Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy likwidatorzy pogrążyli odlewnię?

Witold Michalak
Wyposażenie odlewni zostało sprzedane za cenę złomu.
Wyposażenie odlewni zostało sprzedane za cenę złomu. Fot. Jacek Babicz
Osoby odpowiedzialne za likwidację Odlewni Żeliwa zamiast dbać o majątek bankruta tylko powiększały jego straty.

Do takiego wniosku doszła lubelska Prokuratura Okręgowa i skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko pięciu osobom.

Powstała w latach 1972-83 Odlewnia Żeliwa miała być dumą przemysłowego Lublina. Niestety, w latach 90. zakład zaczął podupadać. Ostatecznie postawiono go w stan likwidacji. Jak wynika z ustaleń śledczych, proces zamykania odlewni odbywał się z ewidentnym naruszeniem prawa. Przestępstwa mieli popełniać kolejni likwidatorzy i współwłaściciele giganta. Największe straty miał spowodować Tomasz K.

Mężczyzna sprzedał należącego do odlewni passata. Auto za 40 tys. zł trafiło do jego żony, a później zostało wydzierżawione likwidowanej firmie. W 2000 r. bankrut co miesiąc musiał płacić za dzierżawę samochodu 2200 zł.

To nie koniec zarzutów dla Tomasza K. To on w latach 2000-2001 doprowadził do sprzedaży urządzeń odlewniczych. Przez lata były dumą fabryki i uchodziły za jeden z nowocześniejszych sprzętów w Europie.

- Zostały sprzedane za 550 tys. zł, czyli po cenie wartości złomu - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

W rzeczywistości sprzęt był wart prawie cztery miliony złotych. Tomasz K. nie przyznaje się do winy. Mówi, że zezwolił na sprzedaż na polecenie Andrzeja B. - przedstawiciela współwłaściciela odlewni. Zdaniem prokuratury, pan B. także złamał prawo nakłaniając do podjęcia takiej decyzji i będzie się z tego tłumaczył przed sądem.

Na ławie oskarżonych zasiądzie także znany lubelski adwokat Tomasz D. On także był likwidatorem odlewni. Zarzucono mu sprzedaż majątku bez wycen i opieranie się jedynie na cenach proponowanych przez nabywców. Zdaniem śledczych prawnik w 2004 r. naraził firmę na straty podpisując umowę z archiwum na przechowywanie dokumentacji firmy. Porozumienie kosztowało likwidowaną fabrykę aż 400 tys zł, chociaż w rzeczywistości dokumenty były prawidłowo przechowywane na terenie firmy. Właścicielem archiwum, do którego miały trafić papiery, był Piotr B., od 2004 r. właściciel likwidowanego majątku. On także został oskarżony. Będzie odpowiadał za nakłonienie mecenasa D. do podpisania niekorzystnej umowy z archiwum oraz sprzedaż majątku odlewni bez wyceny.

Listę oskarżonych zamyka Dariusz P. To on w latach 2004- -05 zdążył zawrzeć umowę sprzedaży majątku firmy. Początkowo opiewała ona na 400 tys. zł.

- Później oskarżony podpisał aneks do umowy, zmieniający cenę na 200 tys. zł - dodaje prokurator Syk - Jankowska.

Wszyscy oskarżeni nie przyznają się do winy. Tomasz K., Tomasz D. i Piotr B. w ogóle nie chcieli składać wyjaśnień przed śledczymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski