Burmistrz Łęcznej odwołał swoją zastępczynię. Po trzech miesiącach współpracy

Anna Cieślińska została zastępczynią burmistrza Łęcznej na początku stycznia tego roku. Jak tłumaczy w przesłanym w czwartek do mediów oświadczeniu Leszek Włodarski, jej powołanie „miało być nowym otwarciem i konsolidacją podejmowanych działań w ramach naszej koalicji”.

Powołanie Cieślińskiej (bezpartyjnej, ale rekomendowanej przez PiS) było jednak podyktowane głównie koniecznością zyskania wsparcia radnych PiS w łęczyńskiej radzie miejskiej. W grudniu, po odejściu jednego z radnych z popierającego burmistrza klubu Wspólna Sprawa, Leszek Włodarski stracił większość w 21-osobowej radzie miejskiej.

W oświadczeniu burmistrz Włodarski podkreśla, że radni, którzy rekomendowali Annę Cieślińską na burmistrza Łęcznej, w ostatnią środę „zerwali wzajemne ustalenia dokonując zmian personalnych w radzie, a także forsując osobę Mariusza Fijałkowskiego na wiceprzewodniczącego rady”.

Podczas ostatniej sesji rady miejskiej radni mieli bowiem wybrać wiceprzewodniczącego, który zastąpi zmarłego Adama Grzesiuka (klub Wspólna Sprawa). - Ustalenia były takie, że nowym wiceprzewodniczącym będzie osoba wskazana przez Wspólną Sprawę – mówi burmistrz Włodarski.

Ostatecznie wiceprzewodniczącym został Zbigniew Łagodziński reprezentujący klub Lepsza Łęczna.

- Przez ostatnie tygodnie grupa radnych testowała wytrzymałość naszego porozumienia, aby je ostatecznie zerwać. Przed tygodniem publicznie informowałem, że zmiany w Radzie Miejskiej będą wiązały się z odpowiednią reakcją. Odwołanie pani Anny Cieślińskiej było jedynie konsekwencją działań radnych, którzy złamali wspólne ustalenia – wyjaśnia w liście skierowanym do mediów.

- Taka reakcja burmistrza jest niedopuszczalna – komentuje Piotr Winiarski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łęcznej (PiS). - Pan burmistrz od początku traktował panią Cieślińską jak zakładniczkę, mówił, że jeśli radni nie będą głosowali tak, jak on chce, to ją odwoła, co sam zaznaczył w oświadczeniu. Zapomniał chyba jednak, że takie naciski na radnych są bezprawne – dodaje.

Z Anną Cieślińską nie udało nam się skontaktować. Jej zwolennicy przypominają, że odwołano ją zaledwie kilka dni po tym, jak pozyskała 2 mln zł dofinansowania na termomodernizację szkoły podstawowej w Łęcznej.

Burmistrz Włodarski deklaruje, że nadal chce współpracować ze wszystkimi radnymi w radzie miejskiej. - Nie obrażam się na nikogo, nie zamykam się na żadne środowisko – napisał w oświadczeniu.

Radny Piotr Winiarski podkreśla zaś, że to burmistrz jako pierwszy zagroził zerwaniem koalicji – już w październiku ubiegłego roku. - Podczas spotkania zapowiadał, że, jeśli będziemy mu się sprzeciwiać, odwoła nas z funkcji w radzie miejskiej. Tymczasem my nie zamierzamy głosować tak, jak chce burmistrz, ale tak, jak oczekują od nas mieszkańcy. Dlatego wnosiliśmy np. o zmiany w budżecie i realizowanie konkretnych inwestycji, czasami innych, niż planował burmistrz Włodarski – opisuje wiceprzewodniczący rady miejskiej w Łęcznej.

Będzie referendum?

Nad burmistrzem Włodarskim od jakiegoś czasu też gromadzą się czarne chmury. Hubert Znajomski, lokalny działacz z Łęcznej, w marcu rozpoczął zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania burmistrza. Zarzuca mu m.in. utratę zaufania społecznego, brak współpracy z radą miejską, trwonienie publicznych pieniędzy i nierealizowanie obietnic wyborczych. Burmistrz Włodarski nie zgadza się z tymi zarzutami.