Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

60-lecie Teatru Andersena: Potwory, aktorzy i spółka. Najlepsze anegdoty z teatru

Sylwia Hejno
Ekipa Teatru Andersena w komplecie
Ekipa Teatru Andersena w komplecie materały teatru
Specjalnie dla Was aktorzy Teatru Andersena opowiadają historie zza kulis.

Mała syrenka staje w obliczu tragicznego wyboru. Może zabić ukochanego albo poświęcić własne życie. Radzi się widowni. Dzieci skandują: "zabij go, zabij go...".

W 1984 r. Maria Wąsiel debiutowała skromną rólką w zastępstwie. Jakimś sposobem dowiedziały się o tym panie w przedszkolu, gdzie uczęszczała jej córka. Na spektakl ruszyła cała delegacja z dziećmi i wychowawczyniami, aby zobaczyć kiełkującą artystkę. Nagle rozlega się podekscytowany głosik: "O tam, o tam! Jest moja moja mama. Trzyma lampę!".

"Kopciuszek" to nie tylko klasyka baśni, ale i romantyczna hitoria, która porywa serce pań w każdym wieku. Do tego stopnia, że po spektaklu jeden z aktorów otrzymał propozycję odpłatnego występu na wieczorku panieńskim. ..

Kiedy grano "Księżniczkę na ziarnku grochu" przy garderobach nie było jeszcze toalety. Tak się przypadkiem złożyło, że podczas spektaklu księżniczka przeżywała nieudawane katusze wiercąc się i kręcąc na wszystkie strony. Kiedy trwały poszukiwania feralnego groszka , nie tracąc rezonu i nie wypadając z gry, pobiegła do łazienki w holu.

"Król Maciuś Pierwszy" t o jedna z ulubionych bajek dzieci. Tytułową rolę gra Mateusz Kaliński. Kiedy odśpiewywał trzecią z rzędu piosenkę z pierwszego rzędu odezwał się umęczony głosik: "nie... nie śpiewaj już".

Ekipa Andersena szykuje się na wyjazd do Teatru Narodowego w Ankarze. Do dyrektora, Arkadiusza Klucznika, przychodzi zatroskana Wioletta Tomica. - Słuchaj, czy ty byś mógł się dowiedzieć, czy oni tam będą mieli ręczniki - prosi. - Czy ty oszalałaś, jak ja się mam spytać w Teatrze Narodowym, czy mają ręczniki? - wybucha dyrektor. Na miejscu szczerze ubawiony opowiada tę historię organizatorom. Jeden z nich poważnie kręci głową i wyparowuje - W tym nie ma nic śmiesznego. Tajowie chcieli wiedzieć, czy będą mogli chodzić po ulicy w klapkach.

Również Ankara, wizyta w polskiej ambasadzie. Zgodnie z wymogami protokołu, każdy z obecnych musi uścisnąć dłoń każdemu z oficjeli, a byli oni ustawieni w rzędzie długim jak na wojskowej defiladzie. Mirella Rogoza-Biel zrezygnowana mierzy ich wzrokiem i pyta z nutką załamania w głosie: "Jezu, to ja mam ich wszystkich przywitać ?". W pomieszczeniu zapanowało poruszenie. Wszyscy byli Polakami.

Spektakl w jednym z przedszkoli. Na scenę wchodzi trzech aktorów w przebraniach milicjantów. Jedno z dzieci grzecznie podnosi rączkę i prosi o głos: "Proszę panów milicjantów, a do mnie tata powiedział ty gnoju...".

W Nałęczowie aktorzy grają w najlepsze "Księżniczkę na ziarnku grochu". Nagle na salę wpada sprzątaczka z miotłą i przerywa przedstawienie. "Proszę nie zaczynać, bo jedna grupa jeszcze nie dojechała" - wyjaśnia.

Ciemność panowała podczas "Okularów pana Andersena". Światło błędnych ogników udawały trzymane na kiju diody. Jacek Dragun, uzbrojony w taki właśnie kij, wysuwał światełko tak daleko, aż zobaczył twarze w pierwszym rzędzie. Niestety, tego dnia nauczycielki usadziły dzieci w drugim, toteż źle odmierzywszy odległość runął ze sceny z wielkim hukiem.

"Olbrzymy" to jeden z tych spektakli, który straszy. W pewnym momencie krzesło na scenie zaczęło się samo z siebie ruszać. Okazało się, że to pewien chłopiec zabarykadował się przed potworami. Dopiero po interwencji babci udało się go stamtąd wyciągnąć.

Niedziela, z sali słychać skargę: "Mamo, to ja już wolę do kościółka...".

Trwa "Piotruś Pan", ze sceny zeskakuje Kapitan Hak i z satysfakcją czarnego charakteru wykrzykuje: "Dzieci są moje... wszystkie moje!". Nagle wstaje jeden chłopczyk i z całego serca rzuca mu twarz: "Nienawidzę cię!".

Pewna mama na spacerze po skwerku przy Andersenie mówi do dziecka: "Patrz, aktor idzie. Widzisz jak ładnie idzie?".

Kiedy D'Artagnan fechtował się z Rochefortem ten pierwszy wpadł przez szybę do damskiej garderoby. Nic mu się nie stało, ale trwała wtedy dyskusja o duchu dominikańskiego przeora, który krąży po teatralnych korytarzach. Jego obecności aktorzy doświadczają często. Czasem pojawia się jego cień, bywa, że brzęczy kajdanami i czasem ukazuje się dzieciom. Ostatnio był widziany niedaleko łazienki. Aktorzy nie planują go egzorcyzmować, ponieważ jest pomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski