- Liczymy na punkty przede wszystkim w meczach u siebie. To spotkanie nie będzie miało może decydującego znaczenia, ale na pewno duże. To byłyby ważne punkty w walce o wyjście z grupy – zgadza się Paweł Podsiadło.
Od kilku tygodni piłkarze ręczni Azotów wędrują z szatni do szatni i na dłuższy odpoczynek nie mogą na razie liczyć. – W poniedziałek wróciliśmy po tygodniu wojaży. Najpierw byliśmy w Szczecinie na dwumeczu, a potem polecieliśmy do Hiszpanii. Nie mamy więc teraz za wiele czasu na treningi – mówi Piotr Masłowski.
- Odczuwamy już trochę znużenie częstą grą, ale na takie mecze nie trzeba nikogo specjalnie mobilizować. Wszyscy wiemy, o jaką stawkę gramy - dodaje Podsiadło.
Po powrocie z hiszpańskiego Granollers w środę puławianie podjęli we własnej hali Gwardię Opole. Rywal z grupy pomarańczowej PGNiG Superligi chociaż nie zdołał wywieźć punktów (Azoty wygrały 38:35), to także nie dał odetchnąć graczom trenera Daniela Waszkiewicza. Jeszcze w 59. minucie goście przegrywali tylko 34:35. – Opole nie ułatwiło nam zadania, żebyśmy w sobotę byli wypoczęci – przyznaje trener. – Mnóstwo bramek straciliśmy z kontry. Rywale grali bardzo szybko i nie nadążaliśmy wracać do obrony. Musimy nad tym popracować, bo Francuzi też szybko grają – dodaje Waszkiewicz.
- 35 straconych bramek u siebie, to stanowczo za dużo. Ciężko było nam wejść w to spotkanie, a potem nie potrafiliśmy utrzymać wypracowanej przewagi. Widać było, że zawodnicy z Opola są bardziej wypoczęci i przez 60 minut biegali – dodaje Masłowski.
Gospodarze w środę nie oszczędzali sił, ponieważ trener jasno mówi, co jest dla nich najważniejsze: - To rozgrywki superligi są dla nas priorytetowe, a nie puchar – twierdzi Waszkiewicz.
Zawodnicy jednak wielokrotnie powtarzali, że chcą pokazać się w Europie i powalczą o wyjście z grupy. A sobotnie starcie z Chambery Savoie Mont Blanc Handball może być tutaj kluczowe, bowiem po dwóch seriach gier w Pucharze EHF potwierdza się, że faworytem grupy D są Hiszpanie, którzy zremisowali w Chambery (ale przez większość spotkania prowadzili różnicą nawet pięciu bramek) oraz pokonali u siebie Azoty. Natomiast najsłabszym zespołem są na razie Szwajcarzy z Thun, którzy po porażce w Lublinie przegrali również u siebie z Francuzami.
A ponieważ do ćwierćfinału awansują dwie drużyny, to właśnie między Azotami a Chambery może rozstrzygać się sprawa drugiego miejsca. – Francuzi grają bardzo dobrze. Oglądaliśmy ich pierwszy mecz z Granollers i wszystkich zaskoczyli obroną 3-3 na całym boisku. W pucharach jest zupełnie inne granie, tutaj każdy błąd, czy niewykorzystana sytuacja, zamieniane są na bramkę dla przeciwnika. Pierwsza połowa w Granollers pokazała, że każdy nas błąd kończył się karą dla nas – przypomina Masłowski.
W lidze francuskiej zespół Chambery zajmuje obecnie dziewiąte miejsce z bilansem 5-2-8. - W lidze wiedzie im się słabiej, ale jest to mocna liga, w której gra wielu wymagających zawodników. Grają szybką piłkę i mocno w obronie - twierdzi Podsiadło, który doskonale zna realia francuskiej piłki ręcznej, ponieważ przed przyjściem do Puław grał w tym kraju przez sześć sezonów.
Jeszcze lepiej sobotniego rywala zna Marko Panic, który właśnie z Chambery (grał tam przez pięć sezonów) trafił do Azotów. - W zespole jest kilku zawodników, z którymi Marko grał. Na pewno przekażemy chłopakom i trenerowi swoje uwagi. Ale nie wydaje mi się, żeby nasza znajomość ligi francuskiej w dużym stopniu mogła nam w sobotę pomóc - uważa Podsiadło.
Spotkanie z Chambery rozpocznie się o godz. 16. Bilety dostępne są poprzez serwis ebilet.pl, a mecz na żywo pokaże TVP Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?