Marka Klassena, Śląsk wyszedł na plus 18 (69:51). Przed finałową kwartą Start tracił do rywala 15 punktów.
- Chociaż trzecią kwartę wygraliśmy czterema punktami, to kluczowy był jej początek. Pozwoliliśmy bowiem otworzyć się O’Reilly’emu. Trafił szybko dwa łatwe rzuty, za trzecim razem dał asystę i poczuł grę. Bardzo trudno było go później zatrzymać. W pierwszej połowie rzucił pięć punktów, a w drugiej 21 – twierdzi Jacek Winnicki.
To właśnie Liam O’Reilly miał szansę wyrwać zwycięstwo z rąk Śląska. W ostatniej kwarcie Start zaczął bowiem odrabiać straty i po „trójce” Tomislava Gabrica w 37. minucie, po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszedł na prowadzenie (84:83).
Przy wyniku remisowym lublinianie byli przy piłce i mogli grać do końca. O’Reilly zdecydował się na rzut z ósmego metra. Niecelny. Konieczna była dogrywka i tę część także kończyli goście. Śląsk prowadził 97:95, natomiast Start, po rozpisaniu taktyki przez trenera Gronka, miał 12 sekund. O’Reilly „zgubił” obrońcę i wydawało się, że rzuci zza łuku. Odegrał jednak piłkę do Gabricia, który wydawał się tym nieco zaskoczony i oddany przez niego rzut był niecelny.
Mecz Śląska i Startu był ostatnim przed turniejem Pekao S.A. Pucharu Polski, który w czwartek rozpocznie się w Sosnowcu. - Pokazaliśmy wiele charakteru. Wróciliśmy do gry i mieliśmy szansę na zwycięstwo. Jeżeli będziemy dalej grać tak, jak w czwartej kwarcie, to będziemy bardzo silni. Jesteśmy przygotowani na grę w pucharze – podkreślił Barret Benson.
Środkowy czerwono-czarnych rzucił 26 punktów, co jest jego drugim najlepszym wynikiem w tym sezonie. Lepszy dorobek miał w październiku w domowym starciu ze… Śląskiem. We Wrocławiu Amerykanin miał także 17 zbiórek, co jest jego rekordem w Starcie.
Śląsk Wrocław – Polski Cukier Start Lublin 97:95 D (26:22, 26:19, 26:22, 11:26, d 8:6)
Śląsk: Gravett 21, Klassen 18, Gołębiowski 17, Parakhouski 14, Miletić 12, Zębski 9, Voinalovych 3, Nizioł 3, Wiśniewski. Trener: Jacek Winnicki
Start: O'Reilly 26, Benson 26, Wade 14, Durham 11, Gabrić 8, Karolak 5, Put 5, Pelczar, Szymański. Trener: Artur Gronek
Sędziowali: Tomasz Trawicki, Adam Wierzman, Maciej Krupiński
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?