Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie wódka w kieliszku, czyli wszystko o zielonym przedstawieniu. Ostatnia szansa, żeby zobaczyć "Psie serce"

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Natalia Kabanow
Do niedzieli, 15 października, będziemy mogli jeszcze zobaczyć na deskach Teatru Osterwy spektakl "Psie serce". Z Włodzimierzem Dyłą wcielającym się w rolę Filipa Filipowicza Preobrażeńskiego rozmawiamy o tym, dlaczego warto obejrzeć „Psie serce” aż dwa razy.

W tym tygodniu żegnamy się z „Psim sercem”. To będzie trudne pożegnanie?
Dla mnie tak. Jeśli przedstawienie rodzi się z trudem, to pożegnanie jest wyjątkowo bolesne. A nasze przedstawienie powstawało z dużymi problemami, bo pracowaliśmy nad nim w trakcie pandemii. Długo dane grać też nam nie było. Niestety Bułhakow nie trafił chyba na dobry czas. Mam tu na myśli wojnę w Ukrainie. Na autora naszego przedstawienia niektórzy patrzą przez pryzmat narodowości, a nie tego, że mówi o człowieczeństwie, piętnuje zły system i dyktaturę. Zapadła więc decyzja o tym, żeby zdjąć spektakl z afisza. Osobiście uważam, że „Psie serce” mogło być jeszcze grane. Szkoda mi.

Jak wyglądały covidowe przygotowania do spektaklu?
Każde zadania, projekty, przygotowania powinny być prowadzone w sposób ciągły, żeby nie wybić się z rytmu pracy. Tak było i w tym przypadku. Niestety po kilku próbach trzeba było robić związane z epidemią przerwy. Potem trzeba było zaczynać niemal od nowa. Epidemia też nie pomagała w graniu. I tu mieliśmy przerwy. Początkowo też nie dopisywała publiczność, która po lock downie odwykła od chodzenia do teatru. A może bała się być w zamkniętych pomieszczeniach mimo że musieli być w maseczkach. Zmieniło się to dopiero później. Graliśmy w Lublinie, graliśmy w Chełmie. Wszędzie byliśmy fantastycznie przyjmowani i przez młodzież, i przez dorosłych i przez seniorów. Mimo że to nie sitcom, a przedstawienie które niesie ważne przesłanie, wszyscy bawili się fantastycznie. Łapali wszystkie aluzje i śmiesznostki. Cudownie reagowali.

Ostatnie spektakle będą wyjątkowe?
Na pewno wyjątkowy będzie spektakl niedzielny. W teatrach pożegnalny spektakl, nazywany zielonym, jest wyjątkowy. Aktorzy i technicy robią sobie wtedy żarty. Ktoś wchodzi z innej strony; ktoś ma inny kostium; może pojawić się coś dziwnego, do picia lub jedzenia. Osobiście boję się tego ostatniego, bo na scenie wypijam pięć kieliszków wódki. Zawsze jest to woda. Co będzie tym razem, nie wiem. Trzeba być czujnym, ale to będzie szaleństwo.

Co sam szykuje kolegom?
Nie zdradzę! To musi być zaskoczenie. Naszym celem jest to, żeby koledzy „ugotowali się” i wybuchnęli śmiechem. Żarty mają być przy tym niezauważalne dla widzów. Treści przedstawienia zmieniać nie można, ale chodzi o to żeby kolegów zaskoczyć.

Jest jednak szansa żeby bawić się razem z aktorami. Wystarczy obejrzeć wcześniej „oryginalny” spektakl.
Rzeczywiście tak jest. Jest grupa widzów, którzy z napięciem czeka na to, co podczas zielonego przedstawienia wydarzy się na scenie. Wystarczy obejrzeć spektakl w czwartek, piątek lub sobotę, żeby odnaleźć zmiany w niedzielny wieczór. Serdecznie zapraszam wszystkich widzów na pożegnanie z „Psim sercem”. Nie można tego przegapić.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski