Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Al. Warszawska: Firmy miały kłopoty przez błędny znak. Urzędnicy: - To była pomyłka

Sławomir Skomra
Gdyby stał tam jeden dzień dłużej, to lubelska firma straciłaby 8 tys. zł. Jeśli zostałby na stałe, to firma by zbankrutowała. Chodzi o znak zakazujący ruchu pojazdów powyżej 8 ton. Drogowcy postawili go przez pomyłkę.

Zaraz przy wyjeździe z Lublina w kierunku Warszawy trzy dni temu postawiono znak, według którego na równą i prostą drogę nie może wjechać żadna ciężarówka ważąca więcej niż 8 ton. Taki sam znak stoi w odwrotnym kierunku kilka kilometrów dalej.

- Pojawiły się nagle. Byliśmy tym zaskoczeni - mówił wczoraj Paweł Hajduk, prezes firmy Sigma, która znajduje się przy drodze. Firma produkuje ciężki sprzęt, m.in. dla górnictwa. W środę Sigma czekała na dostawę części. - W pewnym momencie zadzwonił kurier i mówi, że przy znaku złapała go kontrola Inspekcji Transportu Drogowego. Został ukarany mandatem w wysokości 300 zł - opowiadał prezes.

Wszystko przez znak, który dla Sigmy i kilku okolicznych firm mógł stać się gwoździem do trumny. Sigma ma dziś wysłać ciężki transport do Niemiec. Wartość zamówienia to 800 tys. zł. Jeśli towar nie wyjedzie na czas, to lubelska firma zapłaci 8 tys. zł kary za każdy dzień opóźnienia. - Jeśli znak zostanie na stałe, to sparaliżuje naszą działalność. 160 osób straci pracę, a firma zbankrutuje - mówił wprost Hajduk.

Znak to nie tylko problem Sigmy, bo przy tej trasie znajdują się np. stacje benzynowe. Przez zakaz nie mogłyby otrzymywać dostaw paliwa.

- Sytuacja jest trudna i otrzymuję sygnały od zaniepokojonych przedsiębiorców. Jednak z tego, co wiem, zakaz jest konieczny, bo droga jest w tak złym stanie, że poruszanie się nią ciężkiego sprzętu grozi katastrofą - mówiła Teresa Kot, wójt gminy Jastków. Lecz to nie gmina administruje drogą. To zadanie Zarządu Dróg Powiatowych w Bełżycach.

Zastępca dyrektora Zarządu Anna Woźnicka tłumaczyła, że droga została wybudowana na dawnym korycie rzeki Ciemięga i część trasy jest teraz poważnie podmyta. A to faktycznie może doprowadzić do tragedii. Stąd znaki zakazu. - Doszło jednak do pomyłki. Znaki miały ostrzegać kierowców, że zakaz będzie obowiązywał za 4-5 kilometrów. Nie umieszczono jednak stosownej tabliczki i stąd myśl, że zakaz obowiązuje już od znaku - przyznała pani dyrektor. - Dlatego już w czwartek znaki zostaną usunięte - deklarowała wczoraj.

Staną nowe znaki, ale w innych miejscach, a zakaz będzie obowiązywał tylko na odcinku 800 metrów od skrzyżowania z drogą na Wygodę do skrzyżowania z trasą na Tomaszowice. Tam już zakaz nie utrudni działalności żadnej firmy.

- Jednocześnie mamy zamiar wyremontować ten odcinek. Koszt inwestycji to ok. 8 mln zł i liczmy na dotację z urzędu wojewódzkiego w wysokości 80 procent inwestycji - dodała Anna Woźnicka.

Jest jeszcze sprawa mandatu, którym został ukarany kierowca. Paweł Gruszka, naczelnik wydziału inspekcji WITD, tłumaczy, że dla tej służby nie ma znaczenia, czy znak stał prawidłowo, czy przez pomyłkę. - Jeśli kierowca przyjął mandat, to nie możemy go anulować. Jedynym rozwiązaniem jest skierowanie sprawy na drogę sądową. Tylko sąd może uchylić mandat - tłumaczył.

Dyrektor Woźnicka z Zarządu Dróg Powiatowych deklaruje, że w każdej takiej sprawie, gdy kierowcy będą walczyć o uniknięcie kary i uchylenie mandatu, jej urząd pomoże im w wyjaśnieniu sprawy przed sądem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski