Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auschwitz: ukradli by nas ośmieszyć?

D. Kowalska, M.Pawłowska
Tablica znikła dwa dni po tym, jak rząd Niemiec zdecydował o pomocy finansowej dla Auschwitz
Tablica znikła dwa dni po tym, jak rząd Niemiec zdecydował o pomocy finansowej dla Auschwitz Tadeusz Jachnicki
Do 115 tys. zł. wzrosła wysokość nagrody dla osoby, która pomoże w odnalezieniu napisu "Arbeit macht frei". 100 tys. zł przekaże na ten cel muzeum w Auschwitz-Birkenau za zgodą Ministerstwa Kultury Narodowej, 5 tys. zł na nagrodę zaoferowała policja, 10 tys. firma ochroniarska Art-Security Group. Sprawa złapania złodziei staje się priorytetowa.

- Przyjęliśmy trzy najbardziej prawdopodobne hipotezy- mówi młodszy inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że pierwsza hipoteza zakłada prowokację neonazistów, druga zemstę osoby, która pracowała w przeszłości w muzeum, a trzecia to dokonanie kradzieży na zamówienie, także kolekcjonera z zagranicy. Dlatego polska policja poprosiła o pomoc Interpol.

- Informacja w tej sprawie została zgłoszona do międzynarodowej policyjnej bazy danych. Taka praktyka jest stosowana w przypadku kradzieży cennych dzieł sztuki - informuje Małgorzata Jurecka, oficer prasowy komendy policji w Oświęcimiu. Wykluczona została hipoteza, że za kradzieżą stoją złomiarze, sprawdzenie skupów złomu niczego nie dało.

Policja potwierdza, że otrzymała już ponad 80 telefonicznych informacji w sprawie kradzieży. Głównie od mieszkańców Oświęcimia i wszystkie były skrupulatnie sprawdzane. - Niestety, jak dotąd nie ma żadnych przełomowych zgłoszeń - wyznaje Jurecka. Przez moment wydawało się, że jest inaczej, bo anonimowa osoba przez telefon podała, że widziała osoby zrzucające duży przedmiot z mostu do Soły. Założono, że sprawcy wystraszyli się i chcieli się pozbyć łupu.

- Sprawdziliśmy brzegi rzeki. Ani śladu po cennym napisie - dodaje Jurecka. Coraz częściej pojawiają się też głosy, że kradzież miała na celu ośmieszenie Polski w oczach świata. I nie jest przypadkiem, że została dokonana w dwa dni po tym, kiedy rząd Niemiec zdecydował o przyznaniu 60 mln euro na Fundusz Auschwitz-Birkenau, a rządy innych państw, których obywatele ginęli w tym obozie, zadeklarowały wsparcie Fundacji.

O tym, że sprawa może ma międzynarodowy charakter, świadczy także fakt, że został o niej poinformowany wspomniany już Interpol, Kradzież napisu "Arbeit macht frei" zapoczątkowała też dyskusję o tym, jak chronione są muzea w Polsce.

Zainspirował ją też poniekąd sam Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego. Polityk stwierdził, że ochrona całości muzeum w dawnym obozie koncentracyjnym jest wyjątkowo trudna. Bo żadne muzeum tak wielkie, na tak rozległym terenie, nie może być zabezpieczone w stu procentach.

Zdrojewski zaznaczył jednak, że podjęto działania, aby zapobiec tego typu wydarzeniom w przyszłości, m.in. dziewięć kolejnych obiektów zostało objętych monitoringiem wewnętrznym. Poprawiono także system kontroli pracowników. - To muzeum specyficzne - przyznaje Jarosław Sellin, były wiceminister kultury. I tłumaczy, że dyrekcje muzeów same dbają o ochronę, najczęściej wynajmując firmy z zewnątrz albo tworząc niejako wewnętrzne służby ochrony.

- I nie słyszy się w Polsce o jakichś spektakularnych kradzieżach w muzeach - dorzuca Sellin. Ale Muzeum Auschwitz-Birkenau to 200 hektarów terenu, 155 budynków i 300 ruin. - Jednak samymi metodami wizyjnymi i elektronicznymi takiego terenu nie da się ochronić - zapewnia Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum. Podobnego zdania jest Jacek Bacciarelli, dyrektor ds. ochrony w Art - Security Group w Warszawie.

- Żadne miejsce, a zwłaszcza tak rozległy teren jak muzeum KL Auschwitz, nie może być całkiem zabezpieczone - dodaje dyr. Bacciarelli. To jego firma zdecydowała się przekazać 10 tys. zł za informacje na temat sprawców kradzieży.

- To był ludzki odruch. Zrobiliśmy to bez wahania. W ten sposób chcemy zachęcić ludzi do szybkiego zakończenia tej wstydliwej dla wszystkich Polaków sprawy kradzieży - wyznaje. Póki co w Państwowym Muzeum Auschwitz po kradzieży trwa kontrola wewnętrznych procedur bezpieczeństwa, sprawdzany jest monitoring, ale i praca wewnętrznej, pracowniczej ochrony, a to w sumie kilkadziesiąt osób na etacie.

Co noc dwa patrole samochodowe przemierzają teren muzeum, a ich praca jest weryfikowana za pomocą specjalnych czujników. - Nasz plan ochrony jest zatwierdzany przez policję. I stale udoskonalany - dodaje dyrektor Cywiński. Nie ma jednak co kryć, że w piątek coś zawiodło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Auschwitz: ukradli by nas ośmieszyć? - Gazeta Krakowska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski