Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azoty Puławy przegrywają z Orlen Wisłą Płock 0-2, ale nie rezygnują z walki o finał

Krzysztof Nowacki
Doświadczenie Michała Kubisztala okazało się bezcenne w meczach z Orlen Wisłą Płock
Doświadczenie Michała Kubisztala okazało się bezcenne w meczach z Orlen Wisłą Płock Fot. jakub hereta
120 minut walki, 66 zdobytych bramek i niestety dwie porażki - to bilans piłkarzy ręcznych Azotów Puławy po dwóch pierwszych meczach półfinału mistrzostw Polski z aktualnym wicemistrzem kraju i uczestnikiem Ligi Mistrzów, Orlen Wisłą Płock. Rywalizacja potrwa do trzech zwycięstw, a walka, na jeden lub dwa mecze, przeniesie się teraz do Puław.

- Chcemy wrócić do Płocka! - twierdzi Michał Kubisztal. Były rozgrywający płockiej drużyny był w sobotę i niedzielę główną postacią w ekipie Azotów. - Naszą grą w obu meczach pokazaliśmy, że nie zamierzamy się położyć i oddać finału bez walki. Tak samo będzie w Puławach. Wyjdziemy na boisko i zrobimy wszystko, żeby wygrać.

Michał Kubisztal jest najstarszym zawodnikiem w zespole Ryszarda Skutnika. Przez większość sezonu dyrygował głównie defensywą Azotów, ale w Płocku odgrywał jedną z głównych ról w ataku. - Taka była decyzja trenera, a ja cieszę się, że udało mi się wywiązać z powierzonych zadań. Moim zadaniem jest ciężko trenować, grać i nie narzekać - mówi 36-letni zawodnik, który w sobotę rzucił sześć, a w niedzielę dziesięć bramek.

Oba mecze w Płocku były do siebie podobne. W pierwszych połowach lepiej radzili sobie puławianie i dwukrotnie wygrali tę część meczu. Kłopoty zaczynały się w drugich 30 minutach.

- W pierwszym spotkaniu nie poradziliśmy sobie ze zmianą przez Wisłę systemu obrony i zajęło nam trochę czasu, zanim potrafiliśmy przestawić się na inną grę. Poza tym było kilka niezrozumiałych gwizdków sędziów i zaczęły się nerwy. Zamiast skupiać się na grze, zaczęliśmy myśleć o decyzjach arbitrów. Natomiast w drugim spotkaniu mieliśmy przestój w grze, który wykorzystali gospodarze - twierdzi Kubisztal.

O pracy pary sędziowskiej mówił po sobotniej potyczce również trener Azotów: - Przykro, że po raz kolejny do poziomu meczu nie dorównali sędziowie. Fakt, pogubiliśmy się po przerwie, ale decyzje sędziów wybiły nas całkowicie z uderzenia - stwierdził Ryszard Skutnik.

- Szkoda pierwszego meczu, bo naprawdę wszystko nieźle funkcjonowało. Dobrze graliśmy w obronie, pomagała bramka, w ataku też było poprawnie - przyznaje Kubisztal.

W obu spotkaniach Azotom udawało się wypracować przewagę trzech, czterech bramek, ale dwukrotnie to nie wystarczyło do zwycięstwa. - Zabrakło nam doświadczenia i ogrania. Oczywiście, każdy z nas rozgrywał już ważne mecze, ale jako zespół dopiero się docieramy, uczymy się takiego grania. Wisła Płock tylko w tym sezonie rozegrała ważnych spotkań kilka czy kilkanaście. My dopiero trzy, cztery - zauważa Kubisztal.

Drużyna z Płocka od kilku lat występuje w Lidze Mistrzów. W tym sezonie znalazła się w najlepszej „16” tych elitarnych rozgrywek. Puławianie byli jednak w obu meczach godnymi rywalami. - Jeśli chcemy nawiązać z nimi walkę, to musimy grać w podobnym tempie jak oni. I to nam się udało, potrafiliśmy dotrzymać im kroku i nie odstawaliśmy. Niestety, w tych decydujących momentach to oni postawili kropkę nad „i”.

Jeśli piłkarze ręczni Azotów wciąż myślą o grze w finale, to na więcej pomyłek nie mogą już sobie pozwolić. Ta świadomość na pewno nie wpływa na nich pozytywnie, ale w kolejnym spotkaniu, teoretycznie, będą mieli łatwiej. Zagrają bowiem przed własną publicznością. - Zaczynamy od wyniku 0:0 i w sobotę nie będą miały znaczenia dwa wcześniejsze mecze. Jeśli wygramy, to w niedzielę walczymy dalej! - podkreśla Kubisztal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski