Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez niespodzianki w Puławach. Przebudzenie Azotów przyszło za późno

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Przez 38 minut meczu w puławskiej hali nic nie wskazywało, że piłkarze ręczni Azotów są w stanie podjąć walkę z Orlen Wisłą Płock. Ale w drugiej połowie udało im się przez chwilę postraszyć nieco faworyta. Goście mieli jednak w bramce znakomitego Adama Morawskiego i pewnie wygrali 32:24.

Zespół z Puław przegrał ten mecz mentalnie. Gospodarze rozpoczęli bez wiary, bez niezbędnej energii i to natychmiast przełożyło się na wynik. Puławianie długo rozgrywali atak pozycyjny, ale nie potrafili rozmontować obrony gości. A gdy już udało im się wypracować dobrą pozycję do rzutu, to na ich drodze stawał Adam Morawski.

Bramkarz Wisły fantastycznie się spisywał. W 4. minucie obronił „setkę” Adrija Akimenki, który zbiegł na koło i znalazł się oko w oko z Morawskim. Kilka sekund później dobre podanie na szósty metr otrzymał Dawid Dawydzik, ale i on przegrał pojedynek z reprezentacyjnym golkiperem. Były to jego pierwsze z kilku obronionych rzutów gospodarzy z tej pozycji.

Płocczanie takich problemów w ataku nie mieli. W pierwszej połowie trafiali ze skutecznością aż 82-procent. Już po ośmiu minutach Wisła prowadził 6:1, a po 12 minutach rywale uzyskali prowadzenie różnicą sześciu bramek (8:2).

Podopieczni trenera Roberta Lisa nie tylko nie radzili sobie z Adamem Morawskim, ale grali także bardzo niedokładnie i do przerwy popełnili dziewięć błędów technicznych. To właśnie przez straty nie potrafili zbliżyć się na kontakt dający nadzieję na korzystny rezultat.

W 26. minucie Azoty przegrywały trzema trafieniami i byli przy piłce. Puławianom nie udało się jednak zniwelować różnicy do dwóch bramek, bo akcję zakończyli faulem ofensywnym Antoniego Łangowskiego. W następnym ich ataku Przemysław Krajewski odczytał zamiar gospodarzy, przeciął podanie i popędził na bramkę, w której stał Wojciech Borucki. Tym sposobem z szansy na minus dwa zrobiło się minus sześć po pierwszej połowie.

W drugiej części trwała dominacja Wisły, która w 38. minucie prowadziła różnicą dziewięciu bramek (22:13). Wydawało się, że emocji w tym spotkaniu kibice już nie doświadczą, ale wtedy nastąpił okres dobrej gry Azotów w obronie. Nawet grając w osłabieniu miejscowi potrafili skutecznie przeciwstawiać się płocczanom.

Okres gry między 39. a 48. minutą Azoty wygrały 8:2 i goście prowadzili już tylko 24:21. Co więcej, puławianie byli przy piłce, a na linii rzutów karnych stanął Piotr Jarosiewicz. Skrzydłowy z Puław do tego momentu był bezbłędny. Trafił wszystkie osiem rzutów, w tym trzy karne. Niestety, tym razem pojedynek wygrał Morawski i ta obrona okazała się dla Wisły niezwykle ważna.

Na dwie minuty z boiska „wyleciał” jeszcze Ivan Burzak i „nafciarze” szybko wrócili do swojej gry oraz powiększyli przewagę ponownie do sześciu trafień.

Azoty Puławy – Orlen Wisła Płock 24:32 (12:18)

Azoty: Zembrzycki, Borucki – Jarosiewicz 8, Fedeńczak 3, Jurecki 3, Przybylski 3, Bachko 2, Kowalczyk 1, Zivkovic 1, Dawydzik 1, Burzak 1, Akimenko, Łangowski, Podsiadło. Kary: 8 min. Trener: Robert Lis

Wisła: Morawski, Witkowski – Krajewski 9, Szita 8, Mihić 6, Kosorotov 5, Daszek 2, Mindeghia 1, Serdio 1, Susnja 1, Fernandez, Jurecic, Terzić, Zhitnikov. Kary: 10 min. Trener: Xavier Sabate

Sędziowali: Michał Fabryczny (Mysłowice) i Jakub Rawicki (Katowice)
Widzów: 2300

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski